
Kiedy na świecie pojawia się maluszek nasze dotychczasowe życie ulega zmianie. Nieodwracalnej zmianie. Czasem to wejście w nowy wspólny świat jest prostsze, czasem trudniejsze. Jestem jednak przekonana, że w życiu każdej mamy przychodzi taki moment, kiedy myśli „nie ogarniam”. Jak przygotować się na pojawienie dzidziusia?
Dziś jest mi zdecydowanie łatwiej niż po narodzinach Zosi. Wiem, że to ten etap, kiedy mogę robić mniej na polu zawodowym, że zmęczenie i nieprzespane noce będą wygrywać z chęciami. Jednocześnie mam w sobie większy spokój i robię znacznie więcej niż w pierwszych miesiącach z córeczką numer jeden.
To właśnie doświadczenie zbudowało mój spokój i lepszą organizację. Dzięki niemu byłam przygotowana na naszą codzienność z maluszkiem i swobodniej mogłam się mierzyć z nieprzewidzianymi sytuacjami typu niepokojący katar czy choroby, które dopadły całą naszą rodzinę. Dostaję od Was wiele pytań o to jak mam czas na to, by pracować, czytać, dbać o siebie przy dwójce maluchów. Ten wpis w szkicach czeka na publikację zdecydowanie za długo. Znajdziecie w nim kilka trików, które pomogły mi lepiej zorganizować się w nowej roli i „ogarnąć życie”.
Jak przygotować się na dziecko? Organizacja życia
Większość z rzeczy, które opisuję poniżej warto wykonać zanim nasz maluszek pojawi się na świecie. Poczucie komfortu, że zadbałyśmy też o siebie jest tego warte. Jak przygotować się na dziecko?
1. Zamrażarka jest Twoją najlepszą przyjaciółką
Gotując obiady rób większe porcje i zamrażaj je tak, by mogła zjeść cała rodzina. Moja zamrażarka była przygotowana jak na wojnę ;).
Często pewnie spotykacie się ze stwierdzeniem, że mamy piją zimną kawę. Więc jak piją zimną kawę, to gdzie tu jest czas na gotowanie obiadu? 😉 Troszkę się śmieję, bo ja akurat pijam ciepłą kawę, ale pamiętam dobrze te kilka minut podczas drzemek Zosi, kiedy próbowałam wyczarować obiad, a ostatecznie kończyło się jedzeniem w dostawie, które przywoził Sebastian wracając z pracy. Kiedyś była u nas moja mama i stwierdziła, że zrobi pierogi na obiad, w końcu jesteśmy we dwie. Zaczęła je robić o 10.00 a gotowe były na 18.00. Dlatego wiedziałam, że teraz nasza zamrażarka będzie pełna jedzenia, które tylko podgrzeję.
Mrożenie obiadów wykorzystuję nadal, bo w bardziej wymagające dni albo wtedy kiedy po prostu nie chce nam się gotować, jest wybawieniem. Mam pewność, że jem zdrowo i smacznie.
2. Zapas kosmetyków
Drugą rzeczą, która zapewnia mi spokojną głowę i sprawia, że mogę o siebie zadbać, było zrobienie zapasów kosmetyków. Zarówno tych do pielęgnacji, jak i kolorowych. Są dni kiedy kubołek na głowie i no-makeup to mój żywioł, ale prawda jest taka, że kiedy zadbam o siebie nawet w podstawowy sposób, to czuję się ze sobą znacznie lepiej. Mam więcej mocy, by tulić płaczącego dzidziusia. A moje odbicie w lustrze nie straszy tak bardzo po nieprzespanej nocy.

Oczywiście te kosmetyki zawsze można dokupić, np. podczas spaceru. Ja jednak szykowałam się na to, że Helenka będzie podobna do Zosi i że jedyne spacery, które będzie tolerować, to te po wyboistych ścieżkach, a w sklepach może być jeden wielki płacz. Dlatego przygotowałam się pod tym kątem. To też oszczędność czasu, bo zamiast robić zakupy, nawet online, to mogłam, np. wziąć dłuższą kąpiel.
3. Przygotuj ubrania
Warto się zastanowić w co będziemy się ubierać po narodzinach maluszka. Cały dzień w piżamie jest bardzo spoko, ale gwarantuję, że przyjdzie taki moment, kiedy będziecie chciały ubrać się jakoś inaczej.
U mnie dzień w piżamie powoduje, że czuję się chora, nawet jak jestem zdrowa, dlatego wiedziałam, że muszę mieć kilka uniwersalnych zestawów ubrań, które będę mogła bez problemu założyć po porodzie. Część z nich to były jeszcze ubrania ciążowe, ale kupiłam sobie dwie sukienki na zaś.
Jeśli planujecie karmienie piersią, to przyda się duża ilość t-shirtów, bo pewnie przejdziecie przez etap, w którym wszystko płynie.
4. Przygotuj się na czas wyjścia z domu
Czasem trzeba chociaż na chwilę zmienić otoczenie, zostawić maluszka i przewietrzyć głowę w samotności. Czasem wymagają tego sprawy, których nie możemy załatwić w jego towarzystwie. Czasem jest to wcześniejszy powrót do pracy. Więc kiedy karmimy piersią, na taki czas bardzo przydatny jest laktator.
Dla Zosi byłam mamą KPI (karmiąca piersią inaczej) przez pół roku. Laktator przez cały ten czas był moim codziennym towarzyszem. Mimo że KPI było bardzo wymagające, to miało jedną podstawową zaletę – nie tylko ja mogłam karmić. Zapas odciągniętego mleka zawsze czekał i niezależnie od tego czy byłam w domu, czy nie, Zosia miała jedzonko. Dlatego wiedziałam, że jeśli tym razem karmienie piersią będzie nam dane, to laktator również będzie naszym pomocnikiem.
Laktator był moim ratunkiem przy okazji wyrzynającego się zęba mądrości i konieczności zażywania antybiotyku, przy którym nie mogłam karmić piersią. Dzięki niemu utrzymałam laktację i praktycznie bez problemu mogłam wrócić do karmienia.
5. Porządki
Pamiętam, że kiedy pisałam o tym jak utrzymać porządek zanim zostałam mamą, pojawiały się komentarze, że zobaczę czy będę taka mądra jak będę miała dzieci. Dziś wiem, że moje rozplanowanie sprzątania na poszczególne dni i 15minutówki działają również z maluchem.
Rozumiem jednak osoby, które uważają, że się nie da. Są dni, kiedy się nie da albo po prostu się nie chce. Na szczęście, to nie trwa cały czas. I na szczęście nie musimy silić się na perfekcję.

Bardzo duża ilość przyszłych mam przechodzi przez czas „wicia gniazda”. Ja też przez to przechodziłam i myślę, że ten naturalny instynkt jest cudowny. Warto w tym czasie pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, bo nowy członek rodziny będzie też potrzebował miejsca, a z pierwszych ubranek będzie wyrastał tak szybko, że lada moment trzeba będzie spakować je w pudła i gdzieś zmieścić.
Gdy mamy mniej rzeczy, to łatwiej utrzymać porządek i mniej rzeczy trzeba sprzątać. A kiedy maluszek pojawi się na świecie, to najważniejsze jest odkładanie rzeczy na miejsce.
6. Luzik, wszystko co złe, minie
Każda zmiana wymaga czasu, musimy nauczyć się żyć w nowej sytuacji. A kiedy pojawia się taki maluszek, to cały nasz dzień jest mu podporządkowany. Z każdym kolejnym dniem jest łatwiej w tej wspólnej drodze. Są dni, kiedy można zrobić wszystko, a są dni, kiedy nie wiesz jak się nazywasz. Wiem, że te drugie mogą bardzo nas przybić, możemy zatracić wiarę w siebie. Patrzysz na innych, jak podróżują, rozwijają swoje biznesy czy mają slow poranki i jedyne co możesz zrobić to porównać się z myślą „ja mam gorzej”.
Wiem też, że dobre jedzenie, choćby wyciągnięte z zamrażalnika, ubranie, w którym dobrze się czujemy czy po prostu zrobione włosy są podstawą do tego, by było łatwiej się nam w tej nowej sytuacji odnaleźć. By czuć, że ja to ja, chociaż w nowej roli.
Bycie mamą numer dwa jest dla mnie łatwiejsze, bo wiem, że te wszystkie trudniejsze momenty miną. Ząbkowanie, nieprzespane noce, katary, ale też uśmiechy, gaworzenie, próby raczkowania, dwa małe ząbki jak tiktaczki. To tylko taki etap i on minie. Szybciej niż się spodziewam.
W tym samym momencie z Zosią miałam poczucie, że skok rozwojowy się nigdy nie skończy, że te nieprzespane noce będą trwały wieki. Ale się skończyły, dlatego zawsze gdy jest trudniej przypominam sobie, że to minie i cieszę się chwilą, która właśnie trwa.

A jak będziesz miała bardzo dość, to odciągnij mleko i wypij Prosecco ;).
Mam nadzieję, że te rady Wam się przydadzą i sprawią, że początek macierzyństwa będzie lepiej zorganizowany. Żeby jednak nie opierać się tylko na moich sukcesach, zapraszam Was do lektury tekstu „Wpadki zorganizowanej matki” :).
Bardzo przydatny wpis, szkoda, ze nie powstal rok temu, kiedy zostalam mama 🙂 Rzeczywiscie takie proste rzeczy, jak ladne i wygodne ubranie, zdrowy i smaczny posilek czy ulubiony kosmetyk do pielegnacji moga byc ostoja normalnosci w wywroconym do gory nogami zyciu z dzidziusiem:)
Mam nadzieję, że będzie jakąś małą wskazówką dla przyszłych mam. Bardzo się cieszę, że potwierdzasz to, co napisałam 🙂
Podpisuję się rękami i nogami! Dziewczyny z pierwszym dzieckiem w drodze weźcie sobie te rady do serca. Ja bym jeszcze dodała, żeby mąż/ mama/ firma wypucowali mieszkanie gdy lezysz na porodowce. Widok czystego domu w rozpoczetym życiowym huraganie też dodaje otuchy. Choć na krótko;).
O, to posprzątane mieszkanie na „dzień dobry” robi robotę!
Zdecydowanie warto go odświeżyć, bo chociaż powstał rok temu, to ma w sobie tyle uniwersalnej prawdy, że właściwie warto byłoby go odświeżać co roku 😀
To jest dobra myśl! 🙂
Bardzo przydatny wpis pełen uniwersalnej wiedzy. Zdecydowanie się przyda! <3
Zawsze mi się wydawało, że na dziecko nie da się tak do końca przygotować. Natomiast po lekturze tego artykułu jestem spokojniejsza. Podziwiam Cię i dziękuję za garść porad od strony totalnie praktycznej. Wiadomo, że nie można przewidzieć wszystkiego i każda sytuacja może być inna, jednak warto być przygotowanym jakkolwiek 😉
Bo generalnie się nie da przygotować, ale można zadbać o pewne aspekty, żeby było nam ciut łatwiej 🙂