7 rzeczy #30 – coraz bliżej natury
Nie wiem, czy też macie takie odczucia, ale mam wrażenie, że bardzo dużo się ostatnio dzieje. Z jednej strony globalnie, ale też w osobistej sferze mam dużo odkryć. Bardzo mnie ciągnie do oczyszczania przestrzeni, wprowadzania wnętrzarskich zmian, tak jakbym całą sobą czuła, że te zmiany nadciągają i potrzebuję zrobić na nie miejsce. Odnajduję też spokój w takich prostych czynnościach jak pieczenie chleba czy „grzebanie w ziemi”. Trochę mi z tym dziwnie, ale jednocześnie mocno osadza mnie to w teraźniejszości.
Zapraszam Was na 7 rzeczy, które ostatnio pokochałam i o których bardzo chcę Wam opowiedzieć. Myślę, że złożył się tu taki miszmasz tego, co mi ostatnio w duszy gra.
1. Talisman Harry Potter
Być może wiecie (albo nie), ale mój mąż jest fanem gier, a ja jestem fanką Harrego Pottera. Dlatego jak tylko usłyszeliśmy, że ma wyjść polska edycja tej gry, to wiedzieliśmy, że musi pojawić się na naszym stole. Kiedyś wydawało mi się, że Talisman jest nudny – zbyt prosty, banalny. Tymczasem przy obecnym poziomie niewyspania i czasu, jakim dysponuję, uważam, że to fantastyczna gra – czysta rozrywka bez udziwnień. Właśnie takie gry, gdzie nie trzeba rozkminiać każdego ruchu, są moimi ulubionymi. Do tego klimat Harrego Pottera robi swoje. Ulubione postacie, miejsca, piękne ilustracje. Jeśli lubicie Talisman i/lub Harrego Pottera to to pudełko na pewno Wam się spodoba.
2. Domowy ogródek
W tym roku bardzo chodził mi po głowie mały przydomowy warzywnik. Jednak coś ciągle mówiło mi: Nie masz czasu, przyjdą ślimaki i wszystko zjedzą. W końcu jednak poczułam ten impuls, kupiłam nasionka i w połowie marca zaczęłam z dzieciakami wysiew. W majówkę robiliśmy pierwsze pikowania, a w planach mamy zbudowanie ogródka warzywnego na skarpie. Trzymajcie za mnie kciuki, bo od fazy ekscytacji przechodzę do fazy – „ja się do tego nie nadaję” 😉
Taki ogródek można założyć też na balkonie. To fajna przygoda, szczególnie gdy ma się dzieci. Teraz jeszcze możecie kupić gotowe sadzonki i posadzić sobie pomidorki, poziomki czy truskawki.
3. Zestaw do uprawy Bonsai
A jak już jesteśmy przy roślinkach, to pokażę Wam roślinki mojego męża. W zasadzie to czekamy, aż roślinki się pojawią. Taki zestaw wszedł nam w oko podczas zakupów w Lidlu. No i mamy nadzieję, że chociaż jedno drzewko wyrośnie. Oprócz doniczek, ziemi i nasionek, w zestawie są też nożyczki do przycinania bonsai.
4. Pieczenie chleba
Od stycznia piekę domowy chleb. Kupiłam wtedy jeden z jadłospisów Pauliny Domowa.tv, zrobiłam prosty chleb mieszany łyżką i… przepadłam. Kombinuję sobie z różnymi mąkami i dodatkami, ale samo wyrobienie ciasta zajmuje tylko chwilkę, więc żadne wymówki nie wchodzą w grę. Zostawiam Wam przepis na jedną z moich ulubionych wersji.
Składniki:
- 350 ml wody
- 200 g mąki pszennej
- 100 g mąki gryczanej
- opakowanie drożdży w proszku 6g
- szczypta soli
- łyżka siemienia lnianego, dyni, żurawiny, itp. – dodatki według uznania i tego na co akurat mamy ochotę.
Przygotowanie:
- Do wody dodajemy pozostałe składniki. Wszystko mieszamy łyżką – tak jest najwygodniej, żaden robot nie jest potrzebny. Zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, przykryte ściereczką.
- Przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i zostawiamy do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
- Piekarnik nastawiamy na 180 stopni, góra–dół.
- Chlebek pieczemy przez godzinę.
5. Karty afirmacyjne „Słowa Mocy” Agnieszki Maciąg
To są karty, które mam od 2–3 lat. Ostatnio wróciłam do ich używania z większą regularnością. Na kartach zapisane są różne wspierające zdania. Jakoś ostatnio tak się składa, że losuję albo wypada mi podczas tasowania karta, która idealnie pasuje do sytuacji, w jakiej się znajduję, albo do tego, co czuję bądź co chciałabym usłyszeć.
Korzystanie z tych kart to jeden z takich moich małych codziennych rytuałów, który naprawdę sprawia, że podnoszą mi się wibracje i czuję wokół siebie pozytywną energię.
6. Mata do jogi Moonholi
Nie jestem specjalistką od mat, jogi i ćwiczeń, ale kiedy poczułam, że chcę regularnie sobie pojogować, bo wtedy mój kręgosłup jest mi wdzięczny, to zachciało mi się mieć ładną matę. I szczerze – to był jeden z najtrudniejszych osobistych zakupów.
Mata jest przepiękna, a do tego komfort ćwiczeń na tej macie, w porównaniu z taką zwykłą, jest ogromny. I choć miałam bardzo dużo wątpliwości, czy mi się to sprawdzi, czy będę używać, to dziś stwierdzam, że było warto.
7. Radio z ładowaniem bezprzewodowym Manta
Kiedy kupowaliśmy radio do kuchni, kierowaliśmy się głównie kryterium wizualnym. Ale z czasem muszę stwierdzić, że to był świetny zakup i wygląd ma tu naprawdę niewielkie znaczenie. Jest nieduże, ale oprócz typowych funkcji radia, można się z nim połączyć również za pomocą Bluetootha i słuchać muzyki np. z telefonu. Pełni tym samym rolę głośnika. Może być podłączone do prądu i wtedy ma funkcję bezprzewodowego ładowania telefonu. Był to dodatkowy plus, a korzystamy z tej funkcji bardzo często, a po kuchennych blatach nie plączą się dodatkowe ładowarki. Gdy nie jest podłączone do prądu, działa na baterie, dzięki czemu można je ze sobą zabrać np. na piknik.
Jeśli szukacie sprytnego radia, to polecam. Największy minus dla mnie to to, że zawsze uruchamia się na tym samym poziomie głośności. Jak dla mnie – za głośno ;).
Ciekawa jestem, czy wpadło Wam coś w oko. I koniecznie napiszcie, co Was zachwyciło w ostatnim czasie 🙂
Karolka
W bonsai z Lidla jakoś nie wierzę – jak sprzedać klika nasionek jalowca za cenę kilograma 😉
Ania Legenza
Myślę, że dla doświadczenia ciągle warto 🙂
annalle
Ooo, „Wyhoduj i zjedz”! Ja miałam taką motywację zazieleniania przestrzeni w zeszłym roku, właśnie dzięki tej książce. Efekty były różne, ale na pewno oswoiłam jakoś obawy przed tym, że „ogrodnictwo” jest strasznie trudne. No nie jest proste, ale do oswojenia 😉 w tym roku inne rzeczy miały pierwszeństwo, ale coś tam posialiśmy na balkonie i na parapecie, na pewno będę siać i sadzić w przyszłości, bo satysfakcja z własnej, szeroko rozumianej „zieleniny” jest super 😀
Ania Legenza
Ja już sadziłam wiele lat temu z bloga Basi „Słoneczny balkon”. I właśnie na balkonie. Później po przeprowadzce w góry mieliśmy mały ogródek, który zeżarły nam ślimaki bezdomne. Dwa lata temu kupiłam gotowe sadzonki pomidorów i cierpiały na zarazę ziemniaczaną :D. Także z jednej strony doświadczenie, że wyrośnie jest, z drugiej zawsze coś stało na przeszkodzie by w pełni się cieszyć własną zieleniną 😀
Marc
Zamiłowanie do ogródka chyba przychodzi z wiekiem.. co rok mam więcej kwiatów, takich wiesz na jeden sezon 🙂 Jaram się nimi i cieszą moje oko. Jak mam nadmiar emocji, to wyrywam chwasty z warzywnika mojej teściowej, rok temu nie do pomyślenia. 🙂 Powodzenia z ogródkiem!
Ania Legenza
Dziękuję! Ja miałam już fazę na rośliny w domu, ale jakoś na początku roku wydałam większość kwiatków. Może musiałam zrobić miejsce na ten warzywnik 😀
CoffeeDesk
„Świetne zestawienie – z jednej strony pozwala odkryć wiele nieznanych „”perełek””, a z drugiej zachęca do chwili refleksji, co dodalibyśmy na własną listę odkryć z ostatniego czasu. 🙂
A domowy chleb wygląda smakowicie – szkoda jedynie, że nie da się poczuć jego zapachu przez ekran monitora. ;)”
Natalia
super 🙂