Lubię czytać o paryskim stylu życia. Nie czuję ogromnej fascynacji, nie muszę zjadać codziennie paryskiego maślanego croissanta, ale czytanie o życiu Paryżanek sprawia, że skupiam większą uwagę na codziennych małych rzeczach, których celebrowanie powoduje, że czuję się szczęśliwa. Dlatego z przyjemnością zabrałam się za lekturę moich wymarzonych, gwiazdkowych prezentów.
Obie książki urzekają wydaniem. Do tej pory w mojej kolekcji nie miałam tak przepięknie wydanych pozycji. Zdjęcia, ilustracje, jakość papieru, zaokrąglone narożniki. To wszystko sprawia, że czytanie, przeglądanie i posiadanie tych książek sprowadza się do ogromnej przyjemności. I choć przeczytałam je w dwie godziny, to bardzo często do nich wracam. Nie po lekcje. Po to by doświadczać tej przyjemności obcowania z tak cudnie wydanymi książkami!
Paryski szyk. Podręcznik stylu.
Paryski szyk. Podręcznik stylu Ines de la Fressange to pozycja, dzięki której nasze życie powinno stać się bardziej paryskie. W dużej mierze autorka skupia na ubraniach, doradza co warto mieć w szafie, jakie dobrać dodatki i w jaki sposób to wszystko połączyć. Choć w większości nie są to odkrywcze rady, to jednak mi pozwoliły z nieco innej perspektywy spojrzeć na własną garderobę. Przy okazji coś wyrzuciłam, coś dokupiłam, a kilka ubrań zaczęłam zestawiać w sposób, który do tej pory nie przyszedł mi do głowy.
Książka składa się z czterech części:
- Ubieraj się jak paryżanka
- Królowa balu
- Chez moi
- Paryż według Ines
Mnie najbardziej zainteresowała część trzecia Chez moi. Skupia się ona na paryskim domu i ogromnie żałuję, że jest tak krótka (30 stron, łącznie z przewodnikiem zakupowym). Porady dotyczące urządzania wnętrz „Twoje wnętrze powinno odzwierciedlać twoją osobowość”, „Przybory kuchenne trzymaj w wazonach i garnuszkach”, przeplatają się z radami porządkowymi w stylu: „Wspaniałym rozwiązaniem na małych przestrzeniach są pudła. Paryżanki zbierają metalowe pudła i układają je na półkach”. Znajdziemy tam też siedem sposobów na zorganizowanie szafy idealnej, a wszystko połączone „pogodnym bałaganem” i odrobiną rozpusty, polegającej na zostawieniu jednej niepotrzebnej rzeczy.
Kolacja idealna, czyli jak zorganizować nowoczesną kolację a la Paryżanka? Ta część spowodowała, że poczułam się bardzo paryska :D. „Kiedy przyjmuję w domu, to po to, by miło spędzić czas z przyjaciółmi, a nie pocić się nad piekarnikiem” – pod tym zdaniem mogę się podpisać obiema rękami, choć coraz bardziej lubię gotować 🙂
3 moje ulubione porady z tej książki:
- „By zmienić wygląd potrzebujesz tylko odpowiedniego dodatku”;
- „Maskara na dolnych rzęsach – sprawia, że twój wzrok staje się ponury. I podkreśla cienie pod oczami”;
- „Z fotografii z czasopism o wnętrzach skomponuj sobie własną „książkę kucharską” stylów. Dzięki niej łatwiej ci będzie określić, jaka jest twoja prywatna stylistka”.
Bardzo się cieszę, że książka do mnie trafiła, jednak gdy skończyłam ją czytać czułam się zawiedziona. Dlaczego? Tylko 104 z 233 stron dotyczą stylu, urody i organizacji domu. Reszta to przewodnik po Paryżu, sklepach, restauracjach, ciekawych miejscach. Przy okazji wycieczki do Paryża na pewno się z nim zapoznam, teraz jednak daleko mi do zachwytu nad tą częścią.
Paryski szyk w twoim domu. Stylowe wnętrza.
Książka Paryski szyk w Twoim domu. Stylowe wnętrza to poradnik o urządzaniu wnętrz, który pozwolił mi uświadomić sobie jedno – paryski styl urządzania wnętrz zupełnie mi się nie podoba. Piękne zdjęcia, ciekawe połączenia i rozwiązania, ale nie czułabym się w tak urządzonych wnętrzach dobrze. Mimo wszystko to właśnie z tej książki dowiedziałam się najwięcej o urządzaniu i dekorowaniu wnętrz.
Podzielona jest na 8 rozdziałów, a każdy z nich dotyczy innego etapu urządzania i dekorowania mieszkania. Na początku szukamy idealnego odcieniu bieli, później skupiamy się na ustawieniu mebli, a kończymy na dodatkach.
Do części rad trzeba podejść z przymrużeniem oka np. o przedkładaniu wyglądu mebli nad ich jakość, mieszania naczyń stołowych z różnych kompletów czy postarzającego wpływu lampy sufitowej (tak, takie światło podobno nas postarza). Ale podział na to, co męskie i żeńskie oraz jak to łączyć, by nie było średnio sprawił, że zaczęłam analizować każdy mebel w naszym mieszkaniu i zastanawiać się co zrobić, by przestało to wyglądać nijako ;). Równie przydatna dla mnie okazała się część jak połączyć „tanie” i „drogie” oraz jak mieszać ze sobą różne style. Gdy będę urządzać własne cztery kąty, na pewno się z nią nie rozstanę, bo te rady wydają mi się na tyle uniwersalne, że dobrze sprawdzą się w każdym stylu, nie tylko paryskim.
Ile w niej porad o porządku? Z jednej strony niewiele, z drugiej całkiem sporo jest pomysłów na przechowywanie. Wszystko schowane w ładne pojemniczki wygląda piękniej, porządniej, czyściej. Miejsce kosmetyków jest w szafce łazienkowej, a „papier toaletowy musi być biały, koniec, kropka”. Śmieszna rada, ale jednak jak się nad tym zastanowiłam to biały po prostu wygląda elegancko. Czytając te rady przychodzi mi na myśl tylko jedno zdanie: dobrze urządzone wnętrze, to takie, w którym wszystko ma swoje miejsce.
3 moje ulubione porady:
- „Nie bój się dużych mebli. One optycznie powiększają pomieszczenie”;
- „Wybieraj kanapy i siedzenia w zdecydowanych, świeżych kolorach, a stoły i komody w neutralnych”;
- „Mniej znaczy więcej. Pamiętając o tej dewizie wyrzucaj, oddawaj, sprzedawaj meble i przedmioty niskiej jakości, te, które służą ci od dawna i już ci się znudziły, te, które przechowujesz, bo należały do twojej babci, cioci, itd. Nostalgia często nie idzie w parze ze stylem… To pierwszy krok, który trochę kosztuje, ale spróbuj, a zobaczysz: pozbycie się zbędnego mebla pozwoli ci poczuć się lepiej we własnym domu”.
Dla mnie z obu tych pozycji wynika jedno: paryski szykowny dom, to zorganizowany dom. Nie musi być perfekcyjnie, bo odrobina bałaganu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Ale urządzając go zgodnie ze swoją osobowością, tak by czuć się w nim dobrze nie możemy pozwolić mu zginąć w bałaganie. „Bo czuć się dobrze we własnym domu jest równie ważne, jak czuć się dobrze we własnym ciele”.
Nie wiem jak dużo te książki mają wspólnego z prawdziwym Paryżem i paryskim stylem. Chętnie to kiedyś sprawdzę, ale nawet jeśli są oderwane od rzeczywistości, to nie przeszkadza mi to w tym, by czerpać z nich garściami :).
A Wy czytałyście, którąś z tych pozycji? Dajecie się porwać modzie na paryski styl życia czy podchodzicie do niego z dystansem? 😉
o tak, mam też książkę o stylu i przyjemnie się ją przegląda choć odkrywcza raczej nie jest, chyba, że mówimy o adresach sklepów w Paris paris 😉
A do mnie przemawia to z tą lampą sufitową – kiedy robię sobie zdjęcia w sztucznym świetle, często zapalam lampkę, przed/pod sobą, żeby przez światło od góry nie powstawały te okropne cienie na twarzy (które w końcu postarzają). Podobnie przy świetle świec na stoliku wygląda się dużo ładniej. Zastanawiam się tylko, jaka jest alternatywa dla lampy sufitowej, która oświetliłaby cały pokój?
PS. Nie czytałam książki, więc nie wiem, co jest tam napisane prócz tego, co napisałaś 😀
Na zdjęciach przy sztucznym oświetleniu faktycznie wygląda się gorzej, ale „na żywo” tego nie zauważyłam, choć może muszę się bardziej przyjrzeć 😀 Autorka radzi lampy sufitowe wieszać z boku lub w kącie. Do tego lampy stojące, kinkiety, itd.
Ogólnie, gdybym o tym nie przeczytała, to w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, żeby wieszać lampę sufitową w kącie, a w książce jest duużo tego typu rad, dlatego mi się podoba 🙂
Zastanawiałam się co to za fachowiec wyznaczał miejsca na lampy w moim mieszkaniu, bo dla mnie są w dość niestandardowych miejscach (jedna lampa przy ścianie , druga przy oknie), ale już wiem poprostu inspirował się Paryskim szykiem :))
😀 Ale jak to się sprawdza na co dzień? Jest jaśniej, bardziej łagodnie światło pada? Zaczęło mnie to rozwiązanie jeszcze mocniej nurtować 🙂
Jaśniej na pewno nie jest, ale zdecydowanie światło jest łagodniejsze hmm.. bardziej romantyczne 😉 Ja osobiście przyzwyczaiłam się do tego oświetlenia
Jak już będę mieć swoje mieszkanie to pomyślę nad tym 😀
Moim zdaniem to dobre rozwiazanie szczególnie w sypialni i gdy łóżko jest umieszczone między lampami a nie centralnie pod 😉 u mnie to jest troszke dziwnie zrobione, bo lampy nie są w równej linii ,ale cóż brytyjscy fachowcy maja inne „standardy” 😉
urocze okładki 🙂
Lektura godna przeglądnięcia 🙂 również lubię czytać o paryżankach.
Jeszcze nie wpadły mi w łapki żadna z tych ksiazek o Paryzu i Paryzankach, ale mam je na uwadze. Bardzo chetnie je przeczytam, bo blisko mi do tej kultury. Uwielbiam francuski szyk i kino 🙂
Nie cierpie tzw. Gornego swiatla, u nas alternatywą sa lampa z boku nas stolem, kinkiet, ledy nas blatami w kuchni i moje ukochane CLB ♡
Ja gdy pracuję lubię mieć małe źródło światła, co ogólnie nie jest byt dobre dla oczu, ale ostatnio jest tak mało słońca, że źródło światła z każdej strony jest mi potrzebne 😀 Ogólnie mam wrażenie, że wiele osób nie przywiązuje uwagi do tego, gdzie umieścić ledy czy kinkiety, o ile w ogóle je umieszcza. A mimo wszystko ciężko mi sobie wyobrazić pokój bez żyrandola na środku 😉
Przybory kuchenne w wazonie i garnuszkach? W sumie świetny patent! Ja trzymam wszystko w jednej z szuflad i choćbym wszystko ładnie poukładała tam wieczorem, to nad ranem będzie bałagan… ;p
Dziewczyny, macie jakiś pomysł jak taką koncepcję wprowadzić w życie? 😉
Ja trzymam wszystkie przybory typu „mieszadła”, drewniane łyżki i inne chochelki w glinianych brązowych naczyniach. Jedno chyba dawniej służyło do kiszenia ogórków (taka mini beczka), a drugie mniejsze chyba po prostu jako naczynie kuchenne. Wygląda to naprawdę ładnie i estetycznie, no i szybko można sięgnąć jak się kotlet przypala 😉 Ja co prawda mam te naczynia po mojej prababci, ale można chyba kupić takie np. na allegro. A nawiązując do wpisu, też jednak wolę meble dobrej jakości. I takie rzeczy naprawdę z duszą- jak je określam. Uwielbiam meble i dodatki, które mają swoja historię (np. piękny stół po maszynie do szycia- też po prababci, na którym stoi teraz telewizor a w przyszłości planuję zrobić z niego toaletkę), albo które po prostu są naturalne i dobrej jakości, np. wełniany koc, albo dębowa komoda.
Polecam „Lekcja stylu madame Chic” jest paryska i chyba jeszcze mniej w niej konkretów i porad 😉 ale czyta się bardzo dobrze i zbliża do francuskich klimatów.
Jestem zafascynowa, na Francuzkami, tym że są seksowne i bezpretensjonalne, tym jak potrafią cieszyć się życiem i czerpać radość z małych rzeczy.
Lekcje madame Chic czytałam i również bardzo lubię. Teraz czytam drugą część „At home with Madame Chic” i na pewno recenzja pojawi się na blogu 🙂
A pod Twoim ostatnim zdaniem mogę się podpisać, właśnie dlatego tak bardzo lubię o nich czytać. Muszę zrobić listę książek z Paryżem w tle do przeczytania. Polecisz jeszcze jakieś?
Pierre La Mure „moulin rouge”. To jest książka o malarzu impresjoniście Toulouse Lautrec, który był okropnie brzydki, ale pięknie malował. Malował chętnie i dużo zwłaszcza przepięknych tancerek z Moulin Rouge, a co może być bardziej paryskiego? 🙂
Spróbuj spojrzeć na Paryż, zanim zobaczysz go na żywo, oczami impresjonistów 🙂 Wspaniałe wrażenia 🙂
Poza tym myślę, że każda/dowolna książka o Chanel i Edith Piaf 🙂
O Chanel czytałam „Sypiając z wrogiem”, o Edith Piaf „Na balu szczęścia”, ale to współczesne przedstawianie Francuzek bardziej mnie urzeka niż to pokazane w w/w biografiach. Może kontekst wojenny (mimo że bardzo lubię historię), a może po prostu te biografie są zbyt mocno ukierunkowane negatywnie, szczególnie „Sypiając z wrogiem”. Po „Moulin Rouge” sięgnę, bo to wstyd, że jeszcze nie czytałam 🙂
Żaden wstyd! Kiedyś dużo interesowałam się sztuką, stąd książka 🙂
Francuzki stanowią dla mnie, jeśli chodzi o ubrania i kuchnię, żywe przykłady na zdrowy życiowy minimalizm 🙂 a że podążam tą drogą już 2 lata, naturalne stało się upraszczanie kolejnych obszarów życia 🙂
Żadna z tych książek nie wpadła mi jeszcze w rece, szczerze? Jesli nie dostane ich za „darmo” raczej sie w nie nie zaopatrzę. W szczególności kiedy przeczytałam u ciebie , że „tylko 104 z 233 stron dotyczą stylu”. To chyba dość drogie kisiązki, jeśli chciałabym przewodnik po Paryżu kupiłabym Pascala albo inne wydawnictwo. Za to Ta o domu brzmi ciekawie, sama jestem na etapie „definiowania” swojego wnętrzarskiego stylu i książek związanych z ta tematyką czytam teraz całkiem sporo. 🙂
Faktycznie, książki nie są tanie, bo ok. 70 zł sztuka. Ale jak je wzięłam do ręki, to zrozumiałam skąd ta cena. Są naprawdę pięknie wydane. W Stylowych wnętrzach autorka też poleca dużo sklepów i miejsc w Paryżu, ale i blogi 🙂 Choć nie jest tego tak dużo jak w Paryskim Szyku.
Ładne wydanie kosztuje 🙂
To chyba faktycznie książki dla prawdziwych „paryżofilów” 🙂
Chciałam tylko sprzedać taki patent na który sama ostatnio wpadłam 😀 Jeśli macie problem z zatykającym się odpływem przez Wasze włosy, to kupcie sobie takie sitko jakie kupuje się do zlewu, włosy będą się na nim zbierały i nie polecą dalej, a później możecie je po prostu zebrać i wyrzucic 🙂
U mnie to sitko się nie sprawdziło … Zawsze idzie do góry, bo woda się zbiera , przez słaby odpływ .
No i znów przez wpis na blogu muszę wybierać się na zakupy 😀 co chwile na różnych blogach świetnie książki, filmy, kosmetyki, ubrania, muzyka 🙂 przez was wszystkie pieniądze stracę 😀 pozdrawiam!
Po przeczytaniu zdania „Kiedy przyjmuję w domu, to po to, by miło spędzić czas z przyjaciółmi, a nie pocić się nad piekarnikiem” coś czuję, że nawiązałabym wspólny język z autorką książki w trakcie czytania 😉 😀
Też tak miałam! Szczególnie, gdy wspomina najsympatyczniejszą kolację na jakiej była, a główne danie to zamówiona pizza 😀
Muszę się z nią bliżej zaprzyjaźnić! 😀
Zachęcające choć chyba jednak nie za tę cenę… Więc chyba poszukam ebooków albo poczekam na przeceny ;D
Właśnie kupiłam swoją na allegro za niecałe 40zł z przesyłką 😉
„Mniej najbardziej zainteresowała” podejrzewam, że Ciebie, ale „mniej najbardziej” brzmi fajnie 🙂 Chyba zacznę stosować poradę nt. maskary na dolnych rzęsach.
Dzięki za wyłapanie literówki. Tyle razy to czytałam, a i tak zawsze się coś znajdzie 🙂 A z tą maskarą to jednak prawda. Sama wcieliłam w życie tę zasadę i faktycznie wyglądam tak jakoś świeżej 🙂
Ja też wczoraj to wypróbowałam, jeszcze jak dodać cielistą kredkę na linię wodną – to choćbyś padała, wzrok wypoczęty 😀
niestety nie czytałam, żadnej z nich. Póki co mam zaplanowaną kolejkę do przeczytania 🙂
Zawsze myślałam, że tusz na dolnych rzęsach otwiera i powiększa oczy. Jestem w szoku 😉 Obecnie przeżywam fascynację kulturą Włoch, chociaż nie znalazłam żadnego poradnika stylu w tym temacie (ktoś zna?), natomiast we Francji uwielbiam prowansalskie pejzaże (miasto nie jest dla mnie). Jeśli chodzi o „Paryski szyk”, to wiele porad jest uniwersalnych, nie charakterystycznych dla Paryża (te o odzwierciedlaniu osobowości we wnętrzach, przechowywaniu w pojemniczkach, czy białym papierze toaletowym). Także mogę powiedzieć, że moda na paryski styl życia wkroczyła do mojego życia, chociaż nie czytałam tych książek 🙂
Może zależy to od tego, jak się je maluje? Wydaje mi się, że delikatne pomalowanie dolnych rzęs od połowy długości do końca daje dobry efekt (maluję je tylko przy zewnętrznej stronie oka). Zresztą zawsze, kiedy rozmaże mi się cień albo tusz pod oczami, to wydają mi się większe. Podobnie kiedy sama nakładam cień cień na dolną powiekę – i mój chłopak też mi to mówi 🙂
Uwielbiam tę po prawej , to moja modowa biblia, lepiej jest mieć mniej a cennych i uniwersalnych rzeczy, niż pełną szafę i poranne pytanie w co się ubrać .
Mam podobne zdanie i więcej rzeczy wyrzucam/oddaję niż kupuję 🙂
Bardzo lubię Twojego bloga i z wielu porad już skorzystałam, dlatego proszę, popraw szybko „z przymrużeniem oka”. Pozdrawiam
Są pięknie wydane!
Na Paryski Szyk poluję już od jakiegoś czasu, nie mówiąc o tym, jak długo wisi na mojej liście „do przeczytania” – przypomniałaś mi, że warto to jednak ogarnąć 🙂
Nie czytałam tych książek, ale po Twojej recenzji mam wielką ochotę na nie! 🙂
Po twoim wpisie zdecydowanie nabrałam ochoty, by przeczytać te dwie książki 🙂 Nie wiem, ile z zawartych w nich porad uda mi się wcielić w życie i czy w ogóle sprawdzą się w moim domu, ale taka lektura z pewnością nie zaszkodzi, a tylko poszerzy mi horyzonty.
Książki właśnie trafiły na moją listę zakupów, gdy będę w Polsce 🙂