7 rzeczy #29 – ulubione spod kocyka i kołderki
7 rzeczy, które pokochałam i o których bardzo chcę Wam opowiedzieć. Prosto spod kocyka i kołderki, bo niemal od początku stycznia moje gardło choruje. Ale mimo tej dolegliwości oceniam styczeń jako dobry miesiąc. Czuję, że domknęłam pewien etap przemian, jakie we mnie w ostatnim czasie zaszły. Nie wiem, czy miało by to miejsce, gdyby nie przymus leżenia i odpuszczenia tych wszystkich rzeczy, które chciałam zrobić. O tym opowiem Wam innym razem. Teraz chcę sobie z tymi emocjami i odkryciami pobyć sam na sam. Tymczasem zapraszam na moje styczniowe zachwyty 🙂
1. Fiat 500 Lego Creator
Prezent od Mikołaja i jednocześnie moje pierwsze klocki marki Lego. Nie wiem, czy kojarzycie, ale jestem fanką „maluszków”, a to autko wniosło do mojego życia ogrom emocji. Z jednej strony przypomina mi: „podejdź w końcu do egzaminu praktycznego na prawko”, z drugiej, że to ważne, żebym w życiu rozsiadła się wygodnie na fotelu pasażera, bo nie muszę mieć nad wszystkim kontroli. Kolor modelu przypomniał mi o tym, jak bardzo kiedyś lubiłam się otaczać żółtym. Dzięki temu coraz więcej jest tego koloru w moim życiu. Chyba sam Mikołaj nie spodziewał się, jak bardzo trafił z tym prezentem.
I przede wszystkim – składanie modelu to wielka frajda!
2. Mapa marzeń
Tworzenie mapy marzeń z początkiem roku to mój mały rytuał. Zresztą myślę, że na jej zrobienie każdy czas jest dobry, a szczególnie wtedy, kiedy czujemy, że tego potrzebujemy. Nie robię już listy celów, planów na dany rok. Zamieniłam to wszystko na jedną kartkę A4, która przede wszystkim przypomina mi, jak ja chcę się w danym roku czuć, w co wierzę i z jakimi myślami go zaczynam. I ta tegoroczna wersja bardzo mi się podoba.
3. Książka „Biegnąca z wilkami”
To książka, którą mam od kilku lat. Czytałam ją fragmentami, ale nigdy od deski do deski. Aż któregoś styczniowego dnia, przechodząc obok regału, pomyślałam, że muszę ją przeczytać. I uważam, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam dla siebie zrobić. Dzięki tej książce dużo czulej popatrzyłam na siebie, na swoje błędy i na ostatnie dwa lata. Zrozumiałam proces, przez który przeszłam i pewnie jeszcze nie raz przejdę. Absolutnie polecam każdej kobiecie. I nie, nie jest to lekka i przyjemna lektura, ale zdecydowanie warto.
4. Film „Diuna”
W styczniu obejrzeliśmy też „Diunę” (można wypożyczyć w Apple TV) i bardzo Wam polecam. Piękna realizacja, w cudowny sposób zachęcająca do sięgnięcia po książkę (zwłaszcza niecierpliwców, którzy chcą wiedzieć, co wydarzy się w kolejnej części). Według Sebastiana bardzo dobrze oddaje ducha i klimat książki. Zdjęcia i muzyka oczarowują od pierwszych minut. Gorąco polecam, nawet jeśli nie jesteście fanami science fiction.
A to jeden z ulubionych cytatów z filmu: Człowiek potrzebuje nowych doświadczeń. To one zmieniają jego wnętrze; pozwalają mu wzrastać. Jeśli nie ma zmiany, coś w nas usypia… i trudno to potem rozbudzić. Śpiący musi się obudzić. Musi zacząć widzieć, a nie tylko patrzeć, musi nauczyć się dostrzegać ścieżki niewidoczne dla innych. Śpiący musi się obudzić.
5. Roleta DIY
Na początku stycznia udało mi się też zmobilizować do uszycia rolety na okno kuchenne. Gotowe rolety na to okno były poza moim budżetem, więc łącząc moją niechęć do przysłoniętych okien z potrzebą osłonięcia się od ulicy, szukałam sposobu, który byłby czymś pomiędzy. I z pomocą przyszła mi Iza Colores de mi alma i jej tutorial na rolety DIY. Nie spodziewałam się, że ta roleta będzie taka wygodna! Ręczny mechanizm zwijania nie jest uciążliwy, a tego się najbardziej bałam. Ta wersja była tylko na próbę, czy ten sposób zwijania się sprawdzi. W planach mam uszycie roletki z lepszego materiału.
I choć nie do końca pasuje do tego, jak dziś wygląda nasza kuchnia, to jest tym pierwszym elementem zmian, które chcę w kuchni wprowadzić. A! I cena: koszt zrobienia rolety to niecałe 20 zł. Wykorzystałam materiał, który miałam, a cenę zrobiły listewki.
6. Henna na włosy
W styczniu zrobiłam też hennowanie włosów (a w zasadzie cassiowanie). Cassia na włosy chodziła za mną od jakiegoś czasu. Chciałam wprowadzić ją jako element naturalnej pielęgnacji włosów. W ciąży, a później z maluchem u boku nie byłam w stanie się zmobilizować. Natomiast już wiem, że zagości na stałe w moim życiu. Liczyłam na wzmocnienie włosów i ich pogrubienie, z czasem może też na ograniczenie przetłuszczania. I już po pierwszym użyciu mam efekt wow, szczególnie jeśli chodzi o nadanie objętości włosom. Jeśli nie przeraża Was wizja nakładania „błotka” na włosy i spędzenia tak kilku godzin, to naprawdę polecam.
Więcej produktów marki Orientana znajdziecie tutaj.
7. Nintendo Switch
To jest gadżet mojego męża. Sebastian długo przekonywał nas, że kupuje switcha dla całej rodziny, a nie dla siebie. Myślałam, że troszkę nam tu ściemnia, ale zdecydowanie konsola Nintendo skradła nasze serducha, bo można grać solo, rodzinnie, na kanapie i przed telewizorem. Jeden z tych zakupów odkładanych w czasie od kilku lat, a okazało się, że wniósł nam w życie mnóstwo zabawy. I to nie tylko dorosłym, bo spędzamy też fajnie czas z dziećmi. Jestem zachwycona tym, jak sprytne jest to urządzenie. Podoba mi się mobilność, możliwość grania w dwie osoby, przeciwko sobie, ale też w parach. I tym, że jest mnóstwo gier, w których zamiast wygodnego siedzenia na kanapie, trzeba się fizycznie poruszać (Mario Party <3).
Ciekawa jestem, czy wpadło Wam coś w oko. I koniecznie napiszcie, co Was zachwyciło w ostatnim czasie 🙂
Anna
Zakup Nintendo Switch to nieustannie powracający temat w naszym domu. Mój mąż chce go kupić dla synka i dla Nas od prawie trzech lat. Synek dwulatek 😀
Ania Legenza
Hahaha 😀 Mój mówi, że to świetny pomysł, Synek się będzie wprawiał do grania 😀 Ale tak serio, to polecam. Taka czysta rozrywka, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mocno tego potrzebowałam 🙂
Ewa
Wizja dwulatka przed ekranem jest dla mnie absolutnie szokująca. Przecież naukowcy biją na alarm, badania pokazują wiele negatywnych skutków ekranu na rozwój dziecka, na poziomie fizycznym i psychicznym, niektóre długofalowe. Dla starszych dzieci, takich od sześciu lat, dlaczego nie. Ale dwulatek… Z całym szacunkiem, ale zdecydowanie nie jest to dobry pomysł.
Ania Legenza
Ewo, myślę, że zbyt dosłownie potraktowałaś nasze komentarze. A to puszczenie oka do stylu mężów, którzy użyją KAŻDEGO, nawet najbardziej absurdalnego argumentu, by kupić Nintendo dla siebie 😉
IvaiQ
Henna i roleta to coś, co muszę wyguglać. Zwłaszcza roleta!!! Jeśli się okaże, że i u nas będę mogła takie coś ogarnąć to chyba spadnę z krzesła 😀 odezwę się!
Ania Legenza
Podrzucam link do roletki: http://coloresdemialma.pl/2017/03/rolety-diy-rolety-okienne-zrob-to-sam/ Naprawdę mega temat! A o hennie polecam materiały na grupie włosing i u Agnieszki Niedziałek na YT 🙂
Karolina
Czesc! Hennuję włosy od kilku lat i wydaje mi się, że do przygotowania mieszanki nie można używać metalowych narzędzi. Ja zwykle wykorzystuję jednorazowe sztućce plastikowe lub drewniane. Pozdrawiam:)
Ania Legenza
Dzięki Karolino. Ja duuużo czytałam i oglądałam, ale widać mi taka rzecz umknęła. Następnym razem użyję drewnianych 🙂
witoria
Uwielbiam ukryć sie pod kocykiem i oddać oglądaniu filmów i seriali, Diuny jeszcze nie widziałam, ale jest na mojej liście 🙂
Irek
Film Diuna jak najbardziej godny polecenia. Sam zaczekam na drugą część.