7 rzeczy, które ostatnio pokochałam i o których bardzo chcę Wam opowiedzieć. Po tygodniu przerwy spędzonym poza moim łódzkim domem pora wrócić do rzeczywistości i blogowania pełną parą. Nie wiem jak Wy, ale ja starałam się przez ten czas zupełnie odciąć od komputera. I choć nie byłam całkiem offline, to jednak potrzebne było mi takie oczyszczenie. Mimo to zupełnie nie wiem, kiedy te świąteczne dni minęły. Mimo wszystko dużo się działo.
Nasza druga choinka w rodzinnym domu i girlanda świetlna w świątecznej odsłonie. Te piękne biało-czarne bombki to prezent od Czytelniczki ❤.
Dekoracja naszego Wigilijnego stołu. Pokusiłam się o konstrukcję z podstawek pod szklanki i kieliszków do wina. Do tego gałązki jodły i czerwone kuleczki. Tylko nie wiem jak się „fachowo” nazywają 🙂
Jeden z jesiennych celów – zrobienie malinowej nalewki, zrealizowany! Była gotowa akurat na Święta i przy tym całkiem dobra. Na pewno będą kolejne podejścia i inne smaki.
W tym roku zamiast pierniczków postawiliśmy na świąteczne babeczki. Krem miał się układać w choinkę, nie do końca jednak nadawał się do tak sztywnych dekoracji. Ale same babeczki przepyszne 🙂
Musiałam być grzeczna w tym roku, bo dostałam trzy wymarzone książki. At home with Madame Chic Jenifer L. Scott to jeden z prezentów od Czytelniczki ❤. Paryski szyk i Paryski szyk w Twoim domu znalazłam pod choinką. Myślę, że już nie długo będę mogła Wam napisać o nich coś więcej.
Piątkowy wieczór spędziłam w kinie. Hobbit. Bitwa pięciu armii jednak mnie nie porwał. Widzieliście?
Kolejna planszówka do kolekcji, to prezent dla męża. Przy Munchkinie można zrywać boki, po pierwszej partii porywa wszystkich i oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie kilku partyjek. Bardzo dobrze relaksuje i przywraca dobry humor 😀
A jak u Was? Odpoczęliście? Prezenty trafione? Siły zregenerowane? Ja zabieram się za podsumowania i spisania planów na kolejny 🙂 Życzę Wam udanego wieczoru i do usłyszenia niedługo!
Trolololo, ja dalej nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak bardzo rozpieszczają Cie czytelniczki!
Na Hobbicie byłam, bo wypada. Spodziewałam się, że nie porwie. Dlatego nie czułam się specjalnie rozczarowana.
Rozpieszczona zostałam bardzo. Też ciągle nie mogę wyjść z podziwu i radość w serduchu ogromna 🙂
Po Hobbicie nie spodziewałam się dużo, ale niektóre sceny były tak rozbrajające i śmieszne, a tego się nie spodziewałam 😀
Świeczniki genialne, nalewki chętnie bym spróbowała, no i książki – moja miłość <3
Ja odpoczęłam aż za bardzo, już zaczęło mnie nosić, więc cieszę się, że jutro poniedziałek 😀 Prezenty jak najbardziej udane i trafione - książki zadowolą mnie zawsze no i bohater tegorocznych Świąt - Mr. Nikon 😀 Tak jak piszesz, teraz czas na podsumowanie i wejście w kolejny rok z nowymi celami i marzeniami do spełnienia 😉
Ja też ograniczyłam korzystanie z komputera na rzecz czasu spędzonego z rodziną i czytania książek. I… faktycznie było mi to bardzo potrzebne, a teraz mam tyle energii i pomysłów, że nie wiem od czego zacząć 😀 piękne zdjęcia!
Ja też miałam… wczoraj wieczorem. A dzisiaj się nie wyspałam i już chciałabym kolejne wolne 😀
Dziękuję! Święta mają taki urok, że i zdjęcia wychodzą 🙂
😉 też wykorzystuje kieliszki jako świeczniki
Mi ten czas również z leciał…sama nie wiem kiedy. A jutro w pracy będę blado-zielona:)
Mam nadzieje że pojawi się przepis na nalewkę 🙂
Może gdzieś go przemycę 🙂
U Ciebie planszówki, u nas w święta gra się w karty i starego, dobrego „tysiąca” 🙂
A ja nietypowo 🙂 Możesz wytłumaczyć Munchkina? My rozkminiamy od zeszłych świąt, gra przechodzi z rąk do rąk, ale jakoś nie do końca wiemy co z nią zrobić ;-P
Mam nadzieję, że uda mi się to opisać całkiem logicznie i jasno 🙂
Głównym celem jest zdobycie 10 poziomu. Zaczyna się grać z poziomem 1 i jest się człowiekiem bez klasy. W kartach, które otrzymujesz na początku może się trafić rasa, klasa lub przedmioty. Karty, które leżą na stole są kartami w grze, te które trzymasz w ręku w grze nie są, ale możesz ich użyć w swojej turze lub w dowolnym momencie (zależy co jest napisane na karcie).
Przed rozpoczęciem pierwszej tury z kart, które masz w ręce możesz zmienić rasę i nadać klasę + wyłożyć przedmioty, które dają bonusy. A jeśli nie masz takich kart to zostajesz nadal człowiekiem bez klasy i bez przedmiotów.
Tura przebiega w ten sposób, że ciągniesz kartę ze stosu drzwi. Ta karta jest jawna dla wszystkich. Jeśli wyciągniesz potwora to z nim walczysz. Potwór ma swój poziom, a można go pokonać mając wyższy. Jako Twój poziom do pokonania potwora liczy się, ten który posiadasz + poziomy bonusy z przedmiotów. Jeśli masz za niski poziom by go pokonać inni gracze mogą pomóc np. dzieląc skarby, ale tylko Ty otrzymujesz dodatkowy poziom za zabicie potwora.
Jeśli nie wyciągniesz potwora możesz szukać guza (jeśli masz jakiegoś potwora na ręce) albo drugi raz otworzyć drzwi. Karta, którą teraz wyciągniesz jest jawna tylko dla Ciebie.
Sporo jest tych reguł na kartach, ale z grubsza przebieg gry wygląda tak jak napisałam. Jeśli ktoś walczy z potworem i ma odpowiednie karty, to może go umocnić tak, by druga osoba go nie mogła pokonać. I w tym wszystkim trzeba być trochę złośliwym 🙂 A jak macie problem z zasadami, to w końcu w instrukcji jest napisane, że decydujące zdanie co do zasad ma właściciel gry. I tak można wszystko rozwiązać i ustalić 😀
Byłam na Hobbicie – mnie również nie porwał. Ogólnie nie polecam. Za to nalewki już jak najbardziej! Szkoda tylko, że żadnej aktualnie nie posiadam 😉
Uwielbiam nalewki… a malinowa musi być świetna! Ja w tym roku w wakacje planuję zrobić swoje pierwsze podejście do przetworów na zimę 🙂
A pomysł z podstawkami pod świeczki – świetny!
Ja też zrobiłam sobie Swięta Off-line! 🙂 Czasem trzeba. Ale mi się spodobał pomysł z kieliszkiem! Uroczo to wygląda 🙂 A na Hobbita idę dziś! <3 Uwielbiam 🙂
Zaczynam żałować, że nie zrobiłam kieliszkowego tutorialu, bo konstrukcja jest sklejona (czego nie widać) tak, by się nic nie ruszało i nie rozlewało 🙂 Ale może za rok! 🙂
Ciekawa jestem Twoich wrażeń po Hobbicie. Daj znać!
Przypomnę Ci za rok o tutorialu! 😀
A dla mnie 'Hobbit’ magiczny jak zawsze! Bardzo żałuję, że to była moja ostatnia wizyta w Śródziemiu :(((((
Będzie na DVD albo w TV, więc na pewno jeszcze do niego wrócisz 🙂
Chyba tez musze przelaczyc sie na tryb off line by naladowac akumulatory
Polecam! 🙂 Chociaż jeden dzień w tygodniu z dala od komputera dobrze robi 🙂
Czytałam „lekcje madame chic” (http://lifemaniaczka.pl/cykl-polecane-ksiazki-lekcje-madame-chic-jennifer-l-scott/), ale tej na powyższym zdjęciu nie. Proszę więc o recenzje tej książki.
Recenzja będzie na pewno 🙂
Koniecznie potrzebny jest reset swiąteczny z dala od komputera i wszystkiego co z nim zwiazane, a dekoracje kieliszkowa lubie 🙂
Wygląda na to, że miałaś fajne święta. 🙂 A grę muszę zaraz obczaić – uwielbiam planszówki 🙂
też dostałam munchkina pod choinke:)
przydałaby się jakaś gra planszowa 😉 a co do hobbita, to mnie w ogóle nie porwał, nawet książka ;D
Ja książkę czytałam jako lekturę w 6 klasie podstawówki i pamiętam, że podobała mi się bardzo. Poprzednie filmowe części Hobbita nawet ok, choć trochę za długie. Ale do tej na pewno nie wrócę 🙂
Prezenty, oczywiście trafione. W tym roku wyjątkowo, każdemu Mikołajowi powiedziałam, czego chcę, więc nie mogło być inaczej. Książki miałam na liście cztery, dwie dostałam, a dwie sprezentowałam sobie sama. Teraz nic tylko czytać. 🙂 A czasu na to tak mało. 🙁
Hobbit super, ale to trzeba czuć i rozumieć klimat Śródziemia, nie każdemu podpasuje. Na pewno najciekawsza z tych trzech części jak dla mnie, o wiele lepsza propozycja filmowa na Święta niż kolejna nudna komedia romantyczna 🙂
W zupełności się zgadzam, aczkolwiek momentami jak dla mnie za dużo zbyt widocznych efektów specjalnych.
Aniu, cudne te prezenty. Książki i planszówkę bym chętnie złowiła… wpisuję na swoją wishlistę. U mnie też magia świąt odkryta, bo dostałam od męża płytę koncertową Coldplay Ghost Stories Live 2014 i utonęłam w niej całkowicie… ściskam poświątecznie!
U mnie Święta to był totalny offline, ani razu nie miałam czasu włączyć komputera (i jakoś dziwnie na wszystko inne miałam czas, tak jakby nastąpiło cudowne rozmnożenie godzin w dobie!). 😉
Uwielbiam Munchkina! Z Hobbitem mam podobne odczucia niestety… No i przypomniałaś mi, że zapomniałam zapakować do Francji resztkę nalewki malinowej! Ech, pewnie już się na nią nie załapię 🙁