Jeśli miałabym wybrać miejsce w domu, w którym generujemy najwięcej śmieci, bez zastanowienia wskazałabym kuchnię. Łącznie z zakupami, to ona jest miejscem, w którym odbywa się produkcja większości odpadków. Jednorazowa torebka po zakupie owoców i warzyw czy folia aluminiowa, której raczej nie da się użyć ponownie. Ale też gąbki do mycia naczyń, rozkładające się długie lata. Kiedy przyjrzałam się tym kuchennym śmieciom doszłam do wniosku, że część z nich mogę w łatwy sposób wyeliminować. Albo zastąpić takimi gadżetami, które będą bardziej przyjazne dla środowiska.
Wprowadzanie eko nawyków odbywa się u nas zdecydowanie małymi krokami. Jednak każda kolejna zmiana jest bardzo odczuwalna i daje ogromną satysfakcję. Zebrałam kilka sposobów, które pomogły mi stworzyć kuchnię less waste bez wysiłku. Partnerem tego wpisu jest LIDL, który również dostrzega potrzebę takich zmian i wprowadza do sklepu kolejne coraz bardziej przyjazne środowisku rozwiązania.
Kuchnia less waste bez wysiłku – zakupy, gadżety, małe kroki
1. Wybieram produkty bez plastikowych opakowań
Najważniejszy punkt, który staram się realizować, to kupowanie produktów bez plastikowych opakowań, ale też bez naklejek oznaczających produkt, które nie nadają się do recyklingu. LIDL wprowadził do sklepów warzywa Bio, które są znakowane światłem, bez opakowania, bez tuszu i bez kleju.
To jest zupełnie nowa metoda i wierzę, że kiedyś całkowicie zastąpi plastikowe naklejki i inne formy pakowania warzyw i owoców. Znakowanie światłem jest całkowicie bezpieczne, nie wpływa na strukturę czy jakość produktów. Do tego fajnie wygląda, a po obraniu skórkę można wrzucić do kompostownika. Bio warzywa z łatwością rozpoznacie na sklepowej półce po charakterystycznym znaku. Lubię to!
2. Używam wielorazowych toreb
Druga kwestia, której bardzo staram się pilnować to zabieranie na zakupy własnych toreb. I o ile przy planowanych zakupach nigdy nie było z tym problemu, to kiedy kupowaliśmy coś przy okazji, bywało, że własnej torby brakowało. Dziś zawsze mam przy sobie torebkę z materiału, którą mogę schować do malutkiego pokrowca, dzięki czemu nie zajmuje wiele miejsca. Czasem nadal zdarzają się wpadki, ale 90% nieplanowanych zakupów ratuje schowana w torebce wielorazówka.
3. Wielorazowe woreczki na owoce, warzywa i pieczywo
Od niedawna korzystam też z wielorazowych, firankowych woreczków na owoce, warzywa czy też pieczywo. Nie mam problemu, aby kupić nawet 2 kg jabłek bez żadnej torby, ale przy pomidorkach koktajlowych brak woreczka był problematyczny. Woreczki wielorazowe są super i naprawdę fajnie się z nimi robi zakupy. Sama się zastanawiam, dlaczego tak późno się w nie zaopatrzyłam. Można je uszyć samemu ze starych firanek (to już totalne zero waste) albo kupić gotowe. Sprawdzą się też do przechowywania pieczywa, choć na nie zwykle zabieram woreczki lniane.
4. Jeśli zaopatrujemy się w torbę w sklepie, to staramy się wykorzystać je ponownie
Nawet jeśli kupujemy torbę w sklepie, czy to papierową, czy plastikową, to wykorzystujemy ją później wiele razy, zabierając na kolejne zakupy. W LIDLu znajdziecie „wielokrotki”, torby wykonane w 80% z surowców z recyklingu i w 100% nadające się do dalszego recyklingu. Dzięki nim możliwe jest wyeliminowanie nawet do 2000 ton plastiku rocznie. Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie takiej ilości odpadków!
Choć z perspektywy konsumenta może wydawać się, że ta jedna torba niewiele zmieni, to ja zawsze myślę, że to właśnie na tych małych decyzjach są zbudowane duże i widoczne zmiany. Dlatego warto wybierać świadomie i wspierać marki, które mają zbieżne wartości.
Podobnie sprawa ma się z papierowymi woreczkami na pieczywo. Je również można zabrać na zakupy wiele razy, ale też spokojnie sprawdzą się, np. podczas mrożenia pieczywa. Nie trzeba tego robić w folii.
5. Używamy woskowijek zamiast folii aluminiowej i papieru śniadaniowego
Moim absolutnie ulubionym gadżetem są woskowijki, które posłużą jako zastępstwo folii aluminiowej i spożywczej. To są takie kawałki bawełny z olejkiem jojoba i woskiem pszczelim, dzięki którym jedzenie dłużej zachowuje świeżość. Można w nich przechowywać ser i wędliny, pakować kanapki czy przykrywać garnuszki i miseczki z jedzeniem.
6. Papier do pieczenia tylko, gdy to konieczne
Jeśli chodzi o papier do pieczenia to mocno zmieniłam swoje podejście, bo kiedyś używałam, go również wtedy gdy nie było to konieczne, ale po prostu chroniło blachy przed ewentualnym ubrudzeniem. Dziś używam go tylko wtedy, gdy naprawdę jest taka potrzeba, a jeśli się da, to z jednego arkusza korzystam wiele razy.
7. Używam silikonowych foremek do pieczenia babeczek
Silikonowe foremki do pieczenia babeczek mam już od kilku lat, świetnie się sprawdzają i to jest naprawdę fajny eko gadżet. Jeśli muffinki są Waszym częstym wypiekiem, rozważcie zakup takich silikonowych foremek zamiast papierowych papilotek, które po użyciu nadają się jedynie do śmieci.
8. Kupuję przecenione warzywa, owoce, samotne banany
Pamiętam jak kiedyś przy jednym z lokalnych sklepów widziałam cały kontener pogniecionych, starych pomidorów. Nie cierpię marnowania żywności, dlatego cieszę się, że wiele sklepów przecenia warzywa i owoce, które przestały ładnie wyglądać. Przecież z łatwością można je wykorzystać! Świetnie nadają się do robienia smoothie albo zup-kremów. Podobnie sprawa ma się z samotnymi bananami, których nikt nie chce kupić. W LIDLu traficie na akcję „kupuję, nie marnuję”, która ma przeciwdziałać marnowaniu żywności. Produkty z krótkim terminem ważności są przecenione do 50% i pochodzą z różnych działów, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
9. Zastąpiłam gąbki do mycia naczyń szczotkami z naturalnym włosiem
Moja ostatnia kuchenna zmiana, to używanie naturalnych szczotek do mycia naczyń. Mam przede wszystkim takie na drewnianej rączce z wymiennymi główkami, ale też z myjki konopnej czy luffy. Luffa to jednoroczna roślina tropikalna, której można używać jako naturalnej gąbki, także do ciała. Świetnie sprawdzi się jako zastępstwo ostrej strony gąbki.
Ciekawa jestem, które ze sposobów znacie i stosujecie u siebie. Bardzo chciałam Wam pokazać, że wprowadzenie eko nawyków nie musi być trudne. A wybierając produkty bez plastiku i sklepy, które wprowadzają zmiany sprzyjające ochronie środowiska, pokazujemy im, że warto to robić. Dajcie też znać jakie inne eko patenty wprowadzić, by zminimalizować ilość śmieci.
A gdzie kupujesz szczotki do mycia naczyń z wymiennymi główkami, gąbki z luffy i myjki konopne?
Witaj. Ja ma przykład sama wykonuję myjki konopne 🙂
Wierzę, że kiedyś nadejdzie ten moment, że sama spróbuję 😀
U mnie w domu też najwięcej śmieci generuje kuchnia. Najwięcej jest niestety plastików. Kupiłam w Kauflandzie firankowe woreczki na warzywa i owoce i teraz wkładam w nie i pomidorki koktajlowe, i cytryny i ziemniaki. Nie wyobrażam sobie bez nich już żadnych zakupów. Świetnie nadają się też do przechowywania ziemniaków w piwnicy, resztę woreczków zaraz po rozpakowaniu zakupów wkładam do torebki bym zawsze miała je pod ręką. Część firankowych woreczków wozi mąż w samochodzie, bo i on dość często robi zakupy. Znacznie ograniczyło to ilość przynoszonych plastikowych woreczków, które zaraz się rwały i rzadko kiedy można je było zużyć ponownie. Nie kupuję też warzyw czy owoców w plastiku-typu por w folii czy 3 pakowane razem papryki. Oczywiście nie zawsze się da- borówek bez opakowania nie kupię.Kompostownika nie mamy, niestety (zbyt mały ogródek). Ale wszystkie śmieci kuchenne- bio przechowujemy oddzielnie i 2-3 razy w miesiącu specjalna firma odbiera je i zawozi na kompost. Papier, szkło i plastik segreguję od jakichś 15 lat, jeśli nie więcej. Pamiętam jak mało było wtedy tych żółtych, zielonych i niebieskich pojemników do segregacji, żeby wyrzucić te śmieci musiałam przejść pół osiedla (mieszkałam wtedy w bloku), a chyba wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę „chcę ci się te śmieci tak nosić?”;;-)
Moja mama obecnie segregując śmieci miewa wrażenie, że sąsiedzi patrzą na nią jak na wariatkę. A segregacja jest obowiązkowa. Super, że macie firmę, która odbiera bio-odpadki. U nas po przeprowadzce do innej wsi zasady się zmieniły i bio znów się miesza ze zmieszanymi :(.
A gdzie mieszkają Twoi rodzice? W bloku czy w domu?
Jeszcze mi się coś przypomniało. Ja jestem „pijawką” i piję bardzo dużo wody. Nie kupujemy jednak wody mineralnej w zwykłych butelkach (chyba że na podróż czy na wakacjach w innym mieście i wtedy widzę że 4 osobowa rodzina zużywa bardzo dużo plastikowych butelek). Mamy w domu ok. 20 l. dystrybutor z wodą mineralną, taki z kranikiem. Gdy skończy się w nim woda, zmienia się tylko butelkę na następną, a tą oddaje przy następnych zakupach. Mamy też dzbanek filtrujący. Pijemy też sporo mleka i tutaj niestety tego plastiku jak na razie nie umiem wyeliminować. Rzadko kiedy widzę gdzieś mleko w szklanych opakowaniach i rozsądnej cenie. Jak ktoś wie gdzie można takie kupić dajcie znać. To samo z kefirami, jogurtami, żółtym serem, wszystko w plastiku. Mimo tych naszych kroków w kierunku ograniczenia plastiku
i tak do kosza przeznaczonego na plastiki trafia go zbyt dużo. Staram się też wybierać kaszę, ryże itp. nie w plastikowych opakowaniach ani też nie w kartonach które zawierają woreczki ale w opakowaniu papierowym. Oprócz tego że samo opakowanie jest bardziej ekologiczne to zawierają większą ilość danego produktu więc rzadziej muszę kupować kolejne opakowanie. Zdaję sobie sprawę że takie opakowanie nie jest trwałe i szybko się dziurawi, dlatego przesypuje zawartość do słoika. A propo słoików nigdy ich nie wyrzucam. Część oddaje teściowej która robi przetwory, część zostawiam sobie i wykorzystuję w kuchni do przechowywania produktów spożywczych-od bakali, płatków po ryż, mąkę itp. Latem słoiki „robią” za wazony. Przechowuję w nich też różne drobiazgi typu guziki, tasiemki itp. Zbieramy plastikowe nakrętki, zanoszę je potem do przedszkola czy szkoły gdzie przeprowadzana jest zbiórka tych materiałów.
Justyno, mieszkają w bloku.
Co do wody – my też od dawna korzystamy z dzbanka filtrującego. Dla mnie jest to już tak naturalne, że o tym nawet nie piszę, a przecież to ciągle może być dla kogoś nowość! W naszym domu planujemy mieć już filtrowaną wodę prosto z kranu, a w ogóle widzieliśmy takie rozwiązania, które pozwalają mieć od razu wodę gazowaną. Wiadomo, że czasem się zdarzy kupić napoje w plastiku, ale nie wiem ile by go było, gdyby nie dzbanek filtrujący. Słoiki też wykorzystuję, zbieramy też wypraski na jajka, bo u babci na wsi się przydają. Dla mnie mega sprawa z tymi kaszami bez torebek foliowych, w końcu nauczyłam się gotować różne kasze i ryż bezpośrednio na wodzie 🙂
Agnieszko, ja mam ze sklepu ekorozmaitosci.pl 🙂
ekomyjką do naczyn moze też być mała ściereczka zrobiona z jutowego sznurka
natomiast kanapki wszyscy zabieramy w śniadaniówkach wielorazowego użytku
Tych śniadaniówek nie miałam, bo w sumie nie są nam regularnie potrzebne, a w razie czego możemy użyć woskowijki, ale słyszałam, że super się sprawdzają 🙂
Serce rośnie, gdy czytam, że inni też małymi krokami starają się zmienić świat. Stosuje wszystkie wymienione przez Ciebie sposoby. Co do papieru do pieczenia używam wielorazowego kupionego rok temu w internecie. Dodatkowo, w wakacje zrezygnowaliśmy (razem z mężem) z mydła w płynie i kupujemy tylko mydła w kostce z mydlarni internetowych są wspaniałe, pięknie pachną, a skóra jest po nich nawilżona. Zrezygnowałam również z szamponu w płynie i używam szamponu w kostce – polecam wszystkim. Marzy mi się własny kompostownik, ale niestety nie mam jeszcze chyba na niego odwagi.
My właśnie „wykańczamy” mydło w płynie, żele pod prysznic, bo się okazało, że mamy spory zapas i też przerzucamy się na mydła w kostce. Nawet nasza córka zrobiła mydełko różane w przedszkolu i jest super do mycia :). Próbowałam przerzucić się na szampon w kostce, ale jakoś zupełnie mi się nie sprawdził. Może dam temu jeszcze szansę, jak trochę lepiej odczytam jakie mycie włosów moim pasuje, teraz testuję mycie odżywką :).
A co do kompostownika, to mam podobnie, chciałabym, ale trochę brakuje odwagi. Planuję już jednak na niego miejsce na naszej działce 🙂
Tylko ile to kosztuje. Gąbka to 20 – 30 grosz. Oczywiście własne torby to dobre rozwiązanie ale jak donieść towar do kasy. Koszyki ociekają brudem więc ich nie używam. Ale wtedy są te woreczki z rolki. Tyle tylko że potem wynoszę w nich śmieci /papier.,szklo a nawet resztkowe /. Moim rozwiązaniem jest plecak. W nim mieliście się wszystko
A jak długo używasz takiej gąbki z te 20-30 groszy? Bo u mnie max to był 2 tygodnie. Natomiast szczotki drewnianej używam już 7-8 miesięcy (tej samej) i teraz zasługuje na wymianę, a kosztuje 12 zł. Mogę ja zdezynfektować olejkiem z drzewa herbacianego i jest super.
A donoszę rzeczy do kasy we własnych workach. Zamiast woreczka z rolki używam własnych na owoce, warzywa, czy pieczywo. Jeszcze żadna pani na kasie nie zwróciła uwagi, że to coś dziwnego 🙂
Ja robię myjki do naczyń ze sznurka konopnego a zamiast kupnych rękawic kuchennych mam „łapki” zrobione na szydełku z pociętego starego t-shirta. Z nieużywanych już bawełnianych koszulek robię też ściereczki
Te łapki to muszą być cuda! Wykorzystaniu bawełnianych koszulek na ścierki bardzo propsuję. Sama mam nieużywany za często bawełniany obrus i myślę, że zrobię z niego właśnie ściereczki.
Ja tez używam zniszczonych bawełnianych koszulek jako ścierek. Obecnie powierzchnie myję pieluchami tetrowymi, trochę mamy tych tzw. ulewaczek po synku.nigdy do tej pory nie zaznałam lepszych szmatek, bardzo dobrze się tym sprząta 🙂
Tak, małymi krokami na pewno możemy sporo zmienić. Moim postanowieniem jest teraz starać się kupować produkty bez plastikowego opakowania. Niestety nie w każdym sklepie jest to możliwe, a nie zawsze robię zakupy w Lidlu.
Trzymam kciuki! Myślę, że coraz więcej sklepów będzie wprowadzać takie rozwiązania i w każdym miejscu warto szukać i wybierać warzywa czy owoce bez opakowań 🙂
Świetny artykuł ❤️ Staram się brać ze sobą własną torbę i woreczki na warzywa albo w cale nie wkładam w nic tylko do kosza. Wcześniej zrywki nie były u mnie jednokrotnego użytku tylko wyrzucałam w nich śmieci łazienkowe. Przezucilam się na eko produkty do sprzątania, ale nie wszystko się sprawdza, chemia jeszcze u mnie jest niestety. Pozdrawiam serdecznie ?
Ja właśnie długo wrzucałam po prostu do koszyka, ale np. miałam problem przy pomidorkach koktajlowych i wtedy brałam zrywki razem z wyrzutami sumienia. A tak wyrzutów brak 🙂
Aniu, piszesz o papierze do pieczenia”kiedyś używałam, go również wtedy gdy nie było to konieczne, ale po prostu chroniło blachy przed ewentualnym ubrudzeniem.” I tu można by się zastanowić co jest bardziej szkodliwe pod względem ekologicznym – wyprodukowanie jednego lub kilku arkuszy papieru czy doczyszczenie przypalonej blachy?
Marto, teraz bardzo brudzące rzeczy wkładam do blachy do pieczenia ciasta, np. zapiekanki, łatwiej ją doczyścić niż te blachy z piekarnika. Czyszczenie blachy sodą oczyszczoną jest eko i bezpieczne, super działa. Po prostu uświadomiłam sobie, że to była moja maksymalna wygodna, a może też lenistwo 😉
Ja często mam własnie problem ze spontanicznymi zakupami – orientuje się, że potrzebne mi pomidorki koktajlowe, a siateczki nie mam więc… korzystam z tych sklepowych. Ale na swoją obronę dodam, że przynajmniej staram się używać ich ponownie tak długo, aż się rozlecą 😀
I o to chodzi! Wpadki się zdarzają wszystkim, ale ważne jest aby z tych torebek później mądrze korzystać, a nie od razu do śmieci 🙂
Te wszystkie porady dla mnie osobiście to więcej more niż less waste
1 Warzywa które są folii lub opakowaniach plastikowych np ogórki, pieczarki, pomidory dłużej zachowują świeżość, nie wysychają, są bardziej higieniczne, są nieuszkodzone, gdy np jakaś spleśnieje eliminujesz paczkę a inne nie mają kontaktu.
W marketach niewielki procent ludzi zachowują się jak tłuszcza a to wystarczy żeby zniszczyć każdą ilość warzyw i owoców. Już nawet nie chodzi o wybieranie najprostszej marchewki i najokrąglejszego pomidora ale dosłowne niszczenie owoców np poprze wbijanie paznokci w jabłka „czy są soczyste”, łamanie pietruszki czy nie jest za giętka, odrywanie trzonka od kapeluszy w przypadku grzybów. Nikomu nie przeszkadza położenie skrzynki z arbuzami na pomidory, zniszczone pomidory sokiem oblepiają inne i to dodatkowo potęguje efekt „kopania” w warzywach. Ja jestem zmuszony do tego bo nie będę kupował zniszczonych i wymacanych przez tabuny ludzi warzyw i owoców. Dlatego jak dla mnie w przypadku punktu 8 niech idzie wszystko na kompost bo ja nigdy takiego odpadu nie kupie.
2,3 wielorazowe torby to tylko plastikowe, są trwałe, wytrzymałe, pakowne i … szczelne. Jak coś się w nich wyleje nie zapaskudzi mi bagażnika, doniosę do domu i łatwo wymyje wodą z płynem. A bawełniane to niestety porażka – drogie, małe, szybko się brudzą, nie są szczelne, mają niewygodne uchwyty co najwyżej można w nich buty na siłownie nosić nic więcej. Noszenie własnych woreczków na warzywa ? Serio ? Dla mnie to już jest utopia
4 Wielokrotnie da się użytkować tylko torby plastikowe. Zrywki, recyklingi i papierowe z racji swojej kruchości nadają się co najwyżej jako szybki śmietnik na śmietnik. Chcesz mi powiedzieć że specjalnie pamiętasz o tym żeby torebkę papierową po bułkach wziąć ze sobą do lidla i ponownie w nią zapakować bułki ? Nieźle popłynęłaś z tą „poradą”
5 Woskowijka? Serio? Kolejny zbędny drogi gadżet – dla porównania w cenie 3 woskowijek które kosztują 70 zł mam prawie 2500 metrów foli spożywczej tak 2,5 km folii w którą mogę zapakować co tylko zechce i ile zechce, od surowego mięsa po paczkę na pocztę. A co zawinę w woskowijke, kanapkę ? I będę chodził cały dzień z brudną ścierą żeby w domu ją wymyć ? To jest jakaś parodia 😉 Te woskowijki to fancy gadżet do zdjęć nic więcej. I jeszcze jedno, od przykrywania garnuszków są pokrywki, a miseczek talerzyki.
6 Papieru do pieczenia używa się tylko jak jest potrzeba i jest jednorazowy, chyba że lubisz używać tłustego papieru albo takiego już ciemnego zpieczonego. A do zabezpieczenia blach najlepiej nadaje się folia aluminiowa jest wielorazowa.
9. Ja zostanę przy gąbkach. Są tańsze, szybko się je sterylizuje w mikrofalówce, a po zużyciu można ich użyć do cięższych prac jak mycie balkonów, mycie wstępne okien, wc czy innych prac warsztatowo/piwnicznych Twoja naturalna szczotka nie jest tak wszechstronna, jest dodatkowym graciarstwem.
Lubie plastik i chce go używać bo ma dużo zalet. Wierze też w segregacje odpadów i na tym jako społeczeństwo powinniśmy się przede wszystkim skupić.
Takim konkretnym przykładem less waste jest picie kranówki zamiast wody butelkowanej. A jeśli ktoś ma problem z kranówką niech kupi sobie filtr odwróconej osmozy za 200zł. Wyjdzie na zdrowie tobie, portfelowi i środowisku.
Jak już jesteśmy przy filtrach pralka i zmywarka powinny być podłączone do filtra zmiękczającego wodę. Wkład takiego filtra kosztuje śmieszne 30zł, wystarcza w zależności od wersji na ~3000 litrów wody a pragnę nadmienić że brak kamienia w sprzęcie agd wydłuża żywotność i obniża pobór energii. Dodatkowo zużywamy mniej detergentów do prania, a tabletka skuteczniej myje w zmywarce i nie potrzeba soli zmiękczającej.
Płyn do mycia naczyń. Ile to się w reklamach nagadali że jedną kroplą umyjesz kilkadziesiąt talerzy. Zamiast marnować bezsensownie płyn lejąc go z butelki na talerze. Przelej część do butelki z atomizerem i rozcieńcz go wodą 1:10. Możesz teraz precyzyjnie dawkować detergent. Wystarczą 2 psiknięcia na talerz żeby go umyć. Tym sposobem butelka wystarczy na prawdę na długo.
To samo z pastą do zębów. Żeby umyć zęby potrzeba pasty wielkości „ziarenka grochu”, wszystko co więcej to marnotrawstwo, a używanie pasty tyle ile w reklamach aquafreshu to już totalna rozpusta 😉
Janku, na pewno korzystanie z plastiku jest łatwe i wygodne. Ja jednak wybiorę moje życie w utopii i będę śmigać z własnymi torebkami na warzywa i pieczywo, choćbym miała być jedyną taką osobą w mieście 🙂
Dzien dobry,
Dla kazdego co innego jest praktyczne, co innego jest utopia… Ja na przyklad uzywam sciereczek i woreczkow bawelnianych na zewnatrz (wiec nosze brudna scierke caly dzien), i tez brudny kubek aluminiowy po kawie z automatu (jak sie wstawi swoj kubek to ten plastikowy nie wyskakuje), smarkam w bawelniane chusteczki (kupione na ciuchach), no i uzywam podasek materialowych ktore sie pierze w pralce (yes!!)… Warzywa, owoce, chleb, sery, mleko etc kupuje na targu (mleko w szklanej butelce a potem ja przynosze spowrotem etc etc…) To wszystko uwazam osobiscie za praktyczne i higieniczne. Dzieki temu rzadko wynosimy smieci ale za to biegamy z kompostem…
Dodam tez ze ani ja ani moje dziecko (ono tez smarka w bawelniana chusteczke) nie mamy problemow ze zdrowiem 😀 No i ze mieszkamy we Francji i tutaj jest, z tego co czytam, latwiej.
Kazdy ma wiec swoj sposob myslenia, robienia, zycia….
Jak pierzesz mocno zasmarkane chusteczki?
1)razem z ciuchami – to wtedy te paskudne gluty osadzą się gdzieś na ubraniu
2) ręcznie w miseczce, to wtedy musisz sama ty gluty dotykać brrr (niestety ma odruch wymiotny)
3) same chusteczki w pralce – toż to nieekologicznie tyle wody na parę chustek
Aniu a jak pierzesz woreczki lniane na pieczywo? Mam dwa i zastanawiam się jak często i jak je prać.
Pozdrawiam,
Karolina
Karolino, normalnie w pralce. Maksymalnie 60 stopni, ale generalnie mniej dla lnu też wystarczy. Ja często od razu mrożę w nich pieczywo i w sumie to pranie woreczków nie wypada jakoś często, raz w miesiącu?
A z jakim praniem najlepiej to łączyć? Wybacz moje pytania 🙂
Ja mam lnianą pościel i zwykle piorę razem, ale ze ściereczkami kuchennymi też jest dobrze 🙂
Świetny wpis, właśnie zastanawiałam się czym zastąpić gąbki do mycia naczyń.. na początek zacznę od luffy, zobaczę czy się sprawdzi. I podpowiedziałaś sklep gdzie szklana butelka kosztuje kilkanaście a nie 60 zł 🙂 bo też takie widziałam.
Osobiście od dawna noszę własne torby na zakupy (długo przed wprowadzeniem opłaty za reklamówki); a jeśli trafi się jakaś foliowa – używam jej kilka razy zanim posłuży jako worek na śmieci.
Niestety nadal przymierzam się do zrobienia woreczków na warzywa (czy pieczywo), najprościej byłoby kupić ale mam pomysł na wykorzystanie tego co mam w domu, tylko nie mogę się zebrać.
Ja ostanio w piekarni , na prośbę o zapakowanie chleba do lnianego woreczka, usłyszłam: nie, bo Sanepid zabronił.
Może to aktualna obecność koronowirusa? Chyba jedynie tym jestem w stanie usprawiedliwiać taką decyzję.
Ja staram się mieć przy sobie swoją torbę na zakupy, ale niestety robiąc zakupy „przy okazji” nie zawsze mam ją ze sobą 🙁 Co do woreczków na warzywa, to od dawna przymierzałam się do zrobienia ich samej, ale kończyło się na tym, że miałam zamiar. Jednak jakiś czas temu jak byłam w LIDL’u i zobaczyłam, że są w sprzedaży i po prostu musiałam je kupić (2 woreczki za 2,99, niestety nie w każdym LIDL’u są) i od tej pory nie wyobrażam sobie iść na zakupy bez nich. Jak ich nie zabiorę to mam wyrzuty sumienia, że muszę wziąć plastikowe. A co do torby na pieczywo, to zainspirowałaś mnie Aniu to przerobienia jednej z lnianych toreb na zakupy, która jest dość mała i nie wiele się w nią mieści, ale na pieczywo będzie idealna 🙂
Cieszę się Paulino z tej inspiracji. Ja ostatecznie mam mieszane uczucia co do przechowywania pieczywa w tych lnianych torebkach, bo są rodzaje pieczywa, które zsychają się dość szybko. Z innymi jest ok :). Daj znać jak się u Ciebie sprawdzi.