Uwielbiam żywe kwiaty. Powodują, że każde miejsce staje się przytulne i dzięki nim wszędzie mogę poczuć się jak u siebie. Te cięte to dla mnie absolutny must have i zawsze staram się mieć choć mały bukiecik. Gorzej z doniczkowymi, bo totalnie nie mam do nich ręki. Im bardziej się staram, tym szybciej usychają. Mój mąż się śmieje, że wszystkie kwiaty w naszym mieszkaniu są klasy A. I nie, nie oznacza, to że są najwyższej klasy, tylko że przetrwały męki, które im zafundowałam. Bo choć zwykle pokazuje Wam je kiedy są jeszcze ładne, to w praktyce przez większość czasu wyglądają tak, a nawet gorzej :).
Jednak te wszystkie niepowodzenia mnie nie zrażają i w ciągu ostatnich miesięcy niektóre z moich kwiatów mają się coraz lepiej (pomijając te balkonowe, choć już odzyskały trochę wigoru ;)). Kluczem do ich dobrej kondycji okazała się być moja skleroza i opóźnienia w podlewaniu.
Kwiaty dla zapracowanych
Doszłam do wniosku, że kwiaty, które posiadam są idealne dla zapracowanych i osób, które nie pamiętają o systematycznym podlewaniu. Im więcej było mojej regularności i trzymania się rad specjalistów, tym szybciej padały. Kiedy przestałam tak bardzo zwracać na to uwagę, rosną jak szalone!
Jeśli więc macie podobny problem jak ja i trudno utrzymać Wam przy życiu roślinki w doniczkach, to mam nadzieję, że ten wpis Wam się przyda.
Storczyki
Być może dziwi Was tutaj ich obecność, bo uchodzą za kwiaty wymagające, a na dodatek każdy ma inną metodę dbania o nie. Wstawianie na noc do wody, przezroczyste doniczki, stawianie w przeciągu, podcinanie na wymiar. Można się w tych wszystkich radach pogubić. Kiedy je stosowałam to kwiaty opadły i badylki stały tak przez długie miesiące. W końcu stwierdziłam, że co ma być to będzie, schowałam je za firankę i podlewałam gdy mi się przypomniało, czyli mniej więcej raz na 2 tygodnie. I wypuścił pączki! Dołożyłam do ich podlewania nawóz do storczyków i kwitną teraz bez przerwy od 8 miesięcy. Podlewam nadal, gdy mi się przypomni, nie wylewam nadmiaru wody z doniczki i nie chucham na nie przy każdej okazji.
Sukulenty
To kwiaty najczęściej polecane dla zapominalskich. Są stworzone do życia z małym zapasem wody, ale mój okaz na początku nie był zbyt przyjazny we współpracy. Przypuszczam, że miał zbyt dużą doniczkę. Przesadziłam go w słoik razem z drugim sukulentem i wtedy zaczął rosnąć jak szalony, ale jego sąsiad tego nie przetrwał ;). Zmieniłam mu doniczkę i od tej pory podlewam jak mi się przypomni z nawozem do storczyków. Sama nie mogę się nadziwić jak z tygodnia na tydzień staje się coraz większy!
Zioła w doniczkach
Jeśli totalnie nie wychodzi Wam dbanie o kwiaty, to na początek polecam zioła. Zwykłe, kupione w markecie. Najlepsze jest w nich to, że pokażą, kiedy zaczyna brakować im wody. Tych przyschniętych liści nie da się nie zauważyć, a po podlaniu odzyskują swój piękny kształt. Minus jest taki, że trzeba je podlewać codziennie, choć cztery-pięć dni bez podlewania też u mnie przeżyły. No i zwykle szybciej je zjadam niż uśmiercam :).
Jakie kwiaty dla zapracowanych dopisalibyście do mojej listy? Macie sprawdzone sposoby na pielęgnacje domowych roślinek czy może dbanie o nie przychodzi Wam naturalnie? 🙂
Ja w najlepszych czasach swojego mordu florystycznego zabiłam nawet kaktusy hahahaha
Storczyk wciąż żyje od grudnia i puszcza kwiatki raz na jakiś czas.
Zioła do pewnego momentu się u mnie trzymały- mięta i bazylia, ale jak już kipły to na amen!
Zioła mi zawsze umierały. Wiem jednak, że je przelewałam 🙁 Spróbuję jeszcze 😀
Ja ostatnio dużo wody do ziół daję, ale stoją we wschodnim oknie i dużo piją 🙂
Na storczyki już znalazłam sposób,ale ze względu na remont trafiły do pokoju z małą ilością światła. Niestety aktualnie w stanie wegetatywnym 🙁 Zioła uwielbiam, najlepiej hodują się te z Lidla 😉
Sukulentów jeszcze nie mam.
U mnie najlepiej rosną zioła ze Stokrotki 🙂 Ale Lidlowe też bardzo lubię 😀
zmiennoculcas jedyny kwiat który przeżył 🙂
Mam sukulenty i odkąd olałam teorie i podlewam je dużo ale nieregularnie (czasami 2-3 razy w tyg a czasami nic przed 2-3 tygodnie to w tych okresach suchych żyją a w mokrych rosną jak szalone (podpierają się już na patyczkach do szaszłyków bo się tak rozrosły szybko)
a mam jednego od 7 lat (już w 3 częściach w 3 doniczkach, a najnowszy pieniek ma na sobie 3 kolejne) + od tamtego czasu sukcesywnie powiększana kolekcja do kilkunastu obecnie.
Wow <3 Mój z przelania zgnił, więc już tego nie robię 😀 Teraz marzy mi się jakiś duży kwiat, ciekawe czy przy mnie wytrzyma 🙂
Koniecznie Zamię! Jest to kwiat, który u mojej ciotki przetrwał przez pół roku w ciemnym pokoju bez podlewania. I miał się bardzo dobrze. Są mało wymagające i od nich zaczęła się moja przygoda z roślinami w mieszkaniu. Jeden okaz mam od 4 lat i robi się coraz większy 🙂
Ooo, tak patrzę i widzę, że to kwiat, który powinnam wziąć pod uwagę 🙂
Naprawdę polecam – to na niej nauczyłam się mieć rękę do roślin 🙂