Zazwyczaj w kontekście utrzymania porządku mówi się o tym, co zrobić, żeby go mieć. Proste nawyki i małe kroki, które pozwalają utrzymać go na co dzień, to niezbędne minimum. Ale dziś postanowiłam napisać o rzeczach, których osoby mające porządek nie robią. A przynajmniej te, które znam i które mają porządek, tego nie robią :).
5 rzeczy, których nie robią osoby mające porządek
1. Nie sprzątają zrywami
Znacie ten stan, kiedy cały dzień dzieje się co chce z rzeczami, których używacie, a wieczorem dopada myśl „znowu ten bałagan zrobił się sam”? Chwila na uporządkowanie wszystkiego zdarza się raz dziennie albo raz w tygodniu – w tę nieszczęsną sprzątającą sobotę. W końcu można posprzątać z całą Polską ;).
To, co jest kluczowe dla osób, które mają porządek na co dzień, to sprzątanie na bieżąco. Nie zrywami, wtedy gdy bałagan razi po oczach, ale codzienna, mała praca nad tym, by ciągle było czysto. Brzmi strasznie? Nie ma się czego bać, bo ja w wielu momentach w ogóle nie myślę o tym, że coś sprzątam. Po prostu, to robię. Efekt jest taki, że gdyby ktoś mnie zapytał, czy dzisiaj sprzątałam, to powiem, że nie. Mimo że wykonałam kilka lub kilkanaście czynności, które do sprzątania można zaliczyć.
Gdy sprząta się zrywami, to bałagan ma się cały czas, a porządek tylko przez chwilę.
2. Nie przesadzają z dekoracjami
Wiecie, ja uwielbiam wszystkie dodatki do domu. Uwielbiam wnętrzarskie profile na Instagramie, gdzie jest mnóstwo dekoracji i myślę sobie, że też bym tak chciała. A później myślę, że musiałabym to wszystko sprzątać. Dlatego w przypadku bibelotów umiar jest najlepszym rozwiązaniem. Każda dodatkowa rzecz w domu, oprócz tego, że zajmuje miejsce, wymaga też sprzątania.
3. Nie odkładają na później
Masz coś wynieść czy odłożyć na miejsce – nie odkładaj tego na później. Większość osób, które mają porządek robi rzeczy, które zajmują mniej niż 2 minuty, od razu. Dzięki temu oszczędzają masę czasu, nie zawracają sobie głowy pierdółkami i… mają zawsze porządek.
Czasem jest to mały wybór między wcześniej rozpoczętą chwilą relaksu, a uporaniem się np. ze zmywaniem. Odwróć kolejność, najpierw pozmywaj i zobacz jak jest dobrze, relaksować się bez myśli, że w kuchni czeka jeszcze tona zmywania.
4. Nie przechowują na podłodze
Ustawione rzeczy na podłodze powodują, że zawsze tworzy się wizualny bałagan. Nawet, jeśli to jest ładny karton, to nigdy nie będzie tak „czysto” jak wtedy, gdy tego kartonu tam nie będzie (wiem, coś o tym, bo mam taki w sypialni;)). Każda dodatkowa rzecz na podłodze powoduje, że bałagan „robi się sam”. Tu buty, tam torebka, tutaj znów karton.
5. Nie organizują bałaganu
Ostatnia rzecz, której kiedyś sama nie rozumiałam, czyli organizowanie bałaganu, a w zasadzie wszystkich tych rzeczy, które leżą nieużywane, choć teoretycznie zawsze są w obiegu. I pułapka kupowania na nie nowych organizerów, pudełek, wieszaków. A w ten sposób teoretycznie wprowadzamy porządek, a tak naprawdę jeszcze bardziej zagracamy własną przestrzeń kupując coś, co niby się przyda, ale w sumie to nie jest potrzebne.
Sama, na początku blogowej drogi, w wielu przypadkach tak miałam. Zamiast szczerze rozprawić się z rzeczami, których nie używam, po prostu organizowałam dla nich miejsce. Cieszę się bardzo, że się z tego ocknęłam.
Dlatego zanim zaczniemy organizować i kupować nowe pudełka, warto rozprawić się z tym, czego nie potrzebujemy.
A Waszym zdaniem, czego nie robią osoby mające porządek?
Brakuje Ci motywacji do sprzątania i już sama nie wiesz od czego zacząć? Jeśli pragniesz żyć w uporządkowanym domu pełnym ładu i harmonii to dołącz do kursu „Jak utrzymać porządek na co dzień?”.
Krok po kroku pokażę Ci, jak mieć porządek każdego dnia bez wielkich nakładów pracy i z uśmiechem na ustach. Nie przegap sprzedaży kursu, dostępny jest tutaj.
Moja zasada – nie mnóż bytów ponad potrzebę!
Zawsze lepiej mieć jedno duże pudełko na notesy, długopisy i spinacze – niż trzy osobne na każde z wymienionych.
Lepiej być jeden dzień bez ulubionego kremu niż kupić z dwutygodniowym wyprzedzeniem: bo już się kończy.
Lepiej mieć jedno niż dwa 🙂
Cudowne! <3
dobre 😀
Dla mnie to najbardziej podstawowa rzecz – odkładanie rzeczy na miejsce. Mam nadzieję, że jak wszystko już będzie je miało to zapanuje ostateczny porządek 😀
Odkładanie rzeczy na miejsce, to podstawa wszystkich podstaw 😀
Odkładanie to idealny zalążek porządku 🙂 ja w mieszkaniu mam miejsce na wszystko, nawet zabawki dziecka są schowane w szafce koło maty do zabawy. Wszyscy się dziwią jak utrzymujemy taki porządek, a prawda jest ta że wszystko po prostu ma swoje miejsce nic nie zostaje na wierzchu 🙂
Zgadzam sie z tym. Wszystko musi miec swoje miejsce bo jeśli nie ma tzn ze tego sie nie potrzebuje.
Moją zmorą było dawniej organizowanie bałaganu i przesadzanie z dekoracjami. Odkąd się z tym uporałam jest naprawdę duuuużo lepiej. Jeszcze taką rzeczą, której nie powinno się robić jest prowizorka. Niestety zostaje z nami na znacznie dłużej niżbyśmy chcieli i często jest powodem do bałaganienia. „Położę to tu, bo jeszcze i tak to nie jest dokończone” itp. akcje 😉
Takie „tymczasówki” są najgorsze, na szczęście coraz lepiej wychodzi mi wyleczenie się z nich 🙂
Ja już też jestem na dobrej drodze :)))
Znowu trafiłaś w dziesiątkę! Według moich znajomych zawsze mam porządek a nawet błysk ale po przeczytaniu Twojego posta zaliczyłabym się do tych, którzy sprzątają zrywami. Zwłaszcza kiedy mam więcej wolnego czasu łąpię się na tym, że w ciągu dnia zajmuję się swoją pasją a rzeczy jakoś same lądują tu i tam. Dopiero przed powrotem Męża z pracy stwierdzam, że chyba przesadziłam z tą beztroską i biorę się za odkładanie wszystkiego na miejsce 🙂 Oczywiście wiem, że jest to bardziej męczące niż sprzątanie na bieżąco ale w konkurencji z maszyną do szycia organizacja ostatnio przegrywa 🙂
Ja np., gdy robię jakieś rzeczy DIY lub jakąś serię zdjęć, to ma podobnie, czyli gromadzę różne potrzebne rzeczy w trakcie pracy, a dopiero na koniec wszystko sprzątam i chowam. Ale za to cała reszta jest na swoim miejscu 🙂
W moim przypadku dużą różnicę w utrzymaniu porządku zrobiło wprowadzenie zasady „2 minut”, o której przeczytałam po raz pierwszy chyba w książce Gretchen Rubin. Tj. jeśli zrobienie jakieś rzeczy zajmie mi mniej niż 2 minuty to robię to od razu. To rzeczywiście działa, bo ile czasu zajmuje schowanie butów do szafy lub powieszenie kurtki na wieszaku od razu jak się przyjdzie do domu?, złożenie i posegregowanie ubrań wieczorem zamiast zostawić je na krześle (a hałda rośnie :))? umycie szklanki po wypitej herbacie zamiast zostawić ją w zlewie? etc. Niby drobiazgi ale dzięki temu porządek sam się utrzymuje 😛
Zasada dwóch minut jest najlepsza na świecie <3
Dla mnie zmorą porządkową są te wszystkie ładne drobiazgi. Człowiek kupuje je stertami „no bo takie urocze”, „wykorzystam do czegoś” itd., a potem stoją i kurzą się, albo nie ma co z nimi zrobić, więc właśnie organizuje bałagan, kupuję dekoracyjne pudełko dla dekoracji, na które na razie nie mam pomysłu… a pudełka też nie ma gdzie wsadzić – no błędne koło 😀
Też tak kiedyś miałam! 🙂
Osoby mające porządek nie biegają nerwowo ze ścierką i miotłą po mieszkaniu, gdy zadzwonią znajomi, że chcą wpaść z wizytą 😉
To prawda!
Dobre! Ja tak dzis biegalam 🙂
Cudowne zestawienie! Ja na szczęście lubię porządek. Może dlatego, że czytam Twojego bloga? 🙂
❤️
moim sposobem na porządek w kuchni to zmywanie w trakcie gotowania, super się to u mnie sprawdza i po obiedzie zostają juz tylko talerze 🙂
Jejku, jak ja bym chciała umieć tak sprzątać przy okazji! Ale zwykle jest tak, że kiedy coś się rozleje, ubrudzi, to tak zostaje. Bo mnie kurde frustruje, kiedy ja się staram, a za 5 minut mąż będzie coś jadł i zostawi talerzyk, brudny nóż i papierek na stoliku. Na 3 dni. Aż się boję pomyśleć, co to będzie, jak będą dzieci. A najciekawsze jest to, że kiedy jestem sama w domu, to właśnie tak sprzątam – przy okazji. Lubię mieć czysto. Ale kiedy domownicy w tym nie pomagają, to już tak łatwo nie jest. Sposobu na mobilizację nie znalazłam. Docenianie też nie bardzo działa 🙁
Porozmawiaj na spokojnie z mężem, ale z drugiej strony pokazuj mu jak Ty sprzątasz przy okazji na co dzień. Dawanie dobrego przykładu działa najlepiej, choć nie natychmiast. I nie mówię tutaj o tym, byś sprzątała za niego, tylko jeśli Ty coś rozlejesz to posprzątaj od razu, od razu wynieść swój kubek itd. Wiem, że motywacja jest marna, ale warto w takim wypadku zadać o kawałek swojej przestrzeń, w której nikt Ci nie brudzi ani się w nią nie wtrąca. Ustal może z mężem taki kąt tylko dla siebie?
<3 Dziękuję za rady. Najprostsze rozwiązania są najlepsze i chyba faktycznie zacznę pracować nad tym dając przykład. Może coś się ruszy 🙂
Na mojego męża dawanie przykładu niestety nie działa, trzeba zwrócić uwagę wprost – po prostu takie rzeczy jak otwarta szafka, niedosunięte krzesła czy okruszki na blacie mu nie przeszkadzają i najzwyczajniej w świecie ich nie zauważa 🙂 Sama nie lubię jednak, jak mnie ktoś zwraca uwagę na takie rzeczy, więc i jego staram się za bardzo tym nie irytować i mówię mu tylko o jednej rzeczy naraz. Powoli się uczy 🙂
P.S. Z dziećmi ta metoda też działa, ucz tylko jednej rzeczy naraz 😉
Jeszcze nie zgadzają się, by inni zagracali im przestrzeń- „weź, przyniosłam, bo może ci się przyda”, albo okropne wielko-gabarytowe prezenty bez uzgodnienia z obdarowanym- to powinno być karalne.
Ja sprzatam non-stop, ale wcale mnie to nie meczy! Po prostu lubie jak wokol mnie jest swiezo i czysto i nie jest dla mnie wysilkiem wlozyc talerz do zmywarki zamiast „hodowac” go na stole przez godzine. Bardzo fajne rady, faktycznie stosowanie sie do nich przynosi efekt w postaci uporzadkowanej przestrzeni.
Generalnie sprzątam przy okazji, co mogę od razu, to wynoszę czy odkładam na miejsce. Wyjątkiem są dla mnie ubrania. Niezmiennie i w sposób zupełnie dla mnie niepojęty nie mogę zapanować nad ciuchami 😀 Wyjmuję z szafy, odkładam na fotel, kanapę lub krzesło i zostawiam na parę dni. Jak kopiec dobrze dojrzeje, chowam do szafy. Nie wiem dlaczego tak trudno mi to zmienić 😀
kurcze, ja mam to samo…
Ja uwielbiam porządek i bardzo podobają mi się zasady o których tu czytam. Rodzinka śmieje się z mojego nieustannego wyrzucania zbędnych rzeczy dzieki czemu w domu jest przestrzeń i łatwo jest wszystko gruntownie posprzątać . Lubię jak w domu jest czysto i „powietrze”. Nadmiar rzeczy i bałagan nie pozwalają mi odpocząć . Mam kilka dobrych praktyk które mi pomagają : jak najmniej rzeczy które stałyby na meblach i po prostu „ na wierzchu”. Zdjęcia wieszam na ścianie , żadnych stojących ramek. Większość rzeczy zamknięte w szafach wnękowych . Żadnych wolnostojących mebelków z których tylko sprząta się kurz ( mam tylko komodę w salonie i stół z takich wolnostojących mebli- reszta to zabudowy które są wkomponowane w ściany ). Rzeczy dzieci na bieżąco wyrzucane. Jak chcą nowa zabawkę to musza cos oddać ze swoich starych rzeczy – jeden za jeden . W ten sposób nie gromadzimy bałaganu .
Osoby,które mają zawsze porządek nie mieszkają z osobami,którym bałagan nie przeszkadza,a nawet można powiedzieć,że lubią,kiedy jest.
Kiedy oczyszczę przestrzeń nie staram się jej ponownie zagospodarować. Nacieszam się pustym miejscem i możliwością szybkiego uprzatniecia. Pozbywam się drobnych dekoracji jak mogę i nie kupuje nowych. Wiem, że cieszą oko i śmieją się do nas z półek. Kiedyś nie potrafiłam przejść obojętnie i zawsze coś do domu przyniosłam. Od dłuższego czasu nie mam z tym problemu. Oglądam, podziwiam i odkładam, pieniążki zostają w kieszeni i nie ryzykuje zagraceniem mojego domu.
Jak cudownie poczytać, że nie jestem sama z moim i tu cytat z mego męża „ patologicznym podejściem do porządku”! Jest nas więcej, a zatem jestem zdrowa! 🙂🙂🙂 a poważnie to uwielbiam czystość, porządek i ascetyczne ilości ozdób, to pozwala utrzymać porządek i przestrzeń pozostawia niezaśmieconą, a w takiej lepiej się myśli i oddycha…nigdy nie wpadam w panikę, gdy słyszę dzwonek do drzwi, a sprzątam raz w tygodniu…kurz z mebli i podłogi…mam mnóstwo czasu na inne przyjemności 🙂🙂