Otwarte półki w kuchni, to temat, o który często pytacie. Sama na początku nie byłam do nich przekonana. Wizualnie mi się podobały, natomiast ich funkcjonalność budziła wiele wątpliwości. Dziś, po ponad roku używania, już wiem, jakie są ich zalety i wady. Zgadniecie, których jest więcej?
Mieszkanie wynajmujemy, a w momencie przeprowadzki w kuchni były dwie zamykane szafki na dole, plus zamykana nad okapem. Mało? Odrobinę, zwłaszcza, że jedna z nich to szafka pod zlewem, w której 90% miejsca zajmuje kosz na śmieci. W piwnicy jednak była zapasowa zamykana stojąca szafka. W niej przechowujemy wszystkie sypkie produkty. Cała reszta została bez zmian, a my sobie korzystamy z zadowoleniem z otwartych półek, ku wielkiemu zdziwieniu mojej teściowej ;).
Sama jestem dużą zwolenniczką ukrywania wszystkiego w szafkach, koszach, pudełkach. Gdy myślę o mojej wymarzonej kuchni, to widzę gładkie fronty szafek, najlepiej bez uchwytów. I niewielką ilość rzeczy na wierzchu. Z drugiej strony, w naszej obecnej kuchni, bardzo cieszy mnie to, że zawsze mogę popatrzeć na ukochane filiżanki do kawy. Otaczanie się przedmiotami, które sprawiają nam radość ma wtedy podwójny sens.
Półki nad głównym roboczym blatem zostały zdominowane przez kawę i kawowe akcesoria. Z jednej strony pełnią funkcję dekoracyjną, z drugiej jest to półka maksymalnie użytkowa. Nie ma dnia, byśmy nie korzystali z rzeczy, które są na niej wystawione. I jest to mega wygodne.
Czy się kurzy? To podstawowe pytanie wszystkich osób, które zastanawiają się nad takim rozwiązaniem. I tak, i nie. Nie kurzy się bardziej niż przy innych otwartych półkach, ale przy tradycyjnej szafce wiszącej po prostu ten kurz zbiera się na górze, czego nie widać, bo jest wysoko. Tutaj gdy warstwa kurzu zbierze się na półce, po prostu to widać. Natomiast naczynia używane codziennie się nie kurzą.
W połowie otwartą półkę mamy też pod blatem: na talerze, kieliszki i szklanki do napojów. Ona sprawdziła się odrobinę gorzej jedynie w momencie, gdy Zosia jeszcze nie miała siły, by otwierać szafki, a tu się mogła dostać bez problemu. Nie trwało to długo, więc ostatecznie nawet nie rozważaliśmy montażu drugich drzwi. Ostatecznie chyba wyszło nam to na dobre, bo teraz sama podaje i odkłada na miejsce swoje talerze 😉 .
Zalety:
- cena – takie półki są tańsze niż zabudowane szafki
- przy małych pomieszczeniach nie zagracają przestrzeni
- są elementem dekoracyjnym
- są wygodne i funkcjonalne
- mobilizują do utrzymania porządku
- mniej mieszczą, więc automatycznie mamy mniej rzeczy
Wady:
- jest zdecydowanie mniej miejsca do przechowywania i to może być wadą.Ja nie jestem fanką gotowania/pieczenia, więc ilość dodatków kuchennych, które posiadam nie jest duża, ale bywa, że czasami brakuje mi dodatkowej zamkniętej szafki na rzeczy używane okazjonalnie. Więcej wad nie zauważyłam ;).
Ostatnio zamarzyły mi się jakieś zwisające sukulenty, które mogłabym postawić na tych półkach. Ciągnie mnie do zielonego :).
I jak Wam się podobają? Jesteście na tak czy jednak wybieracie zamknięte szafki?
Ja mam prostą kuchnię z gładkimi frontami bez uchwytów i czegoś mi w niej właśnie brakowało, było jakoś pusto i zimno 🙂 szybko dodaliśmy otwarte półki na jednej ze ścian i bardzo sobie chwalę to rozwiązanie. Ja trzymam głównie książki kucharskie, pudełko na kawy, herbaty i parę elementów dekoracyjnych. Kurze wycieram raz w tygodniu jak na wszystkich innych meblach. Ja polecam 🙂 Pozdrawiam
Moim zdaniem ślicznie to wygląda! ? aż mi się zamarzyło urządzanie swojego własnego domu ?
Mi też się marzy coraz mocniej 🙂
To fajne rozwiązanie dla osób, które nie potrzebują na takich półkach przechowywać zbyt wielu rzeczy. Bardzo ładnie to wygląda u Was. Przypomniał mi się czas, kiedy też mieliśmy otwarte półki w kuchni. Byłam zadowolona, dopóki do mieszkania nie wprowadziła się nasza kotka. Niestety zrzucanie kubków z półek stało się jedną z jej ulubionych zabaw. Pod półkami mieliśmy akurat stół, więc kiedy kolejny kubek wylądował mi na głowie, zdecydowaliśmy się jednak na zamykane szafki 😉
Oj, domyślam się, że przy kotach, to rozwiązanie nie mogłoby mieć miejsca 😀
My zrezygnowaliśmy z półek bo baliśmy się, że kot będzie szalał:)
Największą tajemnica otwartych półek jest to, żeby trzymać na nich najczyściej używane przedmioty – wtedy nie zdąża się zakurzyć 😉
„Ja nie jestem fanką gotowania/pieczenia, więc ilość dodatków kuchennych, które posiadam nie jest duża” Aniu, to stwierdzenie potwierdza moja obserwacje, że panie domu dzielą się na te, które sprzątają i te które gotują – raczej nie spotkałam takiej, która należała by do obu grup haha
Ja spotkałam 😀 Ale to może wyjątek potwierdzający regułę 🙂
Gotuję i sprzątam. Łamię tę zasadę ! 😀
Ja lubię i sprzątać i gotować 😉
Również jestem z tych gotującyc/okazjonalnie bawiących się w cukiernia i sprzątających 🙂 i to często jedno w trakcie drugiego 😉
Ja też ogarniam podczas gotowania 😀
Wygląda bardzo ładnie. Ja mam w kuchni tak pół na pół. Chociaż tych otwartych półek tak nie widać i tam też panuje mały nieład. Bo o się co chwile wyciąga, a nie ma pomysłu na poukładanie, aby było wygodnie Tak półki pozamykane. I zdecydowanie za dużo w nich pochowane. 🙂
Wygląda cudnie! Za kilka miesięcy planuję całkowity remont mojej obecnej kuchni i już wiele razy patrzyłam na otwarte półki, bardzo mi się podobają ale sporo gotuję i nie ma szans zmieścić tam moich garnków i naczyń żaroodpornych (na dole praktycznie nie ma miejsca bo zajmują je kosz, zmywarka, piekarnik). Myślę sobie, że wygospodaruję na nie miejsce nad stołem, będą podobnie jak u Ciebie eksponowały filiżanki i ozdobne puszki 🙂
Na takie rzeczy te półki są najlepsze <3
Ja właśnie jestem w trakcie projektowania nowej kuchni i powiem szczerze, że zdecydowaliśmy się mieć wszystko zamknięte. Mamy uraz po obecnym mieszkaniu (bardzo blisko dużej ulicy) gdzie mocno się kurzy i to niestety bardzo nam przeszkadzało. Będzie jednak kredens na którym będę mogła postawić zielone – marzy mi się starzec rowleya :))) Jeśli chcesz coś co zwisa to polecam 😀
Mnie się podobają, ale jako jedna-dwie dekoracyjne. Mam wrażenie, że gdyby ich było zbyt dużo, to zrobiłby się, pardon le mot, pierdolnik (tak się mówi po poznańsku).
Chyba masz rację, że w tym przypadku co za dużo, to niezdrowo 😉
Podobają mi się takie półki ale wkurza mnie jak się wszytko na nich kurzy dlatego staram się ich unikać .
Aniu, gdzie kupiłaś filiżanki w literki? Zachorowałam na nie! 😉
Są z Tigera 🙂