Planowanie posiłków zawsze było dla mnie wyzwaniem, miałam problem z odwiecznym „co na obiad”, a zrobienie planu kończyło się i tak jedzeniem czegoś innego. W ciągu ostatnich miesięcy jednak się to zmieniło, planowanie posiłków jest regularne, zawsze wiemy co zjemy z wyprzedzeniem, a zalety tego rozwiązania są niepodważalne.
W przypadku planowania posiłków sprawdziła się u nas metoda małych kroków. Wcześniej pisałam o tym, że planowanie na cały tydzień nie miało sensu, a rozwiązaniem problemu było spisanie ulubionych potraw. Z czasem jednak duże zakupy raz w tygodniu zaczęły być standardem, a to niejako zmusiło nas do zaplanowania posiłków z wyprzedzeniem. Więc jeśli jesteście na początku drogi z planowaniem posiłków, to nie zrażajcie się. Nie trzeba wszystkich zmian wprowadzać od razu, z czasem same przyjdą ;).
Co mi daje planowanie posiłków?
-
Oszczędność czasu i pieniędzy
15 minut w tygodniu wystarczy bym wiedziała co będziemy jeść przez kolejne dni. Nie zastanawiam się nad tym codziennie, po prostu to wiem, a czas poświęcony na wymyślenie posiłku jest znacznie mniejszy niż gdybym miała to robić codziennie. Poza tym nie lubię się zastanawiać, co zjeść, więc rozwiązuję od razu dwa problemy. Wiem też, co dokładnie mam kupić, więc zakupy trwają znacznie krócej.
Oszczędność pieniędzy to kolejna ogromna zaleta. Po pierwsze dzięki temu ograniczyłam „napady głodu”, podczas których jadłam coś niezdrowego, zamawiałam jedzenie czy decydowałam się na obiad na mieście. Jedzenie poza domem jest dla mnie przyjemnością, z której trudno byłoby mi zrezygnować, ale dużo lepiej świadomie ją celebrować niż decydować się na pierwszy lepszy lokal, tylko po to by załagodzić głód. Planowanie posiłków sprzyja też mądrym zakupom. Nie kupujemy za dużo, nie wyrzucamy jedzenia, a jednocześnie wydatki na jedzenie są bardziej przemyślane.
-
Regularne jedzenie
Zazwyczaj o obiedzie przypominało mi się, gdy byłam głodna. A to skutkowało szybkimi niezdrowymi przekąskami i nieregularnym jedzeniem. Czasem obiad był później, czasem wcześniej, to zaś wpływało na porę jedzenia kolacji. Teraz jem o stałych porach, co zdecydowanie mi siłuży.
-
Nie marnuję jedzenia
Planowanie sprzyja wykorzystaniu wszystkich zapasów, które mamy w kuchni. Nie kupuję produktów, z których „może coś się ugotuje”, dzięki temu to, co mam w lodówce wykorzystuję na bieżąco. Nic się nie psuje i nie traci terminu ważności.
Jak planować posiłki?
-
Stworzyłam listę ulubionych dań
Powstała już wcześniej i jest na bieżąco uzupełniania. Są to tylko sprawdzone i proste przepisy, zazwyczaj takie, których przygotowanie nie zajmie więcej niż 30 minut. To w oparciu o listę ulubionych dań planuję menu. Do przechowywania przepisów używam aplikacji Trello, gdzie mam tablicę z przepisami. Dostęp do niej ma także mój mąż, więc na bieżąco ją uzupełniamy o nasze ulubione dania.
-
Przeglądam zapasy w szafkach i zamrażalniku
W oparciu o to, co tam zastanę i listę ulubionych dań planujemy jadłospis.
-
Wpisuję posiłki do arkusza i kalendarza
Ustalone posiłki wpisuję do arkusza, a obiady dodatkowo do kalendarza, żebym zawsze miała je na oku ;).
-
Robię listę zakupów
Kiedy plan jest gotowy nie pozostaje nic innego jak zrobić listę zakupów na cały tydzień.
Arkusz „Tygodniowe menu” do pobrania
Moje planowanie posiłków odbywa się w dwóch miejscach. Pierwsze to kalendarz, gdzie zapisuję tylko obiady, bo to z nimi zawsze mam największy problem. Drugie to arkusz, który trzymam w kuchni z pełnym planem posiłków na cały tydzień. Przy śniadaniach i kolacjach nie zawsze jest różowo z trzymaniem się planu, ale sprzyja on próbowaniu nowych rzeczy i wprowadzaniu urozmaicenia.
Być może dziwi Was, że nie ma dni tygodnia. Robię plan na tydzień, ale nie dopisuję szczegółowo posiłków do każdego dnia. Po prostu wymyślam posiłki na siedem dni tygodnia. A kolejność, w której je zjemy nie ma znaczenia. Oczywiście bywa tak, że kolejność odpowiadają dniom tygodnia, ale gdy zachce nam się zmiany, to nie trzeba nic kreślić (chyba już Wam mówiłam, że nie cierpię pokreślonych list, notesów i kalendarzy ;)).
.
.
A jak jest u Was z planowaniem posiłków? Planujecie, trzymacie się planów czy stawiacie na spontaniczność?
Oczywiście, że planuję 🙂
Ja też planuję, ale ciężko było się do tego przyzwyczaić. Arkusz śliczny, chętnie skorzystam 🙂
A moze podzielisz sie z nami swoimi ulubionymi posilkmi i rowniez tym nas zainspirujesz?☺
W sumie czemu nie 😉 Pomyślę nad tym i postaram się zebrać kilka moich ulubionych i szybkich 🙂
Ja planuję w głowie – też mam kilka szybkich przepisów w swojej kolekcji :).
Bardzo Cię podziwiam za to planowanie w głowie! Mi nie wychodziło ani trochę 😉
Mam o tyle łatwiej, bo mój M. przy tej temperaturze nie jest wybredny – byleby zawierało mięso ;). Jako, że i tak spędzam teraz większość czasu w domu, to jak mi czegoś zabraknie – idę do warzywniaka/sklepu i uzupełniam zapasy :).
ja planuję w pt wieczorem i jednoczesne robię liste na sobotnie zakupy – gotuję tylko w weekendy, wiec mam luz z tym :
Z nieba mi spadłaś. To jest najgorsza rzecz dla mnie. Nie umiem robić zakupów, to co zjem wpada mi do głowy w ostatniej chwili i oczywiście okazuje się, że nie mam składników. Jedyne co na razie okiełznałam to śniadania, ale jeszcze długa droga przede mną 😉
Na studiach kiedy gotuję sobie sama bardzo łatwo mi nad tym zapanować ale mieszkanie w rodzinnym domu tak jak np. teraz w wakacje temu nie służy. Planowanie samo w sobie jest świetne a co dopiero planowanie posiłków, które ma tyle zalet 😉
Och, ja jestem wielką zwolenniczką planowania posiłków! Sprawia mi to autentyczną przyjemność, już się cieszę wszystkimi rzeczami, które będę jadła przez cały tydzień 😉
Poza wymienionymi przez Ciebie korzyściami – zdrowiej, taniej, bez marnowania, bez chaosu, bez napadów żarcia, dodałabym jeszcze: dzięki planowaniu unikam sytuacji, w których zaczynam gotować i nagle się okazuje, że czegoś brakuje (nie da się „na pięć minut wyskoczyć do sklepu”, jak się ma dwoje małych dzieci i mieszka na trzecim piętrze 😉 ) i regularnie wypróbowuję nowe przepisy. Planując, przeglądam te zapisane do spróbowania, i wpisuję sobie kilka w każdym tygodniu (bo ja planuję wszystkie posiłki na cały tydzień). Dzięki temu unikam piętrzących się stosów nowości-do-spróbowania-nie-wiadomo-kiedy, ciągle poznaję nowe potrawy i się nie nudzę jedzeniem 🙂
Kocham jeść, kocham gotować i kocham planować 😀
Z Mężem od dłuższego czasu robimy listę w sobotę rano (to chcę zmienić – przełożyć tę czynność na inny dzień, bo robimy ją w pośpiechu), co jemy każdego dnia, wypisujemy konkretne produkty i idziemy do sklepu. Dzięki temu po powrocie do domu nie głowię się co ugotować i zawsze wszystko jest w lodówce. Dodam, że często gotuję na dwa dni, bo po przyjściu z pracy i z Maluchem przy boku nie chce mi się stać w garach. 🙂
Notorycznie cierpię z powodu „co na obiad”, a kiedy pytam męża żeby mnie wsparł jakimś pomysłem, to słyszę „nie wiem, co zrobisz to będzie”. Próbowałam kiedyś z tygodniową rozpiską w kalendarzu, ale jakoś nie wyszło. Gdzie znajdujesz przepisy na obiad, którego przygotowanie zajmuje mniej niż 30 min?
Lubię włoską kuchnię, a wiele przepisów na makarony to takie szybkie 30 minutówki. Często korzystam też z pomysłów http://lifemanagerka.pl/ albo szukam w internecie. Generalnie stawiam na mało przetworzoną żywność – jest i zdrowiej, i szybciej. Typowo polskich dań u mnie za często nie ma, chyba że mama albo teściowa nas zaopatrzą 😉
Znam doskonale stronę LifeManagerki i też już kilka razy robiłam coś z jej przepisów. Widzę też, że gusta smakowe mamy podobne, też uwielbiam kuchnię włoską, ale zawsze jakoś przygotowanie makaronów zajmuje mi zdecydowanie więcej czasu niż 30 min 🙂
Przypomniało mi się, że kiedyś poczyniłam wpis z 5 przepisami – ciągle się nimi zajadam, a może akurat tych nie próbowałaś 🙂
A mogłabyś podlinkować te wspomniane 5 przepisów? Bo nie mogę znaleźć 🙂
Nie wiem czemu od razu tego nie zrobiłam, bo miałam ten wpis otwarty do podlinkowania! http://niebalaganka.pl/5-prostych-i-smacznych-przepisow-na-obiad-w-30-minut/
Dziękuję, przejrzałam przepisy i już widzę, że przyszły tydzień choć z ogromną ilością pracy, będzie również z obiadami i bez nerwów, że się z czymś nie wyrobię 🙂
ja też bardzo polubiłam się z planowaniem : ) kiedyś często stałam rano przed lodówką i miałam problem ze zwykłym spakowaniem posiłków do pracy (wracam późno do domu), co kończyło się tym, że jadłam rano kanapki, potem kanapki, wieczorem kanapki… dzisiaj z wyprzedzeniem planuję, jak będzie wyglądał mój kolejny dzień/tydzień pod względem odżywiania. muszę przyznać, że to zdecydowanie ułatwia i urozmaica mój 'jedzeniowy’ fragment życia 🙂 + dzięki za polecenie Trello, już znalazło się na moim smartfonie!
Trello uwielbiam, nie tylko do przepisów – chyba nawet zrobię o niej cały wpis, bo używam na wielu płaszczyznach 🙂
Próbuję u nas wprowadzić planowanie posiłków, ale nie jest łatwo. Jak już nam się uda, to na pewno będzie świetnie, tym bardziej, że mieszkamy kawałek za miastem i nie można w razie czego na 5 minut wyskoczyć do sklepu pod blokiem… Od jakiegoś czasu myślę o segregatorze z ulubionymi przepisami i chyba wreszcie muszę się za niego zabrać! A Twój arkusz jest po prostu prześliczny! 🙂
Już miałam napisać, że planuję tak samo, tylko nie przyporządkowują posiłków do dni tygodnia… ale widzę, że Ty również lubisz zostawiać sobie odrobinę luzu 😉 Uwielbiam takie planowanie głównie za oszczędność i oszczędność czasu – w sklepie jestem raz w tygodniu przez godzinę.
Odrobina luzu zawsze jest potrzeba, sztywne planowanie nam nie wychodziło, a czasem ochota by coś zjeść akurat dzisiaj bierze górę. A stresu związanego z gotowaniem i zakupami nie ma 😉
próbowałam kiedyś planować w ten sposób obiady, jednak nie sprawdziło się u mnie. Często w pracy nachodzi mnie ochota na coś konkretnego. Nawet jeśli coś zostało z poprzedniego dnia to czesto mam ochotę na coś innego, albo zamawiam coś do pracy. Pomijam już fakt, że więcej gotuje mąż – obiady je wcześniej niz ja i ma więcej czasu (jest nauczycielem).
U nas w domu planowanie tylko okresowo. Choć nie powiem, jak mieliśmy raz rozpiskę, ale tylko obiadów, na tydzień to człowiek jakoś spokojniej „żył”. Tak na bieżąco to zawsze pytania: „co na obiad jutro”. Nie mówię, że zapasy z zamrażarki zjadane nie są, ale zawsze jest zastanawianie co by tu wyjąć, a może to, a może to.
jeśli chodzi o śniadania i kolacje- zawsze wychodzą spontanicznie, bo staram się mieć zawsze „coś do chleba” przez cały tydzień plus np. płatki. Nad obiadami zastanawiam się wcześniej, ale póki co tylko w głowie:)
Ja stawiam na spontaniczność, ale muszę w końcu przestawić się na planowanie posiłków bo zbyt dużo w tej mojej spontaniczności niezdrowych rzeczy 🙂
Jak dotąd nie planowałam posiłków, bo niestety nie jem obiadów wspólnie z narzeczonym, a on przychodzi po pracy najedzony. Szkoda było mi czasu na gotowanie tylko dla siebie, a i z określeniem tak małej porcji miałam problemy. Na szczęście teraz przez te upały w ogóle nie chce mi się jeść i zadowalam się sałatkami robionymi z tego, co akurat mam w lodówce i szafkach. 😛 Pewnie pomyślisz 'o zgrozo!’ 😀
Wiesz, ja jak jestem sama, to już w ogóle nie chce mi się gotować, więc bardzo Cię rozumiem 😉 Nawet nie chcę myśleć jak by wyglądały moje posiłki gdybym była singielką 😀
Och. Do planowania posiłków przymierzam się już chyba z pół roku. I co? I nic. Znalazłam już nie jeden wpis blogowy z poradami jak to zrobić i ciągle nie mogę się do tego zabrać. Prokrastynacja objawiła się w pełni. Ok. Dziś zrobię chociaż listę ulubionych dań. To będzie mały kroczek do przodu.
To ja z kolei wspomagam się dziennikiem posiłków w postaci arkusza w excelu, którego podstawy miały zupełnie inny wydźwięk – gdy zaczęłam z nim pracować, jego zadaniem było wyliczenie mi po całym dniu witamin, makro i mikroelementów, ilości białka, tłuszczów i węglowodanów, a także, koniec końców – kaloryczności. Tak się przyzwyczaiłam, że od kilku lat używam go do dziś, bo podobnie jak Ty w swoich listach, mogę dostosować do niego sensowną listę zakupów, rozplanować to, co obecnie mam w szafkach, planować posiłki, no i jeść przy tym regularnie + wciąż trzymać rękę na pulsie jeżeli chodzi o to, ile zjadam 🙂 W arkuszu jest ponad 1500 produktów + moja osobiście stworzona lista, wiec jeżeli chodzi o koszty – je także można dodać. Codzienne uzupełnienie go zajmuje mi nie więcej niż 5 minut, ale dzięki temu w ciągu dnia oszczędzam niesamowicie dużo czasu, bo wchodząc do kuchni czy do sklepu, dokładnie wiem, po co to robię 🙂
zapisane 😉 próbowałam wiele razy, ale mama ciagle coś narzekała. jak będę mieszkać z moim P. to będziemy tak planować 🙂
Planuję, trzymam się planu, oszczędzam czas i pieniądze 🙂 Jednak ja robię spis wyłącznie obiadowy, na cały miesiąc z góry 🙂 O powodach i o tym jak mi idzie pisałam u siebie 🙂 Jest to całkiem fajna sprawa. Nie popadam w paranoję i czasem zdarza się jakieś odstępstwo 😉
Mam jadłospisy w exelu, listy ulubionych potraw też, ale Twój Aniu formularz jest uroczy więc korzystam – jutro zaplanujemy z dziećmi jadłospis – one uwielbiają wiedzieć co kiedy będzie dobrego do jedzenia 🙂 A przyznam, że wielokrotnie nadchodząca pora posiłku napawa mnie paniką pt.: co zrobić na kolację/obiad?!
Takie planowanie z dziećmi musi być świetne, bo i większa motywacja do tego, by zjeść coś pysznego. Nie mogę się doczekać takich chwil u siebie :))
Jeszcze trochę 🙂 na początek będzie rewolucja, chyba że trafi się Wam dzidziuś przesypiający prawie całe dnie i noce. Czasem się zdarzają 😉 pozdrawiam!
Mój trzeci synuś, w przeciwieństwie do starszych braci, swoje pierwsze trzy miesiące ślicznie przesypiał i tak się do tego przyzwyczailiśmy, że rewolucja zrobiła się jak mu się odmieniło. Teraz ma roczek i dalej się budzi. Oczywiście życzę Ani grzeczniutkiego maleństwa, żeby miała czas prowadzić tego cudownego bloga 🙂 pozdrawiam wszystkich!
Ja bym chyba zmodyfikowała 🙂 zamiast przekąsek pojawiłoby się drugie śniadanie i podwieczorek tak, żeby było 5 posiłków. I chyba wyrzuciłabym śniadanie, bo to coś typu: otworze lodówkę i coś zjem 🙂
Wcześniej planowałam wszystkie posiłki w ciągu dnia, ale teraz wystarczy mi planowanie obiadów (resztę mam już tak jakoś ogarniętą, że produkty na śniadania i kolacje zawsze są w domu). Staram się na przemian planować obiady niskokaloryczne i te bardziej kaloryczne, więc mam raczej obiad przypisany do dnia, ale takie ogólne planowanie na tydzień jest rzeczywiście fajniejsze jeśli chce się sobie pozostawić wybór na co ma się ochotę w danym dniu. Rzeczywiście oszczędność czasu i pieniędzy w tej metodzie jest ogromna, a w dodatku nic się nie marnuje i można sobie regularnie planować próbowanie nowych przepisów, ja np. w soboty (częściej w co drugą sobotę) staram się gotować coś nowego. Chyba już sobie nie wyobrażam funkcjonowania bez takiego planu:)
Jakis czas temu probowalismy dzialac zgodnie z menu. Rzeczywuscie, oszczednosc czasu, pieniedzy i walka z marnowaniem jedzenia. Szybko jednak plddalismy sie i wrocilismy do starego nieladu. Kolejna proba: jesienia.
Zwykle planuję na 2 dni naprzód, to moje max 🙂 ale ściągam planner i zobaczymy jak mi wyjdzie w praktyce!
Cieszę się, że Cię znalazłam, słyszałam już o Tobie i że masz super bloga, ale nie miałam jeszcze okazji zajrzeć.
To cieszę się, że w końcu do mnie trafiłaś i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej 🙂
Super sprawa, od kilku tygodni jestem na diecie ułożonej przez dietetyka i powoli przechodzę na własne dietetyczne pomysły 🙂 taki „plan dnia” bardzo mi się przyda!
Już od jakiegoś czasu próbuję planować posiłki, z różnym skutkiem
Myślę, że to fajny pomysł, zwłaszcza jak gotuje się dla więcej niż jednej osoby. Pozdrawiam 🙂
A wiecie, że w moja siostra cioteczna mieszkająca w Norwegii zamawia sobie coś a la catering w formie tygodniowego jadłospisu-zestawu do ugotowania obiadu? Czyli np. kurier przywozi ci np.: pierś z kurczaka, ryż, sałatę i przyprawy i przepis jak z tego zrobić obiad 🙂 zabawne nie? Swoja drogą całkiem sensowne, dla zabieganych i niezorganizowanych jak ja:-)
Dla mnie byłoby to świetne rozwiązanie 🙂 A czytałam też (chyba w Książeczce Minimalisty), że np. osoba, która lubi gotować przygotowuje więcej jedzenia i sprzedaje je w niezbyt wysokiej cenie innym osobom prywatnym. I tak szukasz kucharza na swoim osiedlu, który specjalizuje się w Twojej ulubionej kuchni i umawiasz się z nim, że będzie przygotowywał obiad dla 4 osobowej rodziny. Po drodze z pracy odbierasz. Fajna sprawa i wszyscy na tym korzystają.
Twoje ustalanie menu świetnie zdaje u mnie egzamin. Pozwoliłam sobie wrzucić u mnie link do Twego bloga, Aniu, w poście na zbliżony temat. Pozdrawiam.
Dzięki, bardzo mi miło! 🙂
Od dawna szukałam takiej prostej i ładnej listy do pobrania.
Bardzo dobry wpis. 🙂
Zrobiłam kiedyś taką na listę, na której wypisałam sobie dania, jakie chciałabym zjeść. Kilkanaście na jednej stronie, a wszystkie z książek kucharskich (stały nieużywane, więc chciałam zacząć z nich korzystać). Po kilku dniach tak zapragnęliśmy „normalnych” obiadków w stylu schabowy i pomidorowa, że listy szlag trafił.
Po przeczytaniu Twoich zalet myślę jednak, że pewnie do nich wrócę – od września praca i koniec siedzenia w domu – nie będzie czasu na wymyślanie obiadu i ganianie do sklepu po jedną śmietanę czy marchewkę. 😉
Najlepiej mieć dwie listy – jedną sprawdzonych dań, a drugą dań do wypróbowania. Sprawdzone zawsze wychodzą dobre a ich przygotowanie zajmuje mało czasu, a z tymi drugimi to nadają się na weekendowe szaleństwa 🙂
Przeczytałam wszystkie komentarze i jedno mnie bardzo zdziwiło – nikt nie napisał o gotowaniu obiadu na co najmniej dwa dni 🙂 Ja niezwykle rzadko przygotowuję coś tylko na jeden dzień. Szkoda mi czasu, by co dzień się z tym „babrać”, zmywać gary itd., dlatego każde danie obiadowe jest minimum na dwa dni. Dzięki temu później sobie tylko je odgrzewam, a mąż zabiera je sobie do pracy i tam zjada:) I najczęściej też są to proste dania, makaronowe albo np. wielka lazania na 3 dni 😀
linki do pobrania nie działają 🙁
Powinno już być ok 😉
A co robisz w sytuacji, gdy zostanie Ci coś z obiadu? Mrozisz? Jesz następnego dnia, a coś w grafiku przesuwasz? Ale ogółem, sparafrazuję samą siebie – jeśli ktoś mnie przekona do planowania posiłków, będziesz to Ty 🙂
Generalnie już umiem przygotować taką ilość, by było dla dwóch osób i rzadko coś nam zostaje. Np. leczo robimy na dwa dni i wtedy jemy raz z ryżem, raz samo. Jak zostanie mała porcja, jak ostatnio ryż z warzywami, to czasem zjadam na drugie śniadanie 🙂 Ale ogólnie porcje wychodzą nam dwuosobowe.
W artykule jest napisane, że korzystasz z Trello, po to aby mieć wszystkie przepisy w jednym miejscu. Czy mogłabyś udostępnić, pokazać jak to zrobiłaś w Trello? Jak wygląda taki system? Podział na obiady, śniadania, itp czy raczej na dania mięsne, bezmięsne itd ? Pozdrawiam 🙂
Zrobiłam zrzuty ekranu 🙂 Lubimy makarony więc one są na pierwszym miejscu, a system najlepiej dopasować pod siebie, zmiany są tu łatwe, wystarczy przeciągnąć przepis do innej kolumny i gotowe 🙂
P.S. Dzięki tym screenom wyłapałam literówki! 😀
Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję 🙂 Bardzo przejrzyście zrobione. Zdjęcia potraw są Twojego autorstwa? Czy na zasadzie linkowania przepisów z blogów kulinarnych? 🙂
Mojego autorstwa 🙂 Część z nich pojawi się w dzisiejszym wpisie na blogu, dlatego niektóre są wyjątkowo dopieszczone 🙂
Bardzo śliczne zdjęcia 🙂
Dziękuję 🙂
Piękne wykonanie 🙂 Też kiedyś miałam odwieczny problem pod tytułem – co dziś na obiad. Potem zaczęłam skrzętnie rozpisywać wszystkie obiady z tygodniowym wyprzedzeniem. Teraz problem w zasadzie na jakiś czas się rozwiązał, bo jesteśmy na diecie i mamy rozpisane wszystkie posiłki 🙂
A czy dodałabyś jakiś wpis na temat przepisów na szybkie i dobre dania, jak pisałaś poniżej 30 minut przygotowania :)??
Tak, pojawi się kiedyś, jego przygotowanie wymaga czasu, a to tematyka, która nie jest priorytetowa dla tego bloga 😉
Chciałabym,bo to same plusy szczególnie przy małym dziecku..ale jak zaplanuje coś na jutro..to jutro mam ochotę na coś zupełnie innego 🙂
Dlatego ja spisuję pomysły na tydzień, a niekoniecznie przypisuję je do danego dnia, choć teraz jakoś tak wychodzi, że idziemy po kolei 🙂
Z jednej strony lubię planować z drugiej nie 🙂 posiłki zawsze były planowane w drodze powrotnej z pracy bo gotuję tylko dla siebie (zazwyczaj kończyło się na kurczaku bądź rybie). Później się okazywało, że zazwyczaj jakiegoś składnika brak. Pobieram zatem arkusz i zaczynam planowanie posiłków
Już piszę, jak to u mnie wygląda.
1. Przygotowanie kartki i wypisanie dni tygodnia.
2. Uświadomienie sobie, że jeden z domowników je tylko rosół schabowe i paluszki rybne, drugi nie je przetworzonych warzyw, a trzeci sosów niepomidorowych i większych ilości mięsa.
3. Długi i rzewny płacz.
4. Odpisanie monotonnego menu z zeszłego miesiąca.
Stworzenie listy ulubionych dań jest genialne, takie proste, ale genialne 🙂
Planowanie posiłów to moja pięta achillesowa, ale chcę to zmienić, dzięki Ci za ten wpis, dobrych rad nigdy za wiele. Na początku jak we wszystkim trzeba wdorożyć pewne nawyki i włożyć trochę więcej wysiłkou w systematycznośc, mam nadzieje, że z czasem to wszystko o czym piszesz będzie dla mnie tak samo łatwe jak dla Ciebie:))
Planuję i nawet względnie udaje się trzymać tych planów 😀 Korzystam w tym celu z Trello 😛 Mam tam listę opcji na konkretne posiłki. Ustawiam je odpowiednio, planuję zakupy, a każdego wieczora ustalam jadłospis na następny dzień 😉 Całkiem nieźle się to sprawdza 😛 A od czasu do czasu pozwala też na spontaniczność 😀
Droga Aniu, Twój blog śledzę od dłuższego czasu. Część rad wprowadzam w życie, inne modyfikuję a jeszcze kolejne w naszym życiu zaistniały zanim przeczytałam o nich tutaj.
Planowanie obiadów oraz listy zakupów też wprowadziliśmy z mężem kilka lat temu. Dostosowywaliśmy metodę przez dłuższy czas i myślę, że obecna jest dla nas najlepsza. Sprawdza się rewelacyjnie.
Do samego planowania obiadów używamy aplikacji Evernote (można się również logować przez stronę), którą mamy zainstalowaną zarówno na komórkach, jak i domowych komputerach. Wszystko planujemy tygodniowo. W Evernote przepisy mamy pogrupowane na obiady, śniadania, słodkości itd. Tam znajdują się jedynie sprawdzone przepisy. Przepisy do wypróbowania mają oddzielne grupy. Do oznaczenia jadłospisu na bieżący oraz następny tydzień używamy tag-ów, tak aby za każdym razem nie przenosić przepisów między grupami. Podobnie jak Ty, nie mamy dań przypisanych do poszczególnych dni. Danie wybieramy w zależności od dostępnego danego dnia czasu, świeżości kupionych produktów (świeże ryby, mięso i warzywa z targu staramy się wykorzystać w pierwszej kolejności).
Po stworzeniu listy dań na bieżący tydzień, przygotowujemy listę zakupów. Tutaj używamy aplikacji Listonic, którą mamy zainstalowaną na naszych komórkach. Można się również logować przez stronę. Przy części produktów oznaczamy, do którego dania z naszego tygodniowego menu będzie produkt potrzebny. Aplikacja sprawdza się rewelacyjnie, szczególnie gdy robimy zakupy oddzielnie lub jedno z nas dopisuje coś do listy gdy drugie jest w pracy. Aktualną listę zakupów zawsze oboje mamy przy sobie. Odświeża się gdy mamy dostęp do internetu.
Hmm… super pomysł. Mnie by się jednak przydał taki arkusz, ale online bym mogła zapisywać cały tydzień na komputerze. Masz pomysł jak go wykonać? 🙂
A może Trello? Ja co prawda mam tam głównie zbiór przepisów, ale do planowania posiłków też się sprawdza: http://niebalaganka.pl/moja-organizacja-przepisow-kulinarnych/ 🙂
Ściągnęłam już aplikację. Mam tam już kilka swoich przepisów 🙂
Dziekuje, za szablony. 🙂
Na innych blogach, czytalam o planowaniu posilkow, ale zniechecalo mnie to, ze byly dni tygodnia, a ja nie lubie sie sztywno trzymac planu. Ale gdy zobaczylam Pani szablony, to od razu je pobralam. 🙂
odkopuję, bo trafiłem przypadkiem realizując noworoczne postanowienie o zdrowym gotowaniu w domu. Dzięki za wskazówki 🙂 Pozdrawiam, Gustavo Woltmann