Dziś będzie kilka słów o minimalizmie. Takim po mojemu, bo patrząc obiektywnie na ilość rzeczy, które posiadam, wcale nie jestem minimalistką. Nie zadowala mnie jeden kubek, jeden długopis, dobrze się czuję mając 10 par kolczyków i świadomość, że codziennie mogę założyć inne.
Czym jest dla mnie minimalizm?
Minimalizm to proste życie. Życie, którego sobie nie utrudniam. Nie trzymam znoszonych ubrań, nie kupuję kolejnej pierdółki do postawienia, która tylko łapie kurz, nie oglądam przygnębiających wiadomości. Nie robię tego, co nie jest dla mnie ważne.
Ale kocham książki, których nieustannie przybywa. I ciągle mieszczą się na przeznaczonym do ich przechowywania regale. Nie mam więcej książek niż jestem w stanie pomieścić. Cieszy mnie każdy piękny kubek, ale wszystkie są schowane w jednej, wąskiej, kuchennej szafce i na zmianę używane (a czasem nawet któryś się niechcący stłucze robiąc miejsce dla nowych).
Minimalizm to porządek. Miejsce na wszystko i wszystko na swoim miejscu. Żadna rzecz w moim domu nie może istnieć bez przypisanego jej miejsca. Każda skarpetka ma swoje miejsce, w którym leży gdy jej akurat nie noszę. Gdy wszystko jest na swoim miejscu, nie muszę się głowić, gdzie to jest albo gdzie położyć coś czego w danym momencie nie używam. Porządek pozwala mi oszczędzić czas i wykorzystać go na to, co się liczy.
Minimalizm to wybór miedzy tym, co ważne a tym, co zbędne. Wybór w stosunku do rzeczy, ludzi, pasji, obowiązków. Wybór, który nie oznacza pozbycia się wszystkiego i zostawienia po jednej sztuce łyżki, noża i widelca. To wybór, który prowadzi do lepszego życia, na moich zasadach. Z rzeczami, na które patrzę i wywołują uśmiech na mojej twarzy, z ludźmi, którzy dodają mi skrzydeł, z pasją, której towarzyszy flow, z obowiązkami, które zamieniają się w przyjemność.
Tak, mogę mieć 100 kubków i być minimalistą.
To jest moja definicja minimalizmu. A jaka jest Twoja?
A mogę się pod tym podpisać? 😀
Zawsze <3
Ja też bardzo chętnie się podpiszę pod tą definicją minimalizmu. Nawet obiema rękoma 🙂
<3 Aniu kupiłabym nam po kubku by uczcić tą zgodność 😀
Kubki rządzą!
Mam tak samo, normalnie jakbym czytała o sobie ;). Pozdrawiam
Myślę, że świetnie ujęłaś idee minimalizmu. Sama mogę się pod tym podpisać 🙂
Moja jest podobna, grunt to odrobina zdrowego rozsądku. Stawiam na powolną, przemyślaną organizację i nabywanie/robienie rzeczy.
Weszłam na Twojego bloga i przepadłam na godzinę! 😉
No ja na Twoim też przepadłam<3
Mam takie samo podejście do minimalizmu 🙂
dokładnie tak! w końcu minimalizm ma sprawić byśmy byli bardziej szczęśliwi, a ja np. z jedną łyżką czy jednym lakierem do paznokci nie czułabym się szczęśliwa, wystarczy, że posiadam tylko te, których naprawdę używam 🙂
Dla mnie minimalizm to posiadanie niewielu rzeczy, tzn. głównie tych potrzebnych, a nie organizowanie przechowywania nadmiaru. Mnie akurat taki minimalizm dobrze robi, wię przy tym pozostaję.
Niepotrzebnego nadmiaru zawsze się pozbywam, organizowanie po to by go przechowywać nie ma sensu. A tego, co daje nam szczęście nie ma warto ograniczać.
Ciekawe podejście 🙂 Ja nie zwracam aż takiej uwagi na minimalizm. Lubię mieć wokół siebie porządek, nie lubię mieć rzeczy na wierzchu, każda z nich ma swoje miejsce. A przed zakupem jednej rzeczy zastanawiam się, czy naprawdę jej potrzebuję. Dla mnie chyba to jest minimalizmem 🙂
Jak już będziesz mieć za dużo kubków, to polecam zacząć kolekcjonować filiżanki. 🙂
Haha, właśnie chociaż taka jedna ładna, umilająca życia, mi się marzy. Tylko jeszcze jej nie spotkałam 😀
ooo zgadzam się, świetnie to ujęłaś! W takim sensie też jestem minimalistką:) Uwielbiam ładne rzeczy, ale zawsze pozbywam się nadmiaru, rzeczy już zbędnych. Nie muszę mieć pedantycznego porządku, ale lubię gdy po mieszkaniu nie panoszy się za dużo przedmiotów, wolę puste blaty, stół, na którym nic nie stoi -wówczas jakoś tak.. spokojniejsza jestem:)
Również żyję wedle zasad minimalizmu. No może prócz tych wiadomości, bo jako politolog śledzę każdą wiadomość ze świata 🙂 Zresztą minimalizm nie musi wykreślać świadomości o świecie. Ale co do np. zbędnych ubrań to zgadzam się w 100%. Z lekkością pozbywam się nietrafionych bądź znoszonych, a podczas zakupów wychodzę ze sklepu tylko z tym co faktycznie wpisuje się w mój styl.
Właśnie na tym polega nasz wybór, tego co ważne. Ty oglądasz wiadomości ze względu na swój zawód, ja nie, ale to nie znaczy, że nie wiem, co się dzieje, bo zawsze te newsy do mnie docierają. Fajnie, że mamy podobne spojrzenie 🙂
Po trzykroć tak, to według mnie idealne podejście do tematu! Pozdrawiam 🙂
Czytam pierwszą część wypowiedzi i myślę sobie: 'o, to jakby o mnie!’ 🙂 Zaczynam czytać, że wszystko ma swoje miejsce i już mi mina rzednie… bo chciałabym tak, ale wciąż brakuje mi miejsca. I tak dzięki pomysłom znalezionym u Ciebie moja przestrzeń powoli się porządkuje, ale wciąż jeszcze wiele rzeczy „przewala się” z miejsca na miejsce.
Będzie co czytać Aniu 🙂 Pomyśl kiedyś kochana kobieto o poście dotyczącym czyszczenia urządzeń agd np.pralki? Będę niezmiernie wdzięczna (pewnie nie tylko ja). Jesteś wspaniała!
http://niebalaganka.pl/jak-wyczyscic-pralke/ 🙂
Miniaturka perfum najlepsza <3
Hej dziewczyny, zapraszam na mojego bloga 🙂
Ja też „wyznaję” minimalizm, w takim układzie potrafię się odnaleźć, lubię mieć wszystko uporządkowane i nie zbieram niepotrzebnych rzeczy. Pozdrawiam 🙂
Wprowadzam powoli takie zasady w moje życie, Idzie mi to powolutku, ale do przodu.
Minimalizm, proste życie – nazywajmy to jak chcemy, byle było nam lepiej 😉 Ostatnio przeczytałam „Minimalizm po polsku” Anny Mularczyk-Meyer, bardzo polecam.
Będę musiała się zapoznać 🙂 Dzięki!
Ja traktuję minimalizm po prostu jako nieprzywiązywanie się do rzeczy –
mogę ich mieć nawet wiele, jak napisałaś „100 kubków”, ale jeśli nie
stanowi dla mnie żadnego problemu oddać komuś którykolwiek z nich i nie
rozpaczam, kiedy któryś się potłucze – jest dobrze 🙂
O tak! Pod tym i ja mogę się podpisać a w poście tego zabrakło 🙂 Dla mnie potłuczony kubek jest powodem, dla którego bez wyrzutu sumienia mogę kupić nowy 😀
Ale pięknie to napisałaś! Zgadzam się z każdym jednym słowem. Podpisuję się pod nimi obiema łapkami 🙂 Będę wracać do tego postu za każdym razem, kiedy zwątpię.
Dziękuję <3 Ja też będę wracać do tego wpisu, dobrze jest czasem spisać swoje myśli i móc do nich wrócić, jak się człowiek sam pogubi 😉
Dokładnie! Nic dodać nic ująć. Mam identyczne zdanie co Ty 🙂
Wychodzi na to, że chyba mam w sobie coś z minimalistki 🙂
Ja bym nazwała optymalizm. Nie dążę do posiadania konkretnej ilości rzeczy. Mam tyle ile potrzebuję i działam zgodnie z zasadą jedno przychodzi – jedno wychodzi. A książki kocham, ale przerzuciłam się całkowicie na kindle.
Wspaniałe podejście 🙂