Jednym z moich ulubionych sposobów na odpoczynek jest działanie. Poczucie satysfakcji działa na moje ciało regenerująco, a że pomysłów, co mogę jeszcze zrobić, mi nie brakuje, to kiedy tylko mogę – zmieniam. Mój syndrom niespokojnych rąk przełożył się na kolejne modyfikacje w salonie. Dzisiaj chcę pokazać Wam cztery, które wydarzyły się w ostatnich miesiącach. To jeszcze nie wszystko, co planuję w tym miejscu. Większość z nich to projekty DIY, więc daję sobie na nie czas. A teraz już zapraszam do naszego bardziej klimatycznego salonu.
Kolejne zmiany w salonie – coraz bardziej w stylu japandi
Doniczka
Moje najmłodsze dziecko przestało w końcu wyrzucać i wyjadać ziemię z kwiatków, więc salonowy fikus mógł wrócić na swoje miejsce. Początkowo chciałam zrobić sprytną doniczkę DIY, łącząc dwie ze sobą, ale nie mogłam znaleźć takich o odpowiednim kształcie. Skusiłam się na ogrodową donicę, która do naszego salonu pasuje idealnie.
Dywan
Jeśli chodzi o dywan w salonie, to wiedziałam, że doda dużo przytulności i pięknie wydzieli strefę odpoczynku. Nie byłam jednak do końca przekonana, czy dywan, dzieci i pies to dobre połączenie. Do tego potrzebowaliśmy dywanu sporych rozmiarów 200 × 300 cm, a też nie chciałam wydawać na niego milionów. I te rozważania zajęły mi jakieś półtora roku. Ostatecznie trafił do mnie idealny i absolutnie nie żałuję tej decyzji. Dywan mamy już kilka miesięcy, więc przeżył pierwsze plamy i poranne rozciąganie pieska. Mimo że jest to dywan sznurkowy, to się nie zaciąga, nie sypie i łatwo usunąć z niego plamy. A odkurzacz samojezdny bez problemu na niego wjeżdża i zgarnia śmieci.
Nasz dywan to dywan sznurkowy Balta Timber o wymiarach 200×290 cm z salonu Arte.
Stolik
Ten stolik znaleźliśmy na strychu. Bardzo mnie urzekła jego forma oraz to, że ma szuflady. Był lekko podniszczony, ale postanowiliśmy dać mu szansę. Im dłużej stał w salonie, tym mocniej czułam, że powinien być ciemny. I choć wiem, że nie do każdego ten kolor przemówi, to dla mnie dzięki tej zmianie nabrał dużo szlachetności. A w części wypoczynkowej salonu stanowi wyraźny punkt przyciągający wzrok. W trakcie zmian są jeszcze szuflady, ale jak je skończę, to spodziewajcie się wpisu z metamorfozą, bo użyłam niestandardowych rozwiązań jak na mebel wewnętrzny.
Poduszki
Moja potrzeba posiadania poduszek w salonie zmienia się wraz z porami roku. Zauważyłam taką prawidłowość i chyba nie będę się z nią kłócić. Stałych poduszek na sofach najbardziej brakowało dzieciom i mężowi, więc znalazłam rozwiązanie pośrednie. Trzy poduszki wędrujące między sofami. Wykorzystałam te, które mieliśmy, i uszyłam na nie poszewki z resztek materiału przeznaczonego na tapicerowanie sofy. Ale im bliżej jesieni, tym więcej we mnie ochoty na kolejne poduchy.
Podsumowanie zmian:
- doniczka ogrodowa Jysk
- dywan Arte.pl
- ława znaleziona na strychu po mojej metamorfozie,
- poszewki na poduszki uszyte przeze mnie z materiału, który został po zmianie tapicerki na sofach.
Lubię to, jak ten salon się zmienia. Mnóstwo frajdy sprawia mi zabawa dodatkami, przeróbki mebli, ale też ta niepewność ostatecznego efektu. W końcu to DIY i nigdy nie wiadomo, jak będzie. Ale zwykle wychodzi zgodnie z oczekiwaniami. Te wszystkie zmiany utwierdzają mnie też w tym, że dom jest żywy. Tworzymy go dzień po dniu, tydzień po tygodniu i zmienia się wraz z naszym życiem. Jeśli chcecie zobaczyć, jak salon wyglądał przed tymi zmianami, to zajrzycie do wpisu o jego głównej metamorfozie.
Jeśli chcielibyście, abym pomogła Wam odkryć potencjał Waszego domu bądź mieszkania, piszcie na ania[at]niebalaganka.pl.
Bardzo podoba mi się ten obraz, z jakiego sklepu jest?