Powoli zdrówko wraca (pięknie dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim postem!), więc ja powoli wracam na bloga. Okazało się, że totalnie nie umiem się lenić i nawet chorując muszę coś robić. Na dodatek wczoraj na prawie cały dzień, zostałam odcięta od internetu. Ale miało to swoje dobre strony, bo uruchomiło pokłady biżuteryjnej kreatywności i w końcu miałam czas zabrać się za kilka rzeczy, które odkładałam na później 🙂
Skończyłam bransoletkę z ćwiekami, do zrobienia której zachęcałam Was w pomyśle na weekend. Nie powiem Wam ile prób z nią miałam, okropnie mi się skręcała i nadal nie wiem dlaczego (chyba to szerokość ogniw łańcuszka).
Dużo szybciej mi poszło z bransoletką z węzłem nieskończoności. Prosto i szybko, tak lubię!
Mój Narzeczony uważa, że najbardziej pasuje mi delikatna biżuteria i chyba muszę się z nim zgodzić, bo w takiej najlepiej się czuję. Połączyłam różne elementy z mojego worka biżuterii “do przeróbki” i powstał taki komplecik.
Z pereł miałam zrobić naszyjnik, ale albo nie podobał mi się babciny efekt, albo był za krótki. Zrobiłam kołnierzyk, zupełnie nie wiem czy będę w nim chodzić, bo do tej pory w każdym czułam się głupio, ale może dam mu szansę 🙂
Udanego wieczoru!
Cieszę się, że jesteś!! ;>>
<3
bransoletka z ćwiekami super! 🙂
prześliczna !:)) twórczo u Ciebie!
Nie lubię biżuterii DYI, ale podziwiam tych, którzy ją robią 😉
zdolniacha! 😀