Utrzymanie porządku to coś, czego najbardziej pożądamy, a zarazem jest dla nas najtrudniejsze. Posprzątać na błysk, to nie problem, gorzej jest ten stan utrzymać. A to wcale nie jest trudne, wystarczy jedynie odrobina codziennego zaangażowania. I o tych małych krokach, które sprawią, że porządek nie będzie stanem przejściowym, chcę Wam pisać trochę częściej 🙂
Zwykle zaczyna się od jednej rzeczy, położonej nie na swoim miejscu, a później już idzie lawinowo. I tak z jednej pary skarpetek na podłodze robią się trzy, a za chwilę masz tam swoją garderobę.
Dużo lepiej i łatwiej jest wyrobić w sobie nawyk odkładania rzeczy na miejsce, niż poświęcać jeden dzień w tygodniu na uprzątnięcie wszystkiego.
Jak to zrobić? Niby proste – odłożyć rzecz na miejsce zaraz po jej użyciu – ale w praktyce niekoniecznie tak jest. Dlatego mam dla Was małe przykłady z mojego życia.
- Gotowanie – czynność, z którą nierozerwalnie wiąże się sprzątanie. Żeby zminimalizować ilość sprzątania po gotowaniu niezbędne jest odkładanie rzeczy na miejsce. Używam oleju, chowam go do szafki i gotuję dalej. Dodaję zioła, a później odstawiam je na miejsce. Wybijam jajo, a skorupkę wyrzucam do śmieci. Czas taki sam jakbym ostawiała je na kuchenny blat. Tylko wtedy zrobiłabym trochę bałaganu, który później musiałabym sprzątać.
- Zakupy – torba z zakupami ląduje na blacie a ja wyjmując spożywkę i od razu odkładam ją tam, gdzie jej miejsce. Mogłabym wyjąć ją na blat i dopiero wtedy chować. Tylko po co tracić czas?
Podobnie jest z ubraniami, pocztą i książkami. Nie lubię tracić czasu i lubię mieć porządek, więc odkładam rzeczy na swoje miejsce. A Wy? 🙂
Z kuchnią jest właśnie ten problem, że jednego dnia sprzątamy, a dzień później znów blaty i kuchenka wołają o pomstę do nieba. Trzeba pogonić współlokatorów do czytania Twojego bloga, czekam na więcej postów z serii „Jak utrzymać porządek” :):)
Eh, fajnie się pisze i tyle razy sobie obiecuję, że każda rzecz będzie miała swoje miejsce i będę ją tam odkładać zaraz po każdym użyciu, a nie zostawiać byle gdzie i po kilku dniach wszystko co się nagromadziło w różnych miejscach sprzątać. Niestety dużo gorzej idzie mi wprowadzanie tych postanowień w życie. Właściwie to nigdy to nie nastąpiło.
Mimo że ja staram się utrzymać względny porządek, zawsze zjawi się ktoś kto coś wyciągnie, nie odłoży na miejsce, zabrudzi czy poprzestawia i już człowieka złość bierze. W kuchni i łazience najczęściej!
U mnie się to nie sprawdza. Ale sprawdziły się u mnie dwie inne zasady, które (chyba) sama wymyśliłam.
Pierwszą nazwałam sobie z logistyki „brakiem pustych przebiegów” 😉 Kiedy wychodzę z pokoju (kuchni, łazienki itd.) zabieram ze sobą coś, co pochodzi z miejsca, w które się udaję. I to samo robię, gdy wracam. Np. idę do pokoju dziecięcego i zabieram rzuconą zabawkę, która leży w salonie; wracając od dziecka wynoszę szklankę, która tam została (może ten przykład nie jest najlepszy, bo gnam dziecko, by samo sprzątało, ale obrazuje, o co mi chodzi 😉 ).
Efekty? Szału jakiegoś może ogromnego nie ma, ale po pierwsze, odkładanie na miejsce w ogóle nie działało, bo nie odkładałam, a po drugie, jest mniejszy bałagan zdecydowanie i to już coś 🙂
Druga zasada to „zasada trzech”, którą stosuję tylko w garderobie, ale pewnie można ją rozszerzyć. U mnie w garderobie działa świetnie, nie ma żadnego bałaganu oprócz „przejściowego”, który wynika z samej zasady. Zawsze miałam tendencję do rzucania rzeczy na krzesło i po latach walki postanowiłam z tym nie walczyć, tylko uszanować 😉 Wolno mi rzucać rzeczy np. gdy się rozbieram, ale ubierając się, muszę z trzema leżącymi sztukami zrobić porządek (ułożyć, odwiesić, wynieść do prania). Nie wiem, dlaczego to u mnie działa, ale działa.
Oczywiście nie dotyczy to odkładania poskładanego prania, bo to inna historia 😉
Pozdrawiam!
U mnie podczas gotowania sprawdza się taki system:
• na blacie mam jednorazową reklamówkę (np. w której przyniosłam ze sklepu jakieś zakupy) lub opakowanie po czymś, czego użyłam i do tego wrzucam śmieci. Kiedy skończę przygotowania wtedy wystarczy się odwrócić i wrzucić jednej worek do kosza.
• Zmywam w trakcie kiedy obiad pichci się na kuchence, miedzy mieszaniem potraw i między np. przewracaniem naleśników 😉
• Nakładając obiad od razu myję garnki, czy patelnie, które nie wymagają wielkiego mycia lub zalewam wodą te, które są bardzo zabrudzone i wtedy nie mam problemu z myciem ich po obiedzie,
Albo wysyłam męża do kuchni w myśl zasady „ja gotuję – ty sprzątasz” 😀
Zasada „ja gotuję – ty sprzątasz” to mój osobisty faworyt zawsze i wszędzie 😀
U mnie niestety bywa to róznie:), ale staram się:).
Nie mam problemu z utrzymaniem porządku, moja mama miała na tym punkcie obsesję, co mi się udzieliło?!
Niestety mój mąż to totalny bałaganiarz, staram się mu pokazać bezsens jego chaosu, ale nie chce się nauczyć. Hehe ;P
Działam według pewnych schematów, wiele z nich opisały dziewczyny w poprzednich komentarzach, ale dla mnie to naturalne i nie umiem podać innych przykładów. Bo dla mnie to nie praca. Powiedziałam skromnie… Matka dwóch chłopaków i żona bałaganiarza. Jezu…
ja od niedawna stosuję zasadę odkładania rzeczy na miejsce-przede wszystkim w łazience i kuchni 😉 jeszcze miesiąc temu jak wracałam po pracy do domu na blacie w kuchni leżała szczotka i suszarka ze spóźnionego poranka, pędzel do makijażu etc.. teraz wracam do czystego domu i nie tracę czasu na sprzątanie przed gotowaniem tylko od razu zabieram się za obiad 😉 w trakcie gotowania na mój blat wyjmuję wszystko co potrzebujężeby nie sięgać a to po jaja a toi po mąkę etc..a potem w trakcie wszystko chowam 😉 i również w trakcie gotowania zmywam ;P
Sama zaczęłam tak robić i naprawdę jest dużo łatwiej i przyjemniej! Polecam każdemu 🙂
Czekam na następne części, bo ten cykl jest idealny dla mnie 😉 Nawet jeśli się wezmę i posprzątam to niestety kilka dni później jest znowu to samo…to chyba moja najgorsza cecha, bałaganiarstwo…a w połączeniu z lenistwem tworzy przerażającą mieszankę, jednak dzięki Twojemu blogowi i tak jest z tym lepiej 🙂 Pozdrawiam!
staram się tak robić 🙂
W moim przypadku ubrania są zmorą, przychodzę do domu przebieram się w domowe ciuchy, a to, w czym chodziłam ląduje na oparciu krzesła, bo może jutro się ubiorę w to? A potem taka kupka rośnie 😉 To samo jeśli chodzi o notatki przy laptopie, leży notatnik i kilka długopisów, bo po co przełożyć, a co jak się przydadzą? Staram się odkłądać rzeczy na miejsce, ale czasem po prostu lenistwo mnie ogarnia i zostawiam tak, jak jest. Co miesiąc obiecuję sobie poprawę i jakoś marnie mi to idzie, ale będę się starać!
Polecam minimalizm, mało rzeczy, zawsze porządek…
ja zwykle odkładam rzeczy na miejsce około dwóch dni po zrobieniu porządku, a potem… a potem to sama nie wiem jak to się staje, że przestaję i robi się znowu wielki bałagan ^^
Ja nie odkładam. A walające się wszędzie zabawki są dodatkową demotywacją i doprowadzają mnie do szału… bo nie cierpię zagraconych przestrzeni 😉
Jest też tak, że dopóki nie mieszkasz na swoim, to nigdy nie zapanujesz nad otoczeniem, bo możesz zmienić jedynie swoje nastawienie 😉
Ja też mam problem z zabawkami!
Wymyśl coś kobieto 🙂
świetna motywacja 🙂 dzięki
Twój blog odkryłam zupełnie przypadkiem i przepadłam! 🙂 w jeden wieczór
przeczytałam wszystkie posty 🙂 Utrzymanie porządku zawsze było moją
zmorą, po prostu nie potrafiłam utrzymać porządku, aż do czasu kiedy
zamieszkaliśmy na swoim. A co do Twoich porad w tym wpisie wszystkie
stosuję i jestem z siebie bardzo dumna 🙂 zamierzam wypróbować
wszystkich Twoich porad 🙂 pozdrawiam gorąco, Marta
Cześć Marto! Jej, podziwiam Twoją wytrwałość w czytaniu wszystkich wpisów <3 Bardzo mi z tego powodu miło 🙂 Jeśli miałabyś ochotę dorzucić jakieś rady od siebie, to ja jestem bardzo otwarta i zawsze z chęcią je czytam. No i planuję odświeżyć serię postów z radami czytelników, więc będzie jak znalazł. Ściskam :))
Witaj Aniu, jestem pod wrażeniem bloga, pozdrawiam
Dziękuję, bardzo mi miło!