Moje lipcowe tu i teraz…
Dzisiaj jesteśmy już w Piotrkowie, gdzie spędzamy weekend. A w zasadzie Piotrków stanowi naszą bazę wypadową na jutrzejsze wesele. Siedzę sobie w moim dawnym pokoju i próbuję pisać.
Chciałabym…
napisać ten wpis i newsletter, ale ciągle mnie coś od tego odciąga. A to Córeczka robi na środku pokoju zupę z borówek, a to są jakieś rodzinne rozmowy, w których powinnam uczestniczyć, a to „niechcący” czytam komentarze na Facebooku :). I pisanie rozciąga się na cały poranek.
Cieszę się…
z rodziny, planów, wsparcia męża, wspólnej kawy, spaceru, nowych dodatków w kolorze pudrowego różu, tego, że różne małe sprawy powoli zaczynają biec do przodu i że moja paprotka jeszcze żyje. Po prostu codziennie cieszę się z małych rzeczy.
Pracuję nad…
sobą. W tym tygodniu zapisałam się na siłownię, wykupując roczny karnet. Przez ostatnie miesiące obiecywałam sobie regularną aktywność i raz było lepiej, raz gorzej, ale raczej częściej było gorzej. Dlatego postanowiłam coś zmienić, a ta zmiana spowodowała, że po prostu wiem, że wytrwam. No i nie ma się co oszukiwać – liczę na wizualne efekty i lepsze samopoczucie.
Potrzebuję…
spokojnego działania. W tym tygodniu prawie udało się to uzyskać i odhaczać zadania punkt po punkcie. Są jednak sprawy, które się za nami ciągną i nie mogą skończyć, co niestety generuje stres. I choć uczę się z nim walczyć, to przydałoby się kilka taki dobrych, spokojnych dni. KIedy czułabym, że mam pełną kontrolę nad tym co robię. Choć z drugiej strony, nauczyłam się już, że nigdy nie jest to do końca możliwe.
Czuję się…
zmęczona po nocy z 20 pobudkami, czyli po prostu Córeczce idą kolejne zęby.
Tęsknię za…
dziś znów nie tęsknię za niczym. Wszystko, co dla mnie ważne mam obok siebie.
Czytam…
„Narratologię” Pawła Tkaczyka i „Bóg w wielkim mieście” Kasi Olubińskiej. „Narratologię” świetnie się czyta, szybko, ale że mam zamiar wyciągnąć z niej gęstą wiedzę, to czytanie sobie dawkuję. Wczoraj zaczęłam czytać książkę „Bóg w wielkim mieście”
Oglądam…
nowy sezon „Gry o Tron”. To jest jedyny serial, który oglądam z zapartym tchem, choć czasami z głową w poduszce albo ramieniu męża. A w planach mamy oglądanie nowego sezonu „Suits”. Kto już zaczął?
Czekam na…
ogólnie wolę działać zamiast czekać, więc przede wszystkim działam, małymi krokami. Ale jest coś, na co czekam! Paczka z przydasiami do Project Life. Skończył mi się album na ten rok i z niecierpliwością czekam na nowości, by zacząć dokumentować drugą połowę tego roku.
A jakie jest Wasze lipcowe tu i teraz? Co dobrego się u Was działo w tym miesiącu?
Są takie wpisy u kilku blogerek, które zawsze czytam i na które czekam. Mają w sobie coś wyjątkowego. To właśnie comiesięczne Tu i teraz. I pomyślałam, że skoro lubię je czytać, to może tak samo polubię je pisać? Maj 2017, Czerwiec 2017, Lipiec 2017.
U mnie nic się nie działo. 🙂
Zazdroszczę świętego spokoju 😉
zazdroszczę wesela, pobawiłabym się na jakimś 🙂 za to nocne pobudki to złoooo…moje lipcowe tu i teraz ma blogu od kilku dni 🙂
My mamy w tym roku dwa. Ale ogólnie średnio przepadamy za weselami, choć nastawienie mam pozytywne 😀
Te nocne pobudki… Eh, u nas idą trójki i czwórki. Już prawie rok czekam na przespanie chociaż jednej nocy.
W krótkich chwilach snu Synka udaje nam się oglądać Suits. Właśnie jesteśmy po sensie najnowszego odcinka, ale już chyba tylko z przyzwyczajenia oglądamy, bo ten nowy sezon jakoś nie porywa.
U nas też trójki (czwórki już wyszły) i te zęby są zdecydowanie najgorsze!
Za Suits jeszcze się nie zabraliśmy, ale nadrobimy. Ciekawa jestem tego sezonu, choć czuję, że trochę fabuła zaczyna się ciągnąć na siłę.
trzymam kciuki za paprotkę!
siłownia od razu na rok? gratulacje, muszę się przemóc. po urlopie zbliżam się do kształtu idealnego, czyli kuli 🙂
Jak przez rok o siebie będę w taki sposób regularnie dbać, to jest szansa, że już mi tak zostanie do końca życia. A po 3 miesiącach pewnie bym się poddała 😉
Aniu, dziękuję za kolejną inspirację! Uwielbiam Twoje Tu i Teraz i postanowiłam, że również będę takie tworzyła. Mam nadzieję, że pomoże mi to być bliżej siebie i rozumieć więcej, no i oczywiście uchwycić to czego zatrzymać się nie da:) pozdrawiam serdecznie
Bardzo się cieszę <3
Zupa z borówek bardzo mnie zaintrygowała 😀 i pewnie dlatego się śmieję, bo jeszcze nie wiem, co samą mnie czeka 😉
Ja już się z tym po prostu pogodziłam i nawet mnie to bawi 🙂
Ale świetnie się czyta posty z tej serii u Ciebie! Tak pozytywnie! 🙂
Dzięki!