Organizacja czasu z niemowlakiem – co się zmienia?
Czy przy malutkim dziecku da się planować? Czy jakakolwiek organizacja czasu przy niemowlaku jest możliwa? Czy moje dotychczasowe sposoby na planowanie i zarządzanie sobą w czasie działają? Co się zmieniło i jak to teraz u mnie wygląda? Jak teraz realizuję swoje cele, znajduję czas na bloga, dla siebie, dla rodziny. Czy wszystko chodzi jak w zegarku i jest zawsze słitaśnie :).
Czas powstawania tego wpisu powinien być najlepszą odpowiedzią (ok. 5 tygodni, choć w planach go miałam już kilka miesięcy temu). Gdy miałam wenę, to nie miałam czasu, gdy miałam czas, to nie miałam ochoty go pisać. Albo nasza dotychczasowa rutyna była w fazie transformacji i większość rzeczy, o których chciałam pisać przestała działać. Jakoś tak dziwnie pisać o organizacji czasu, gdy samemu się nie ogarnia.
Postanowiłam jednak podjęć temat i pokazać jak działa to u nas. Nie traktujcie tego jako zbiór porad, bo myślę, że każde dziecko jest inne, każda mama jest inna i pewnie też na czymś innym, tak na co dzień, nam zależy. W tym wpisie – jak nigdy – dużo uogólniam. Mamy pewne stałe schematy dnia i działania, ale czasem się one nie sprawdzają. Gorszy dzień, mój, dziecka, męża, wszystko ma znaczenie. Ten „gorszy dzień” czasem wypada raz w tygodniu, a czasem cztery dni pod rząd. Nie liczę tego, bo wolę skupiać się na tej dobrej stronie :).
Organizacja czasu z niemowlakiem
Moja Córeczka niedługo skończy 10 miesięcy i w tym czasie przeszliśmy przez bardzo różne okresy pod względem naszego zorganizowania i mieliśmy różne systemy działania. Inaczej to wygląda, gdy dziecko ma miesiąc a inaczej gdy ma pół roku. Najważniejsza rzecz, na którą przy maluszku trzeba się nastawić to zmiana i elastyczność. Im bardziej sztywny i rygorystyczny plan sobie ustalicie, tym większe szanse, że go nie zrealizujecie (sama powinnam sobie to czasem wyryć na ścianie!).
Mimo wszystko jednak planuję i to skutecznie, choć zazwyczaj realizacja większego celu zajmuje mi trzy razy więcej czasu niż zakładałam. Pierwsze półtora miesiąca to był czas tylko dla nas – wtedy nie robiłam żadnych planów, list, wpisy na blogu pojawiały się automatycznie, zaplanowane już przed porodem. Po tym czasie wróciłam do planowania w formie robienia list zadań – pisałam o tym we wpisie jak się zorganizować i Was tam odsyłam.
Dzisiaj chcę się skupić na tym jak wyglądają u nas poszczególne czynności: gotowanie, sprzątanie, pasje, czas dla siebie, dla rodziny, dla znajomych, czas tylko dla mnie i męża. Bo każda z tych nich jest dla nas w naszym życiu ważna, ale przy dziecku nie jest priorytetowa.
Zosia mało śpi od samego początku. I choć teraz nasz dzień jest bardziej regularny, to aktualnie mamy dwie drzemki po ok. 40 minut. Na szczęście wieczorem zasypia o 19.00. Zależało mi, by ten czas wykorzystać w miarę możliwości dla siebie i spędzić go tak jak chcę, a nie tak jak muszę. Generalnie daję radę, tyle, że zawsze jestem w szoku, że już się obudziła ;).
Gotowanie
Jeśli chodzi o gotowanie, to kiedy już się w miarę ogarnęliśmy (czyli ok. 2 miesiąca) Mała była z nami w kuchni na leżaczku-bujaczku. Teraz spędza czas przygotowywania posiłków w kuchni (albo śmiga po podłodze, albo w foteliku do karmienia).
Śniadania przygotowujemy wspólnie z mężem – ale na zmianę. Ja wstawiam wodę, wypakowuję zmywarkę, szykuję część posiłku, a on w tym czasie się myje. Później się wymieniamy i śniadanie jest gotowe, gdy ja wychodzę z łazienki. Obiady robię z puli tych, które da się przygotować w 30 minut (część 1, część 2), albo gotujemy coś na dwa dni. Kolacje robimy gdy Córa śpi. Zajmuje się tym głównie mąż.
Przez długi czas wychodziło mi nawet przygotowywanie posiłków równo co 3-4 godziny. Ustalanie tygodniowego menu i zakupy na cały tydzień bardzo ułatwiają sprawę.
Sprzątanie
Jeśli chodzi o sprzątanie, to jak wiecie jestem zwolenniczką 15 minut każdego dnia i bieżącego ogarniania, niż wielkich porządków raz w tygodniu. I ta metoda cały czas mi się sprawdza, choć też bywały lepsze i gorsze momenty. Co mogę robię z Córką, choć niejednokrotnie zajmuje mi to więcej czasu albo porzucam daną czynność w połowie na kolejne kilka godzin. Mimo wszystko zawsze o te kilka zrobionych rzeczy jestem do przodu i one są już posprzątane. A jak wycieram kurze, to Młoda łapie za skarpetki i też szoruje po meblach :D. Część czynności wykonujemy, gdy jesteśmy w domu razem z mężem. Jest wtedy zdecydowanie łatwiej i szybciej, ale też staramy się wykorzystać czas gdy Córka nie śpi.
Czas dla siebie
O ile z czasu spędzonego z dzieckiem i jedzenia trudno zrezygnować, to cała reszta schodzi na dalszy plan. Czas kiedy Córka śpi i weekendy to miejsce na blogowanie, czas tylko dla mnie, czy nasz wspólny. Nie da się tego wszystkiego zmieścić w jednym dniu czy nawet tygodniu, bo trzeba też kiedyś spać. Dla mnie zawsze rodzina będzie, np. przed blogiem. Ale że to miejsce jest dla mnie ważne, to prędzej spędzę wieczór na pisaniu, niż wykonaniu serii ćwiczeń. Albo odłożę o kolejny tydzień wybór zdjęć do wydrukowania, mimo że bardzo chciałabym to zrobić.
Czas tylko dla mnie to zawsze wybór – albo czas z mężem, albo blog, albo ćwiczenia, albo domowe spa, albo project life, itd.
Blogowanie
Przez pierwsze pół roku macierzyństwa średnio raz w miesiącu zamykałam bloga. Bo zawsze chciałam pisać więcej niż byłam w stanie i zamiast radości z tworzenia, była frustracja. Teraz już nic sobie nie narzucam, na dodatek częściej jestem padnięta wieczorami, więc nie spinam się i nie narzucam sobie dużego rygoru. Dzięki temu częstsze pisanie mi lepiej wychodzi ;). W czasie drzemek Córy zazwyczaj robię zdjęcia, piszę wieczorami albo w weekendy. Sporo szkiców tekstów mam w zapasie i choć robię plany, to często temat jest związany z „weną”. Tak jak Wam pisałam wcześniej, im bardziej się napinam, by dany tekst opublikować w konkretnym terminie, tym mniejsza szansa, że on się wtedy pojawi.
Pomoc
Nieoceniona jest też pomoc babć, które mogą zabrać małego człowieka na spacer, czy przypilnować wieczorem. Mimo że dzieli nas 50 km, mamy to szczęście, że w razie potrzeby możemy liczyć na pomoc.
Organizacja czasu z niemowlakiem – podsumowanie
- jak najwięcej robić razem z dzieckiem, mimo że zajmuje to więcej czasu
- wykorzystywać drzemki i wieczory
- nie da się wszystkiego zrobić wszystkiego w tym samym momencie i trzeba określić co jest dla nas najważniejsze / najpilniejsze
- listy zadań, dzięki którym wiemy co mamy do zrobienia, ale bez ustalania sztywnych dat
- kalendarz rodzinny, by trzymać rękę na pulsie przy ważnych sprawach
- bujaczek-leżaczek i chusta – najlepsze gadżety na pierwsze pół roku
Z niemowlakiem da się zrobić naprawdę dużo. Trzeba się jednak nastawić, że zajmie to więcej czasu niż gdybyśmy nie mieli tego słodziaka obok. Dochodzi do tego zmęczenie, niewyspanie, różne mniejsze czy większe problemy. Ale jednocześnie dziecko daje tyle radości, mocy, energii, że chce się działać dla siebie i dla niego jeszcze bardziej.
Są momenty, kiedy sobie tak po prostu odpuszczam, albo pomarudzę jak to z niczym nie daję rady. I uważam, że to zupełnie normalne, bo są lepsze i gorsze chwile. Do każdych mamy prawo. Tyle, że ja generalnie nie lubię narzekać, wolę się skupiać na tym co dobre.
Jestem bardzo ciekawa jakie cele zrealizowaliście z małym dzieckiem u boku, napiszcie koniecznie w komentarzu!
agnieszka.piotrowiak
Jasiek ma 8,5 miesiąca. Już przestałam planować, przynajmniej dalekosiężnie. Odpuściłam i jest mi łatwiej. Tylko że ja – tak jak chyba Ty, Aniu – jestem z tych perfekcyjnych i poukładanych, więc nawet jak odpuściłam, to i tak tylko w jakiś 35% ;-). Pomysł robienia jak największej ilości rzeczy z maluchem podłapałam od Ciebie i tak w gruncie rzeczy funkcjonujemy, że gotuję, sprzątam, ogarniam jak Jasiek się bawi albo raczkuje po mieszkaniu. Niby trudniej, ale z drugiej strony prościej, bo nie muszę się zastanawiać, czy młodego obudzi blender albo że nie słyszę, jak zapłacze w łóżeczku bo akurat będę szorować prysznic. Walczę stale o czas dla siebie, ale też potrzeby się zmieniły, bo właściwie nie bardzo mam ochotę na jakieś samodzielne wyprawy bez dziecka, lubię zabierać młodego na zakupy czy długie spacery, mimo że to bardziej skomplikowane. Biegam sama. Chociaż czasem mąż spaceruje wtedy wokół stadionu z dzieckiem śpiącym w nosidle, więc nie wiem, na ile to rzeczywiście „sama” ;-). W każdym razie jeśli mam kryzys i cały świat mówi mi „nie da się z dzieckiem” to wchodzę na Twojego bloga i wtedy sobie mówię DA SIĘ. I tak właśnie realizuję to swoje DA SIĘ od 8,5 miesiąca ;-). Razem z Jaśkiem ściskamy Was i Zośkę! 😉
Magda Kędzierska
Dwa miesiące temu zostałam mamą po raz drugi. Spostrzeżenia – mam więcej czasu teraz niż miałam go mając jedno dziecko. Wykorzystuję drzemki, wieczory, momenty gdy babcie zabierają starsze dziecko (2,5 roku) i nagle okazuje się, że mam czas na wszystko. Ale też muszę uczciwie przyznać, że bardzo dużo zależy od samego dziecka. Córka była okropnie zajmująca, zasypiała tylko przy mnie, albo w wózku, jak nie spała to chciała być na rękach, albo leżeć ze mną na łóżku, natomiast syn to oaza spokoju, zasypia sam w łóżeczku, nie trzeba go wozić ani nosić, uwielbia leżaczek – bujaczek, w którym córka nie chciała w ogóle leżeć. Po prostu trzeba znaleźć sposób na to konkretne dziecko:) Cele, które udało mi się zrealizować? Przy córce uporządkowałam dom i zdecydowanie wkroczyłam na drogę minimalizmu oraz zaczęłam pracę na własny rachunek. Co będzie przy synku – to się okaże.
feminine
oo to pocieszające co piszesz.. 😉
jestemzosia
Dobrze, że przeczytałam Twój komentarz, bo nieco się bałam że za parę miesięcy moje mieszkanie zacznie żyć swoim własnym życiem 😉 a tu się okazuje że można i z dwójka ogarnąć:)
Magda Kędzierska
ja w trudnej sytuacji zawsze sobie przypominam, że moja znajoma ma trojaczki – i też jakoś ogarnia:)
jestemzosia
No jest to sposób:) to jak ja jestem sama, bo małżowina w delegacji np 2 tygodnie ostatnio i było mi już ciężko i źle…. przypomniałam sobie że moja koleżanka ma męża marynarka którego czasem nie ma i 3 miesiące. I już nie narzekalam;)
feminine
Fakt że to się mega zmienia na przestrzeni czasu.. Zosia ma 1,5 roku i jest moim głównym pomocnikiem, zajęcia domowe to jej ulubiona zabawa 😉 nawet można powiedzieć że już coś pomaga, wypakuje naczynia i sztućce ze zmywarki (noże zabieram;), talerze już podaje a nie rzuca o podłogę więc jest spoko 🙂 taka pomoc jest nieoceniona zwłaszcza jak brzuch rośnie i coraz ciężej się schylać 😀 uwielbia odkurzać, już mniej bałagani – teraz jest faza na chowanie, chyba gorsza od tej na wyciąganie 😛 w kuchni jeszcze nie pomaga, choć czasem dam jej potrzymać za blender i jest dumna że coś zrobiła potrzebnego 😉 ach no i zakupy uwielbia rozpakowywać 🙂 czas dla siebie/ na bloga w trakcie drzemki – jedna w ciągu dnia, max 1,5h, a wieczorem chodzi spac ok. 20:30, więc tragedii nie ma. Babcia zabiera ją dwa razy w tygodniu na 2-3h, wtedy też już coś można zrobić. Ogólnie jest spoko, bardziej martwi mnie organizacja z dwulatkiem i noworodkiem, ale to też jakoś ogarniemy 😉
Magda Kędzierska
Urodziłam synka w lipcu, różnica 2 lata i 4 miesiące. Córka tak jak Twoja, gotuje w kuchni, zarabia ciasto, lepi pierogi, rozpakowuje zakupy i skubana zawsze wie, gdzie co trzeba położyć. U mnie się sprawdziło powiedzenie, że lepiej mieć pierwsze dziecko wymagające, bo przy drugim to masz tyyyle czau nagle. Poważnie, albo przy kolejnych dzieciach nabiera się wprawy i korzysta z doświadczenia i mniej przejmuje przede wszystkim, albo te kolejne dzieci są jakieś takie spokojniejsze i dają więcej zrobić.
Pocieszę Cię, że w drugiej ciąży też mi było ciężko, bo właśnie tu małe dziecko z którym trzeba usiąść na podłodze i się pobawić, a żadna pozycja nie jest wygodna, a tu brzuch, który Ci przeszkadza. Na dodatek ja miałam rwę kulszową co jakiś czas i moje zbieranie się (bo wstawaniem nie można tego nazwać) z podłogi trwało długo. Czekam teraz na ten piękny moment (który mam nadzieję nastąpi za kilka miesięcy), kiedy dzieci zaczną się bawić ze sobą i ja będę mogła gotować bez ich asysty:)
feminine
o tak, ten moment kiedy pobawią się ze sobą… też już na to czekam 😀 i dziękuję za pokrzepienie 😉
mantissa
Kiedy syn był malutki wydawało mi się, że nie mam na nic czasu. Okazuje się jednak, że 1,5 roczny szkrab jest o wiele bardziej absorbujący. I muszę to napisać – bardzo wiele zależy od dziecka. Pierwszy rok mój syn praktycznie nie schodził mi z rąk, nienawidził leżaczka, huśtawki, wózka. Były ok dosłownie na 5 minut. Kiedy nie spał nie mogłam zrobić praktycznie nic, zwłaszcza, że usiadł dopiero w wieku 9 miesiecy. Pozostawiony na chwilę sam na łóżku włączał syrenę. Potwornie żałuję, że nie zdecydowałam się na chustowanie, bo bałam się zrobić mu krzywdę złym wiązaniem. Przynajmniej miałabym wolne ręce, bo przez pierwsze 3 miesiące nie mogłam zrobić sobie nawet spokojnie herbaty czy kanapki. 🙂 Szlak mnie trafiał jak znajome mówiły, że mogą myć łazienkę, naczynia czy brac prysznic a ich dzieci siedzą grzecznie w leżaczkach. Ja musiałam WSZYSTKO ogarniać wieczorem, kiedy mlody już spał, z zegarkiem w ręku, bo budził się regularnie co godzinę. 😛
Oczywiście nie piszę tego, żeby się żalić czy skarżyć, po prostu chcę podkreślić, że nie przy każdym dziecku da się wiele zrobić w domu.
Ania ania.piggott
Sto procent zrozumienia! Moja Maja ma 6 miesiecy i tak właśnie od pół roku bujamy się na rękach. Drzemki 3 po pół godziny więc czas dla mnie – tzn czas na gotowanie, sprzątanie itp jest ubogi 🙂 udaje mi się ją odłożyć od dwoch tygodni, a wcześniej było tak jak mówisz. Wiszenie non stop, więc dokładnie wiem jak to jest nie być wstanie się zorganizować ani tym bardziej niż zaplanować 😉 Na pewno z czasem będzie lepiej!
Basia
Mój synek ma 8 miesięcy i podobnie jak ty staram się najwięcej zrobić w domu gdy jest ze mną a drzemki przeznaczać na odpoczynek i regenerację. Choć wiadomo że nie zawsze się to udaje 😉 ważne jest też dzielenie się obowiązkami z mężem, tylko dzięki temu nasz dom jest posprzątany 🙂
Ola Dob.
Moja Lili ma prawie pięć miesięcy, każdy miesiąc to był krok do przodu w organizacji. Jednak, tak jak piszesz Aniu, najważniejszy jest luz i zagwarantowanie sobie pewnej swobody. 🙂 Są dni, że się napinam i użalam nad sobą i wtedy niewiele da się zrobić. Lilka zazwyczaj ma cztery drzemki w ciągu dnia (różnej długości), więc bywa, że mogę sporo rzeczy ogarnąć. – staram się wtedy ekspresowo posprzątać lub nadrobić jakieś inne zaległości. Jednak bywają dni, kiedy maleńka marudzi, długo zasypia i z czterech drzemek robią się dwie, trzy. Wieczory od początku mamy dla siebie, bo kąpiemy córeczkę około 19 i do 20 zazwyczaj już śpi. Ostatnio uaktywniło jej się śpiewanie (czyt. pianie w wniebogłosy) i zasypia dopiero po koncercie. 😀
Reasumując, z dzieckiem się da, ale trwa to troszeczkę dłużej! 😀
Aga Sz
Malowanie mieszkania….remont ….skladnie mebli….ogólnie dużo się stram ogarnąć.nosidełko i chustą dużo dają i dawały.
Aleksandra
Z niemowlęciem da się zrobić mnóstwo moim zdaniem. Moje dzieci już starsze (3,5 i 8,5), ale dopiero teraz widać ile można było zrobić jak młode ubierałam sama, wsadzałam do wózka czy chusty kiedy chciałam (oczywiście wyjąwszy drzemki). To nie to co „nie ubiorę tych rajstopek’ „czemu nie” „bo nieeeeee”. Wyjście gdziekolwiek na konkretną godzinę to zawsze wyzwanie. Dopiero niedawno wywołałam zdjęcia z najwcześniejszego dzieciństwa córki (młodszej) -wzruszenie tą byłą nieporadnością jest ogromne. Teraz czekamy na moją siostrzenicę – ma się pojawić tak jak Zosia w listopadzie. Wyślę siostrze linka d tego postu 🙂
nesteart
Padłam przez tekst o rajstopkach hahaha ;D „bo nieeeee” to też ulubione zaprzeczenie używane przez mojego piętnaście lat młodszego ode mnie brata 😀 dziś powiedział, że nie idzie do przedszkola „bo nieeee”, a ja już prawie byłam przez niego spóźniona do pracy 😀
Ania Kalemba
Jesteś niesamowicie inspirującą Mamą! :*
Żaneta Jażdżyk
A u Ciebie coraz piękniej 😀
Wiesz, też niedawno pisałam takie porównanie. Co zmieniło się po pojawieniu się na świecie mojej córeczki (już przeszło 3 miesiące temu). I doszłam do bardzo podobnych wniosków. Nade wszystko elastyczność 😀 Miło, że po kolejnych miesiącach wygląda to podobnie 😛 Zresztą mój plan dnia również xD
Hmm.. jeśli chodzi o cele. Dalej regularnie bloguję, a statystyki są coraz lepsze zamiast spadać 😉 Założyłam grupę wsparcia na Facebooku. Pracuję nad kolejnym blogiem (to, co boli to, że nie mogę go ot tak wystartować i „przycisnąć”, bo najzwyczajniej w świecie nie dałabym rady, muszę na spokojnie wszytko przygotować zanim wystartuje). No i powoli zaczynam wracać do innych celów niż tylko blogowanie 😀 Kolejny blog ma być tutaj motywacją, będzie bardziej powiązany z moją pracą – programowaniem.
I tak, czasem trzeba odpuścić 😉
Hana
Ja mam trójkę dzieciaków (7 lat, 5 lat i 0,5roku) i uważam, że planowanie to podstawa ?
Anna M
dziękuję za ten świetny tekst, myślę, że to co napisałaś w najbliższym czasie mi się przyda 😉
Pozdrawiam ciepło
Anna Tabak
Mogłabym podpisać się pod wszystkim, co napisałaś, u nas wygląda to bardzo podobnie 🙂 już przestałam się wściekać, że plany z dzieckiem nie zawsze wypalają… w zasadzie, ogarnianie domu z Synkiem to coraz większe wyzwanie. Kiedyś mogłam Go włożyć do huśtawki i miałam kwadrans na wstawienie prania, wypakowanie zmywarki itp. Teraz już się nie da, sekunda nieuwagi i Dzieć ucieka mi do innego pokoju, bawi się kablami, ściąga coś ze stołu… a jeszcze nie umie chodzić, co będzie za kilka miesięcy! Strach się bać 🙂
mamaklub
Niemowlaki to ten etap, kiedy można jeszcze najwięcej zrobić wokół siebie i domu. Potem to już z oka nie można spuścić 😉
Porady mogą coś uzmysłowić polskim mamom, da się wszystko zrobić.
ANNA ROSZKOWSKA
Pomoc babć jest nieoceniona. Szkoda, że ja takowej niestety nie mam. Ale faktycznie trzeba wykorzystywać wszystkie momenty. Na szczęście moje dziecko ma melodię do spania i teraz mając 7 miesięcy ma 3 drzemki w ciągu dnia 🙂
Olga Pietraszewska
Moim największym problemem jest właśnie to, że ciągle mam poczucie, że mogłam zrobić więcej…I spinam się bardzo, gdy zaplanuję sobie, że zrobię to to i to, a nie mogę zrobić tak naprawdę nic. Z dnia na dzień jednak coraz lepiej się układa, a i ja staram się trochę wyluzować 🙂
Edyta Zając
Jaka ona jest już duża 🙂 Uwielbiam to Wasze zdjęcie!
A pod tekstem podpisuję się rękami i nogami.
Kasia Wawrzycka
A ja jestem już na kolejnym etapie. Moja corka chodzi do klubiku malucha. Na pięć godzin dziennie! 🙂 Czuję się jak małpa w gaju jak mam tyle czasu dla siebie. I cały czas nie mogę pojąć co ja robiłam z czasem jak nie miałam dziecka. Wiem, że banał, ale ciągle nie rozwiązałam tej zgadaki 🙂
nesteart
Kurczę, czytam te komentarze i co jeden to lepszy 😀 wcześniej tzw „rajstopki bo nieeee”, teraz małpa w gaju przez pięć godzin hahaha
jestemzosia
No chyba te plany listy najlepsze przy dziecku. Próbowałam podzielić na dni (tak jak u Ciebie harmonogram sprzątania) ale nie sprawdza się u nas. A jak nie sprawdza się to mam frustrację, że nie wykonałem jakiegoś zadania danego dnia. A jak mam listę na dany tydzień to tylko odhaczam zrobione i morale wzrasta 🙂
Czasem mam tak że 3 dni nic nie zrobię, a za to 4-ego wysprzatam pół mieszkania.
No i te już nieliczne drzemki (1-2) staram się wykorzystać dla siebie.
Ostatnio jesteśmy same 3 tygodnie to nawet ćwiczenia znalazłam takie co mogę przy Idze wykonać i wtedy 40 min z wieczora więcej dla mnie 🙂
A jak wejdę na Twojego bloga to mi się zawsze bardziej chce 🙂 Dziekuje za inspiracje.
motofaktor
Widzę, jak kobiety świetnie teraz dają sobie radę z wychowywaniem maleństwa i zajmowaniem się pracą. Kobiety nie czekają już do 18 roku życia dziecka, żeby działać 🙂
Dorota
Normalnie jakbym czytała swoje myśli. A dowodem na to,że nie da się wszystkiego zaplanować z dzieckiem jest to, że dopiero dzisiaj czytam ten post 😉 Podpisuję się też pod każdym twoim słowem w podsumowaniu. I muszę przyznać jedno – przy dziecku zaczęłam doceniać „slow life” i nauczyłam się, że nie wolno się spinać. Jak czegoś nie zrobię danego dnia to trudno, świat się nie zawali 🙂
okiem mamusi
Patrząc na moją 2,5 letnią córkę uważam że jak była niemowlakiem to mialam TYYYLEEE czasu. Byly drzemki, byla w jednym miejscu (posadzona w lezaczku w nim siedziała)łatwiej było ją czymś zająć bo wystarczyło np spiewac albo opowiadać co soe robi. Wtedy dalo się wyjść na czas. Wraz z opanowaniem chodzenia życie skomplikowalo się na maksa. Nie mogę pomarzyć,że usiedzi w 1 miejscu nie robiac dwmolki dlużej jak pół minuty. Wychodzenie z domu zajmuje nam nie raz 2 godziny bo jak nie jedzenie zamiast zwyczajowych 15 minut zajmuje 40, to ubranie graniczy z cudem. Moje planowanie sprowadza sie do tego czy na spacer wyjdziemy przed czy po drzemce bo nawet przybliżonej godziny nie ustalam gdyż raz drzemka bywa o różnych porach zależności od padnięcia pacjentki i trwa of 15 minut do 3 godzin i nigdy nie wiadomo kiedy ile. Wieczory zwykle wyglądają tak że jak ona zasnie zobaczę łóżko to na nie padam. Także wszystko zalezy od dziecka ale noworodek to w moim przypadku byla bulka z maslem w porównaniu do stanu obecnego.
Ania Legenza
Moja Córeczka ma teraz 1,5 roku i mi jest zdecydowanie łatwiej na co dzień, więc tutaj się w 100% zgadzam, że wszystko zależy od dziecka. I choć z jedzeniem nie mamy problemu, sen generalnie ustalony, to z upilnowaniem jej w jednym miejscu też jest problem. A nawet jak się zajmie sama zabawą, to w momencie kiedy ja chcę coś zrobić innego niż patrzenie na nią, jest od razu przy mnie. Nie ma tu niestety złotej recepty.
Monika
Jak to dobrze,że znalazłam ten wpis. i te komentarze …
dużo stresu i wyrzutów właśnie ze mnie zeszło.
Mój ma obecnie niecale 3 miesiące i dopiero od 2 dni zaczyna cos spać w dzien po kilku tygodniach borykania sie z kolką. (odstawienie nabiału pomoglo) Też w pewnym momencie odpuściłam planowanie na dany dzień i od razu mi ulżyło. Jak się nie da, to trudno. Może następnego dnia.
Ostatnio mnie ktoś pocieszył, że jak się kończą kolki, to zaczynają się ząbki.
Cóż. damy radę 😉