Mój największy “domowy problem” to gotowanie. Specjalnie nie pałam do niego miłością, a potem jeszcze to nieszczęsne zmywanie. Ale o ile sam proces twórczy jest już dla mnie naturalny i pojawią momenty, kiedy myślę “lubię to”, to wymyślenie “co na obiad?” zyskało miano najbardziej niechcianego zdania w 2013 roku. Tak, teraz to zmieniam, a rozwiązanie okazało się prostsze niż myślałam 🙂
Na początek:
Jeśli planujesz posiłki z wyprzedzeniem, zawsze wiesz co na obiad, lubisz gotować i przygotowywać dania dłużej niż 30 minut, to prawdopodobnie nie znajdziesz w tym poście nic odkrywczego. To ja powinnam uczyć się od Ciebie!
Jeśli jesteś początkującą panią domu i ogarnięcie obiadów na cały tydzień jest dla Ciebie wyzwaniem, a nie chcesz ciągle przywozić słoików od mamy albo stołować się na mieście, to przybij piątkę i czytaj dalej 🙂
Moja kulinarna diagnoza, czyli co i jak lubię gotować
Zdefiniowanie problemu jest kluczem do jego rozwiązania. Już wiem, że zaplanowanie obiadowego menu, to dla mnie problem, który odbiera mi przyjemność z gotowania, ale żebym mogła go rozwiązać musiałam ustalić, że:
- moją ulubioną kuchnią jest kuchnia włoska, może mało oryginalnie, ale dla mnie to gwarancja dobrego smaku i optymalnej ilości czasu spędzonej na gotowaniu
- bardzo lubię zupy, ale przy obiadach muszę uwzględnić też męskie podniebienie
- ma być szybko i prosto ze składników łatwo dostępnych
- i jeszcze powinno zostać mało zmywania
- nie mogę używać piekarnika, bo upieczenie w nim czegokolwiek skończy się przypaleniem od spodu i surowizną od góry. Nadaje się tylko do pizzy na tortilli.
- planowanie obiadów na cały tydzień u nas się nie sprawdza. Tylko następnego dnia trzymaliśmy się planu, a później plany się zmieniały i obiady też były inne, bo np. nie było wystarczającej ilości czasu, by przygotować zaplanowane danie
- musimy mieć zapasy, z których zawsze da się przygotować obiad (dzisiaj idealnie z logistyką zakupową w tym temacie wstrzeliła się Agnieszka)
- gotowanie porcji na dwa dni też nam nie wychodzi
- czasem lubię być słoikiem i przywieźć coś od mamy czy przyszłej teściowej 🙂
Moje dotychczasowe błędy:
Trochę czasu zajęło mi uświadomienie sobie, co robię źle, a to było przyczyną mojego “nie lubię gotować”.
- wpisywanie do przepiśników przepisów, których nigdy nie wypróbowałam, a które chciałabym wypróbować. Skutkowało to tym, że obiady, które umiem zrobić miałam w głowie, a nie w zeszycie, więc z niego nie korzystałam. Przypomnienie sobie z głowy “jak to było” i “co ja w ogóle mogę ugotować” zabierało mi całą chęć do gotowania i wiązało się ze stresem.
- chciałam ugotować jak najszybciej, więc najbardziej lubiłam duży ogień, przez co musiałam cały czas pilnować garów. Już wiem, że im dłużej się pichci na małym gazie tym lepiej smakuje, a ja nie muszę ciągle stać w kuchni.
- gotowanie było dla mnie stresujące, bo nie miałam jasnego planu na jego przebieg. Wkradał się chaos, a ja nie wiedziałam, co mam teraz zrobić i często robiłam nie w tej kolejności co powinnam, a jak sobie to uświadomiłam to się denerwowałam. Postępowałam zupełnie inaczej niż podczas sprzątania, aż w końcu dotarło do mnie, że niektóre zasady są uniwersalne 😀
Co zrobiłam by nie pytać więcej z rozżaleniem “co na obiad”?
- spisałam wszystkie dania, które umiemy zrobić – zwyczajna lista, spis z podziałem na zupy i nie zupy. Warunek był jeden – tylko przepisy wpróbowane, które nam smakują i które bez problemu przygotujemy. To był największy przełom!
- zrobiłam nowy piękniejszy scrapbookowy przepiśnik, w którym mam spis potraw i przepisy tylko na sprawdzone dania.
- w zakładkach utworzyłam folder “pomysły na obiad”, gdzie dodaję wszystkie przepisy podpatrzone na blogach, które chciałabym zrobić w najbliższym czasie. Zwykle są to szybkie i proste dania, które potencjalnie mogą nam smakować, czyli zawierają składniki, które lubimy. I co najważniejsze, zaczęliśmy je przygotowywać. Dopiero gdy nam zasmakuje przepis wpisuję do przepiśnika.
Co z planowaniem i zakupami raz w tygodniu?
- część zakupów robimy raz w tygodniu i wtedy uzupełniamy produkty potrzebne do naszych domowych zapasów, które stanowią bazę obiadową.
- mniej więcej ustalamy dania, które chcielibyśmy zjeść w danym tygodniu, ale gotujemy z tego, co akurat mamy w lodówce, a decyzja zapada zwykle dzień wcześniej. Jemy to na co akurat mamy ochotę. Nie robię szczegółowych planów czy rozpisek. Wystarczy, że porównam zawartość półek i lodówki ze spisem potraw.
Mój problem w zasadzie został rozwiązany, pytanie “co na obiad” pada w pozytywnym kontekście, a ja nawet trochę polubiłam gotowanie. Jeden punkt z listy planów na ten rok zrealizowałam i w kolejnych miesiącach mam zamiar go udoskonalać.
A jak to jest u Was? Zgaduję, że wśród Was więcej jest miłośniczek gotowania niż sprzątania, więc liczę na Wasze rady, sugestie i przepisy na proste, szybkie i smaczne dania.
A w sekrecie Wam powiem, że i tak najbardziej lubię te dni, gdy gotuje Narzeczony 😉
Gotuję szybko i zdrowo z ogólnodostępnych składników. Nie lubię stać przy garach pół dnia i mieć obiad tylko na jeden dzień, jak już to na dwa, wtedy się opłaca. Zakupy robię na bieżąco, tylko mięsko kupuję od razu w większych partiach i mrożę, bo jadę po nie na koniec miasta. Jak mam mięso, z obiadem mam spokój. Zupy gotuje mąż, więc dwa dni w tygodniu mam totalny luz.
Uwielbiam włoską kuchnie, podobnie jak Ty 🙂
Ania, w tym zakresie nie jestem obiektywna 😉 Tak, planuję obiady na cały tydzień. Czy się tego trzymam? Tak w 60%, Patent na listę zakupową znasz- sprawdza się genialnie 🙂 Sposób na pomysł na obiad to wpisanie w google kilku składników, które mamy w lodówce ze słowem „przepis” lub „blog” – można trafić na prawdziwe perełki.
U nas też nie sprawdziło się planowanie posiłków na cały tydzień. Robiliśmy pod nie zakupy a potem okazywało się, że któregoś dnia wygodniej było zjeść na mieście albo akurat mama zadzwoniła i zaprosiła nas na obiad. I przez to dużo rzeczy nam się marnowało. Gotowanie od razu na więcej dni też nie przeszło, bo my też stawiamy głównie na kuchnię włoską i wiele takich potraw najlepiej smakuje od razu po przygotowaniu. U mnie też „na tygodniu” w grę wchodzą tylko posiłki, których przygotowanie nie zajmuje więcej niż 30 minut i po których nie ma caaałej góry naczyń do zmywania. Widzę, że pod wieloma względami mamy podobnie ;).
Ja niedługo dodam wpis z moimi ulubionymi przepisami, które spełniają moje wymagania co do szybkiego i smacznego gotowania :). Może też podzielisz się swoimi? 🙂
Jeśli masz kłopot z trzymaniem się listy proponuję mój sposób. Układam menu na cały tydzień dzień przed zakupami. Listę robię dokładnie pod to, co planuję gotować. Wrzucam do listy dwie lub trzy rzeczy „na wszelki wypadek”, bo zawsze może coś nie wyjść i już nie muszę się martwić tym, że mój plan spali na panewce. Robię tak od września i praktycznie nie dodaję do listy już rzeczy „na wszelki wypadek” bo zostają mi z poprzednich zakupów. Mam nadzieję, że nieco pomogłam. Pozdrawiam
Ja też 🙂 i nic nie szkodzi, że „firmowe” dania mojego to jajecznica i spaghetti. Mogę je jeść na okrągło ;P
Ja też zaczęłam wspomagać się od niedawna swoją osobistą, sekretną ściągą. Podzieliłam potrawy na zupy, drugie dania jednogarnkowe (leczo, bigos itd.), wielogarnkowe i jarskie. A na sytuacje kryzysowe zawsze mam przygotowane pomidory w puszce, makaron spaghetti i zamrożoną porcję mięsa mielonego. I kto mi jeszcze powie, że kobiety nie są lepszymi managerami? 😀
ja lubię gotować, choć bardziej wolę być pomocnikiem szefa kuchni (narzeczonego) ja obieram ziemniaki, itp a on juz smaży, gotuje i przyprawia 😉 ale ja z kolei bardzo lubię sprzątać i organizować niedawno trafiłam na twoją stronę i będę zaglądać regularnie 😀
ja co sobotę lub niedzielę robię listę na której wypisuje co w danym dniu chcę zrobić na kolację (kolacje jemy ciepłe bo mój facet późno kończy i na obiad nigdy nie ma go w domu chyba że akurat nie musi iść do pracy w weekend, do pracy za to zawsze muszę mu naszykować lunch więc zazwyczaj dnia poprzedniego robię coś takiego co będzie mógł zabrać i odgrzać w mikrofali). mam rozpiskę od pon do nd z tym że na weekend zawsze rozpisuję po 2 propozycje. w tym samym czasie robię sobie listę rzeczy potrzebnych zaglądając do lodówki i sprawdzając co już mam a co muszę kupić. na zakupy zawsze chodzimy w poniedziałki wieczorem ew w tygodniu dokupujemy w podbliskim sklepie to czego nie dostaliśmy w lidlu albo co się magicznie skończyło. oczywiście nie trzymam się sztywno listy co ma być w który dzień tylko w zależnośći od potrzeb i zachcianek zerkam w listę i wybieram co by tu danego dnia zrobić. na mojej liście zawsze jest przynajmniej jedno danie z makaronem, przynajmniej jedno z ryżem, z mięsem, z ziemniakami, sałatka i ze 2 opcje „szybkie” czyli danie awaryjne kiedy po prostu nie mam ochoty siedzieć w kuchni za długo i wtedy albo jest to hot-dog albo pieczone ziemniaki albo jakieś danie z paczki które robi się ekspresowo. często też kolejność obiadów dyktowana jest tym że np zaglądając do lodówki wiem że niektóre produkty nie powinny już w niej za długo czekać i staram się je wykorzystać w pierwszej kolejności. zawsze na liście znajduje się również 1-2 rzeczy do upieczenia bo mój facet innego śniadania nie zje niż na słodko więc obowiązkowo robię ciasto, ciasteczka czy co innego akurat znajdę w necie albo na co ma zachciankę. zawsze również sprawdzam czy mam w domu podstawy (mimo że nie wpisałam na listę bo powiedzmy w danym tygodniu nie potrzebuję) takie jak mleko, żółty ser, pieczywo, mąka, masło, cukier, makaron bo z tego jestem w stanie w dniu kryzysu coś „ukręcić” 😀 na koniec dodam tylko że jak mam dobry dzień to mogłabym cały spędzić w kuchni bo gotowanie, pieczenie i wymyślanie nowości jest dla mnie przyjemnością, ale w dniu lenia zazwyczaj wybieram opcje jak najmniejszych nakładów pracy 😉
Możesz zajrzeć do mnie. A właściwie zaglądać. Wiem, jeszcze Mamą nie jesteś, ale jeśli dania są szybkie dla „Mam z dzieckiem pod pachą”, to i zapracowana Kobitka da sobie z nimi radę 😀 http://budujacamama.blogspot.com/search/label/przepisy Oczywiście dział co tydzień się rozwija, będzie więcej, a i może smaczniej. Jeśli chodzi o zupy, to mój Menżu też nie lubi, ale u nas jest co tydzień, na dwa dni. Od kiedy mamy Zosię, to ja potrzebuję tego jednego dnia bez gotowania 😉
Poza tym od jakieś 3 tygodni planuję obiady na cały tydzień, bo mieszkamy na wsi i muszę zrobić zakupy wcześniej i tyle. Oczywiście mam w zamrażarce pełno pyszności „na wszelki wypadek” 🙂 makaron, pesto i koncentrat pomidorowy musi być zawsze i zawsze coś tam się z tego uklei 😀
Poza tym uwielbiam eksperymentować. Często wykorzystuję google w ten sposób, że wpisuję to, co akurat mam na stanie (np. kurczak, cukinia, pieczarki) i sprawdzam, czy istnieją przepisy łączące te składniki 🙂
Do tego uwielbiam nowości wszelkiego rodzaju. Nawet przyrządzając zwykłe schabowe eksperymentuję np z przyprawami, co wielokrotnie przynosi świetne efekty. Oczywiście można też złapać porażkę, ale kto nie ryzykuje … 😀
Tez z mężem uwielbiany makarony, ale zawsze szykuje sosou na dwa dni..uważam ze następnego sa lepsze:) oczywiście nie da się go odgrzac w mikrofal i tylko na patelni, a makoron to na bieżąco zawsze, no ale i tak juz pol roboty z głowy.
Zakupy na cały tydzien robię tak jak to opisała Natalia z tym ze u nas się sprawdza sobota rano. Listę obiadów tez układami od soboty, bo zazwyczaj w weekend mam najwięcej chęci na przygotowanie czegoś do jedzenia i najczęściej wtedy zmieniała wcześniejsze plany.. Teraz planujudaje soboty do piątku i udaje się trzymac. A jak mama lub teściową zapraszają na obiat to tez tylko w weekend wiec nie muszę dużo zmieniać.. Niestety mój luby umie tylko śniadania do łóżka wiec cala reszta poza tym spada na mnie…:)
Znam jeden patent ale jeszcze go nie wyprobowalam…jeśli chodzi o większą ilość zupy niż sie zje na bierzaco — do słowika, zapasteryzowac i do lodówki. Gdzieś czytalam ze jakąś pani trzyma zawsze w lodowce kilka do wyboru:)
Mimo ze prowadze bloga kulinarnego, to tez czasami staje przed dylematem „co dzis ugotowac” 😉 ale lubie gotowac i eksperymentowac, wiec obecnosc w kuchni i planowanie posilkow jest dla mnie czyms czym dla Ciebie sprzatanie, choc tez nie cierpie zmywac;/ Pierwsza rzecza jaka kupie do swojego mieszkania bedzie zmywarka 😉
Jezeli szukasz inspiracji obiadowychto zapraszam do mnie na Codzienne Gotowanie 😉 umieszczam tam tylko sprawdzone przepisy, szybkie i latwe w przygotowaniu:)
Pozdrawiam!
I tak masz łatwiej 😛 Ja nie dość, że nie lubię gotować to jeszcze mam ten problem, że nie wezmę pierwszego lepszego przepisu ;/ Muszę wyszukiwać dania które nie są smażone, nawet cebulka i jeszcze nie mogą zawierać składników z długiej listy. Cieżko znaleźć taki przepis, więc u mnie zazwyczaj jest gotowany kurczak i ziemniaki, albo pierogi 🙂
Ja robię zakupy większe raz w tygodniu, a mniejsze – chleb wędlina częściej. Od niedawna mieszkam sama więc nie czekają już na mnie gotowe obiadki w domu:) Z początku gotowałam zaraz po pracy – średnio to wychodziło bo czekanie trwało wieki, a jeszcze się śpieszyłam do drugiej pracy. Gotowanie dzień wcześniej zaczęło działać, ale kiedy w danym dniu nie miałam czasu to obiadu na drugi dzień nie było. Teraz gotuję na 3-4 dni i mrożę. Nie jest już tak smaczne jak świeże, ale przynajmniej mamy obiady gotowe, codziennie coś innego, a straty nadrabiam w weekendy:):)
Ja planuję obiady na cały miesiąc – 30 dni. Nie jest to szczegółowy jadłospis typu: poniedziałek kurczak z warzywami , wtorek – barszcz. Raczej jest to spis potraw, jakie chcemy zjeśc w danym miesiącu. Na ten czas robię też zakupy. Wiadomo, tylko to co może poleżec. Warzywa i owoce, czy wędliny kupuję na bieżąco, w miarę potrzeby. Są to proste i pożywne dania, które przygotowuję na 2-3 dni. Poza tym sa wykonane z takich produktów,które w razie potrzeby i chęci mogę zamienic na zupełnie inne danie. Jeśli okaże się, ze mamy na coś ochotę, a brakuje nam składników, wpisujemy to danie na listę MAMY OCHOTĘ NA….., i jak nam nie minie ochota to planujemy to danie w następnym miesiącu.
Uwielbiam gotować! Ale jestem mistrzynią spontanu w kuchni, praktycznie nigdy nie korzystam z przepisów. Robiąc zakupy (staramy się robić na cały tydzień) uwzględniamy różne ciekawe rzeczy, które można ze sobą połączyć w różne miksy. Zawsze mam w domu jajka, mąkę, ziemniaki i cebulę, makarony, ryż, cośw zamrażarce. Dzięki temu zawsze mogę zrobić coś z niczego. Kuba to uwielbia – kiedy mówi nic nie było w lodówce, a mamy taki pyszny obiad:) Uczyłam się gotować kiedy miałam 9 lat, najpierw były to zupy – często powtarzałam te same. Później zaczęłam dokładać kolejne rzeczy, które wdrażałam w swoje gotowanie. Właściwie to zawsze mówię, że nie umiem gotować, bo to się wszytsko samo gotuje:) Wystraczy wrzucić, wymieszać, przyprawić, dodać, upiec i gotowe:) Piekarnik uwielbiam, ponieważ mało smażymy, uważam, też że trudno zepsuć danie z piekarnika w porównianiu z patelnią. 🙂 Cieszę się, że mój mąż również odnajduje się w kuchni i możemy robic to razem – co lubię najbardziej!
http://fashionable.com.pl/
koniecznie podaj swoją listę obiadową, to tragiczne pytanie „co na obiad” nęka mnie od jakiegoś czasu. może zrobimy jakąs bazę obiadową z przepisami?:)
Jeśli chodzi o przepiśnik – to ja używam segregatora. Wszystkie przepisy mam w koszulkach. Łatwo dany przepis wyjąc i korzystac. A ponieważ jest zabezpieczony koszulką to się nie pobrudzi. Jeśli stwierdzimy, ze go nie chcemy możemy go łatwo zastąpic innym.
Pomysły na przyszłe obiady wrzucam na pinteresta, apka w telefonie, także jak mnie „najdzie ochota” to w czasie zakupów mam pod ręką. W przeciwieństwie do przepiśnika (który oczywiście JEST), ale w kuchni i pod warstwą zaschniętego ciasta 😉 Lubię gotować, lubię karmić swego Kota, ale do szału (serio!) doprowadza mnie wymyślanie obiadów, a „co ugotujesz, to zjem” to niemal powód do rozpętania wojny. U mnie sprawdza się tablica w kuchni, na której zapisuję co danego dnia jemy. Planuję twardo na cały tydzień, kupuję pod ten zestaw, czasem jakieś danie wypadają, bo ugotuję za dużo, albo mama coś podrzuci. Ale serio – konia z rzędem i półręki za post pt. „pomysły na obiad w tym tygodniu”. I nie żadne wymyślne rzeczy, tylko potrawy półgodzinne, smaczne, ze składników, które kupię w Biedrze.
BałagANKA 🙂
P.S. Kocham tego bloga!
podziwiam Was i każdą z osobna za planowanie jedzenia na cały tydzień czy miesiąc. Ja osobiście uwielbiam gotować, może to dziwne, ale mnie to odstresowuje. Z przepisów często korzystam, ale przeważnie kończy się na tym, że większość została przeze mnie zmodyfikowana na własne potrzeby. Uwielbiam gotować przeróżne zupy i kremy. To prosty i szybki pomysł na obiad. Ale dla tych, którzy nie lubią długo 'stać przy garach’ polecam dania jednogarnkowe. Szybko, prosto i smacznie 🙂
Przyznam, ze lubie i sprzatanie i gotowanie. Na gotowanie jednak jestem zbyt zmeczona i za bardzo wymyslam (zeby bylo inaczej i wykwintnie). Troche przesada. Rowniez lubimy makarony, wiec robie wielki sos bolognes (z klopskami) i zamrazam w malych pojemniczkach. W razie lenia mam cos w zamrazarce 🙂 I nie jest to niezdrowy gotowiec. Chociaz i z takich korzystam… :/ Pomocny wpis :))))
A slyszalam, od jednej babci, zeby nie planowac konkternych dan ale np raz w tygodniu ryba, raz mielone, raz bezmiesne, zupa itp itd. Potem wymyslasz danie na ktore masz ochote
Bardzo polecam gotowanie zup, gulaszy i innych i ich wekowanie. W ten sposób można mieć obiad w ekspresowym tempie. I sporo zaoszczędzonego czasu. Plus jeśli Twój narzeczony nie lubi zup, Ty może sobie przygotować kilka porcji bez konieczności jedzenia ich pod rząd.
Obecnie w biedronce piękne przepiśniki po 20 zł 🙂
Ostatnio przygotowałam u siebie wpis o tym Jak polubić gotowanie, kilka metod pokrywa się z tymi o których wspomniałaś, poza tym wspomniałam o kilku innych, mam nadzieję pomocnych radach, dla osób, które nie przepadają za gotowaniem 😉
Pozdrawiam!
Celebrowanie posiłków to jest to! Nie wiem czemuu u mnie tego punktu zabrakło 🙂
Prowadzę blog kulinarny i także często staję przed dylematem „co na obiad”, tym bardziej, że jestem studentką o dość niskim budżecie, mieszkam z pracującym fizycznie facetem „mięsożercą”, który umie zrobić wyłącznie jajecznicę 😀 i nie posiadam obecnie piekarnika (nad czym bardzo ubolewam) a lodówkowy zamrażalnik mieści tylko paczkę warzyw i opakowanie mięsa więc mogę zapomnieć o mrożeniu części obiadu. Zupy u mnie się nie sprawdzają bo mój mężczyzna nawet po dwóch miskach zjada jeszcze 5 kanapek (wyjątkiem jest żurek naładowany boczkiem i kiełbasą) 😉 więc zwykle planuję menu na tydzień tak, żebym jedną rzecz w tygodniu mogła wrzucić na bloga (bo wiadomo, że nie będę wrzucać jajek sadzonych z ziemniakami 😀 ). Zawsze raz w tygodniu są pierogi z garmażerki, które bardzo lubimy (a ja nie mam czasu stać pół dnia i lepić), raz w tygodniu jakiś makaron z sosem, czasem robię też sosu bolońskiego lub neapolitańskiego na 2 dni, to się super sprawdza 🙂 często też robimy sobie dzień domowego fast fooda (tortilla z kurczakiem lub burgery), ryż z warzywami i kurczakiem…generalnie uwielbiam dania jednogarnkowe i „jednopatelniowe” 😀
Dania jednogarnkowe i jednopatelniowe rządzą! 😀 Dzięki nim polubiłam gotowanie, albo inaczej nie jest już dla mnie karą 🙂
Rosół – pół do zjedzenia, pół do zamrożenia na inną zupę, mrożony sos pomidorowy w foremce silikonowej do muffinek (fajne, małe porcyjki – i na pizzę i do pomidorówki), zawsze w zamrażarce kostki lub filety rybne, pierogi z różnym nadzieniem, dynia (wcześniej upieczona w piekarniku), mięso mielone w porcjach – tu sprawdzają się pudełka do mrożenia (można potem umyć i użyć ponownie). Mrożonki wyjmuję dzień wcześniej do lodówki i obiad powstaje w pół godziny. Układam menu w niedzielę wieczorem na każdy dzień tygodnia – obok lista zakupów, dzięki temu wiem co kupić na dużych zakupach w poniedziałek lub danego dnia (np. świeżą rybę).
Jestem początkująca panią domu tak wiec piątka 😀
bardzo przerażało mnie hasło ” co na obiad” wiec w pospiechu sprawdzałam stan lodowki i probowalam ugotowac cos smacznego i oczywiscie cos szybkiego niestety w trakcie okazywalo sie ze albo cos mi nie wyszlo albo niestety braklo produktow gdzie w rezultacie strasznie sie denerwowalam u nas sprawdzilo sie robienie tygodniowej rozpiski co ulatwilo zakupy i mniejszy stres przy gotowaniu, zalozylam sobie specjalny „przepisnik” i wpisuje sobie potrawy ktore bardzo nam smakują i nie pochlniaja tyle waznego czasu 🙂 dla kazdego cos sie znajdzie wystarczy miec dobry plan i motywacje od swojej drugiej polowki 😀
Facet potrzebuje mięcha! Chcesz mieć spokój w domu – miecho na patelnię. zupki, ryże, makaroniki – zawracanie głowy. dodatek optyczny. Jakie mięcho – nieważne, na jakie cię stać. Wytarzaj kurze udo w przyprawach i hop na patelnię. albo inne białko zwierzęce. I dopiero potem się baw w jakieś warzywka, ziemniaczki itp. Dobrze, jeśli toleruje ryż czy kaszę ew. makaron. Przepisy i inne fiki-miki zostaw dla siebie lub gości.
Wersja 2 – pokrój mięcho w paski, obsmaż na patelni i dalej kombinuj – po polsku? po węgiersku ( bogracz- danie wszechczasów) , do azjatycku ( mieszanka warzyw z zamrażalnika).
A jak chcesz dietetycznie to kup patelnię beztłuszczową, pędzelek silikonowy ew. rozpylacz do oleju.
Co zyskujesz? czas i uśmiech w domu. Aha, i gwarancję ekspresowego wykonania napraw i robót domowych wszelkich.( Słuchaj, ja usmażę kotlety a może byś w tym czasie dywan odkurzył).
To moja refleksja po 40 latach prowadzenia domu i pasji oraz umiejętności gotowania
U mnie ten sam problem zawsze:) ale szukam przepisów na blogach i czasem przypomni mi się dzięki temu jakiś przepis, a czasem spróbuję zrobić coś nowego. Wracam do domu po pracy i nie zawsze mi się chce, ale wspólne gotowanie z meżem to sama przyjemność;) Czasem też korzystam z gotowców, najczęsciej ze słoiczków, bo są dobrym dodatkiem do obiadów, a jak nie są to jakieś oklepane ogórki kiszone to już w ogóle;) Dużo smacznych i zdrowych dodatków kupuję w swojska piwniczka